„Jonah Hex" tom 5: „Garbate szczęście" - recenzja
Dodane: 22-10-2017 13:01 ()
Legendarny łowca nagród przemierza Dziki Zachód i spotyka na swojej drodze wielu złych ludzi. Niektórzy sami zeszli na ścieżkę przestępstwa, kiedy innych pchnęły do tego niesprzyjające okoliczności. Każdy przypadek zostanie potraktowany indywidualnie, a Jonah oceni winnego według własnych zasad.
W omawianym tomie jest aż sześć krótkich historii z podróży najpopularniejszego kowboja DC Comics. Pochodzą one z różnych okresów jego życia i nie sposób znaleźć między nimi powiązań. W pierwszej, zatytułowanej „Nazywam się nikt”, Hex jest starszy niż przyzwyczaiły nas do tego komiksy o jego przygodach. Narzeka na wzrok i swoją sprawność, ale mimo to staje naprzeciwko uzbrojonej po zęby bandy. Przez przeskok czasowy czytelnik może zastanawiać się, czy aby nie czyta o ostatniej akcji łowcy nagród.
Nie mogło zabraknąć bardzo krwawej i brutalnej historii. „Cztery małe świnki. Krwawy western” to opowieść brzydsza niż twarz tytułowego bohatera. Bestialskie tortury, paskudna śmierć i Jonah chcący za wszelką cenę zarobić, w tym wypadku na okaleczonych ludziach błagających o kulkę w głowę. Historia ta zapada w pamięć najbardziej z całego tomu (a może i nawet z całej serii) i podaje w wątpliwość moralne zasady, jakimi kieruje się Hex. Zastanawiające jest to, że w następnej opowieści bohater zachowuje się inaczej i nie walczy z przestępcą, z którym łączy go poczucie sprawiedliwości, a nawet rezygnuje z pościgu. W jeszcze kolejnym zeszycie okalecza chłopaka, który dokonał zemsty za lincz i morderstwo niewinnego człowieka. Zabrakło mi tu zarysowania wydarzeń, jakie wpłynęły na tak różne zachowanie bohatera. Może gdyby opowieści były ułożone chronologicznie albo nawiązywały do ważnych momentów w życiu Hexa, to łatwiej można by zrozumieć, co nim kieruje. Bez tego otrzymaliśmy bardzo dobre zeszyty, które jednak wprowadzają zamęt podczas lektury. Wcześniej postrzegałam głównego bohatera jako postać doświadczoną przez życie, pełną rozczarowania i cynizmu, ale jednak mającą w sobie pewien kompas moralny, który wskazywał, co jest dobre, a co zasługuje na karę. W tym tomie ucierpiał spójny wizerunek Jonaha.
Podobnie jak w poprzednich częściach za ilustracje odpowiadało kilku rysowników. Na wyróżnienie zasługuje opowieść „Powrót do Czarciej Łapy” (tak – nawiązuje ona do historii „Czarcia Łapa” z tomu poprzedniego). Rysunki w tym zeszycie stworzył Rafa Garres i zbudował on najbardziej dynamiczne sceny w całym tomie. Blade twarze i czerwonoskórzy Indianie kotłują się na kartach tej historii. Chaos i brutalność walk ukazane są poprzez natłok walczących ze sobą ludzi, a także ilość ofiar, która po tych starciach zostaje.
„Garbate szczęście” to kolejny udany album przedstawiający brutalność Dzikiego Zachodu, jednak z wyżej omówionych powodów nie jestem przekonana co do sposobu kreowania postaci Jonaha. Muszę jednak zaznaczyć, że sprawy, z którymi przyszło się mierzyć Hexowi, nie należały ani do najładniejszych, ani do najłatwiejszych. Może nie było dobrego rozwiązania i kowboj faktycznie zrobił, co do niego należało? Osądźcie sami.
Tytuł: „Jonah Hex" tom 5: „Garbate szczęście"
- Scenariusz: Justin Gray, Jimmy Palmiotti
- Rysunki: Jordi Bernet, John Higgins, Russ Heath, Rafael Garres, Giuseppe Camuncoli
- Tusz: Jordi Bernet, Stefano Landini, John Higgins, Russ Heath, Rafael Garres
- Przekład: Tomasz Kłoszewski
- Wydawnictwo: Egmont
- Data publikacji: 27.09.2017 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Stron: 144
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Format: 165x255
- Cena: 49,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus