„Volta" - recenzja
Dodane: 09-07-2017 14:04 ()
Juliusz Machulski powraca do swojego ulubionego gatunku, czyli komedii kryminalnej. I tak jak nas już do tego przyzwyczaił, nie mogło się obyć bez tytułu zaczynającego się na literę v. Chciałoby się rzec, że Volta wpisuje się w najlepsze dokonania króla polskiej komedii, ale niestety tym razem nie wszystko się udało.
Bruno Volta jest specjalistą od public relations, który poprawi wizerunek każdego, nawet podrzędnego prostaka ubiegającego się o urząd prezydencki. Bystry, inteligentny, spostrzegawczy – to niewątpliwie zalety jego charakteru. Jednakże jest też zachłanny i cyniczny, a gdy tylko pojawia się okazja zarobienia bajecznej sumki, nie ma żadnych oporów i moralnych hamulców. Kiedy dowiaduje się, że została odnaleziona zaginiona korona Kazimierza Wielkiego, nie przepuści takiej okazji do wzbogacenia się kosztem innych. Jednak drogocenna błyskotka i intryga zbudowana wokół niej osłabiają, wydawałoby się, czujnego i przenikliwego człowieka biznesu.
Machulski zatracił gdzieś umiejętność sprawnego konstruowania kryminalnej fabuły. Ta w Volcie gdzieś się rozmywa między zalewem promocji siedemsetlecia Lublina, historycznymi retrospekcjami nakręconymi chyba po kosztach i mocno odstającymi od pozostałej części filmu, a także sążnistym komentarzem naszej politycznej rzeczywistości. Po prawdzie ten ostatni element zdominował film całkowicie, pokazując, że wykoślawione i przerysowane rodzime piekiełko jest źródłem niewyczerpanego humoru. Starania niejakiego Kazimierza Dolnego o urząd prezydencki dostarczają kupy śmiechu, a zasługa w tym fenomenalnego Jacka Braciaka, który z wielką wirtuozerią portretuje postać o inteligencji ameby. Jego kreacja jest niezwykle sugestywna i wyrazista. Kroku dotrzymuje mu dzielnie Andrzej Zieliński, czyli cwaniak Bruno Volta. Ten duet mistrz-uczeń jest ze sobą nierozerwalnie związany i po prawdzie, gdyby Machulski nakręcił film tylko skupiający się na tym wątku, z pewnością wyszłoby mu znacznie lepsze widowisko.
Intryga bowiem nie należy do skomplikowanych, a sceny przywołujące wydarzenia z przeszłości, w których można doszukać się występu śmietanki polskiego kina, nie wnoszą wiele do filmu, są wręcz zbędne. Zaburzają tok fabuły, która i tak posiada sporo dziur i wydaje się, że historyczne nawiązania miały je sprytnie zatuszować. Innym problemem są dwie żeńskie role kobiece. Ani Olga Bołądź, ani Aleksandra Domańska nie mają czego grać, a sporo dialogów jest nijakich i mało śmiesznych. Obie aktorki nie mają na tyle charyzmy, aby wyrwać się z cienia Braciaka, który z każdą sceną kradnie film dla siebie, a zwłaszcza znajdując się w ogniu pytań dziennikarki telewizyjnej – genialnie zagrane – zdecydowanie odciąga uwagę widza od głównego wątku.
Volta to piękna promocja Lublina, z pewnością dla mieszkańców Koziego Grodu swoista laurka, a także film z kilkoma komicznymi scenami zapadającymi w pamięć. Tyle i aż tyle, bo w każdym innym elemencie to słaba komedia niewykorzystująca potencjału zaangażowanych aktorów. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowa niemoc twórcza Machulskiego, a jego kolejny film będzie powrotem do dawnej formy.
Ocena: 5/10
Tytuł: „Volta"
Reżyseria: Juliusz Machulski
Scenariusz: Juliusz Machulski
Obsada:
- Andrzej Zieliński
- Olga Bołądź
- Aleksandra Domańska
- Michał Żurawski
- Jacek Braciak
- Joanna Szczepkowska
- Katarzyna Herman
- Krzysztof Stelmaszyk
- Cezary Pazura
Muzyka: Julian Kościelniak
Zdjęcia: Arkadiusz Tomiak
Montaż: Rafał Listopad
Scenografia: Jacek Turewicz, Wojciech Żogała
Kostiumy: Ewa Machulska
Czas trwania: 105 minut
comments powered by Disqus