„Dzieciak rządzi" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 18-04-2017 15:57 ()


Będąc dzieckiem, można z powodzeniem przeżywać szereg niezwykłych przygód, brać udział w tajnych misjach czy ratować świat przed zagładą. Niekiedy szalone, a niekiedy fantastyczne. Za wszystkie pomysły odpowiada wyobraźnia, oczywiście u dzieci spotęgowana ilością bodźców, które napływają do nich codziennie, a potem przetwarzane są na kolejne wyprawy w krainę marzeń i niesamowitości. Tak też myśleli twórcy animacji Dzieciak rządzi, pragnąc stworzyć film zarówno dla młodych, jak i dorosłych widzów. Ich plan jednak nie powiódł się tak, jak można było się spodziewać.

Tim Templeton jest jedynakiem, któremu rodzice poświęcają bardzo dużo czasu, ale też czule artykułują swoją miłość do chłopca. Ten z kolei wiedzie pełne radości i beztroskie życie, a jego zabawy ogranicza jedynie wyobraźnia. Wszystko zmienia się pewnego pięknego dnia, gdy w domu Templeton pojawia się jego młodszy braciszek. Rodzice zaangażowani w opiekę nad bobasem, zdecydowanie mniej czasu poświęcają Timowi, a codzienne rytuały i wspólne zabawy to już ewidentnie przeszłość. Maluch bowiem okazuje się absorbującym dzieckiem, które, jak podejrzewa Tim, zabiera całą miłość jego rodziców. Nic dziwnego, że chłopak postanawia coś z tym fantem zrobić, nie poddać się bez walki, a całkiem przypadkowo odkrywa, że dzieciak nie tylko owinął sobie wokół palca jego rodziców, ale też najzwyczajniej w świecie… gada! Dodatkowo pracuje dla Korporacji Bobas i właśnie znalazł się u Templetonów z tajną misją.

Już sam wygląd dzieciaka wzbudza podejrzenie – ubrany w garnitur z nieodłączną walizką pod ręką. Gdy w domy rozpoczyna się poważna batalia o zaskarbienie miłości swoich rodziców, okazuje się, że rywale mogą połączyć siły dla wspólnej korzyści. Pierwszy pozbędzie się tego drugiego z domu, z kolei dla dziecięcego szefa wykonanie trudnego zadania będzie wiązało się z upragnionym awansem, a także powrotem do kierowniczej placówki.

Dzieciak rządzi w początkowej fazie filmu angażuje widza dzięki pomysłowemu przedstawieniu korporacji zarządzanej przez urodzonych szefów, a później aklimatyzacji nowego członka rodziny Templetonów. Potencjał Korporacji Bobas nie został jednak w tym przypadku w pełni wykorzystany. Im dalej w las, tym żarty stają się coraz mniej wyszukane, a ogólna intryga niezbyt porywająca i nad wyraz mało rozsądna. Trudno bowiem uwierzyć, aby uwaga rodziców i ich miłość do dzieci nagle zostały odciągnięte z tak błahego powodu. Jakiego? Odsyłam ciekawskich do kina. Natomiast morał tej lekkiej opowiastki jest bardzo czytelny. Nie powinno się odbierać swoim pociechom dzieciństwa, bo z drapieżnym i nieprzyjaznym światem zdążą się jeszcze zapoznać przez całe dorosłe życie. Tylko czy po to tworzy się animacje, aby zawierać w niej same truizmy? Raczej nie.

Żarty i humor wokół rywalizacji dzieciaków z pewnością przypadną do gustu najmłodszym widzom, jednak nawiązania do popkultury czy scen z kultowych filmów raczej nie zostaną przez nie nawet zauważone. Problem mogą mieć nawet starsi widzowie, aby odnaleźć aluzje do produkcji z motywami korporacji wyciskających ze swoich podwładnych ostatnie soki. Dlatego też Dzieciak rządzi mimo najszczerszych intencji twórców nie jest animacją udaną i dość szybko ulatuje z pamięci. Szkoda, bo potencjał szefa wszystkich szefów wśród przedszkolaków był całkiem spory, a w tym przypadku został zaprzepaszczony.

Ocena: 5/10

Tytuł: „Dzieciak rządzi"

Reżyseria: Tom McGrath

Scenariusz: Michael McCullers

Obsada (głosy):

  • Alec Baldwin            
  • Steve Buscemi            
  • Jimmy Kimmel        
  • Lisa Kudrow         
  • Tobey Maguire
  • Miles Christopher Bakshi                
  • James McGrath        
  • Conrad Vernon

Muzyka: Hans Zimmer, Steve Mazzaro

Zdjęcia: John Mathieson 

Montaż: James Ryan

Dźwięk: Paul N.J. Ottosson, Roy Latham, Tighe Sheldon

Czas trwania: 97 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus