Nowa powieść Jacka Komudy - „Moskiewska Ladacznica”

Autor: Fabryka Słów Redaktor: Motyl

Dodane: 22-08-2017 14:45 ()


22 września premierę będzie miała najnowsza powieść JACKA KOMUDY pt.: „Moskiewska Ladacznica”. Jacek Komuda – zawodowy pisarz i historyk. Specjalizuje się w dziejach Rzeczypospolitej szlacheckiej, bo jak sam przyznaje chce pisać o sukcesach Polski i o czasach jej wielkości. Jako jeden z nielicznych ludzi pióra uczestniczy w rekonstrukcjach historycznych jako XVII-wieczny polski husarz, pancerny i Lisowczyk, poznając w ten sposób realia dawnego pola walki. Na własnym koniu przejechał pół Polski, spory kawałek Ukrainy i jeszcze większy Karpat Wschodnich.

„Moskiewska Ladacznica” – to hołd złożony odwadze i szlacheckiej fantazji. Dzieło nie tylko dla miłośników historii, ale przede wszystkim trzymająca w napięciu powieść, przybliżająca losy Lisowczyków,

- formacji, której korzenie sięgają czasu służby Lisowskiego u Dymitra II Samozwańca.

Fani „Samozwańca” na pewno się nie zawiodą, a nowi czytelnicy mogą z powodzeniem zacząć swa przygodę z powieścią Komudy właśnie od tego tomu.

O książce:

W porę, gdy kwitły kwiaty, a trawy wzbijały wysoko, moskiewski mir wywlókł ciało cara Dymitra związane powrozem. Ciągnęli je za sznur uwiązany do przyrodzenia przez wrota Spaskie na Plac Czerwony. Tam, koło Łubnego Miesta rzucono zwłoki na podwyższenie przygotowane na zabawę. Spalonymi prochami nabito armatę i wystrzelono w stronę Rzeczpospolitej.

A potem się zaczęło.

We wszystkich miastach i wioskach moskiewskiej dziedziny zaczęli pojawiać się kolejni…

…Samozwańcy!

Podający się za cudownie uratowanego carewicza Dymitra Iwanowicza, syna cara Iwana Groźnego i prawowitego następcę na moskiewskim tronie.

A na tę szansę czekało wielu. 

Także Lisowczycy których nazywano „diabłami„ i ”krwawymi psami”. Niemal jak widmo zjawiali się i znikali, byli wszędzie i nigdzie, zostawiając po sobie ruiny i zgliszcza.

Teraz nadszedł czas na ich „Dymitriadę”

W roku od Narodzenia Pańskiego tysiąc sześćsetnym i czwartym pojawił się w Rzeczypospolitej człowiek, podający się za cudownie uratowanego carewicza Dymitra Iwanowicza, syna cara Iwana Groźnego i prawowitego następcę na moskiewskim tronie. 

Szlachta wątpiła w jego pochodzenie, ale wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech wydał za niego córkę Marynę. Dymitr wspierany przez licznych awanturników wyruszył na Moskwę.

Chociaż wyprawa wydawała się szaleństwem, carewicz zdobył miasto zwane Trzecim Rzymem. Jednak po roku panowania, w czasie wesela, został zamordowany przez kniazia Wasyla Szujskiego, który sam ogłosił się carem.

Maryna, jej ojciec i liczni Polacy zostali uwięzieni. Ich niewola nie oznaczała jednak końca kłopotów dla Szujskiego. We wszystkich miastach i wioskach moskiewskiej dziedziny zaczęli pojawiać się kolejni…

…Samozwańcy!


comments powered by Disqus