"The Girl with All the Gifts" - recenzja

Autor: Michał "Saladyn" Misztal Redaktor: Motyl

Dodane: 03-03-2017 17:33 ()


Raz na kilkanaście lat pośród filmów opartych na utartych schematach oraz tuzinów produkcji kiepskich trafia się w końcu coś godnego uwagi. The Girl with All the Gifts jest ekranizacją książki Mike'a Careya (komiks Lucyfer), która z kolei była rozwinięciem opowiadania. Choć nie mogę stwierdzić, z jak wierną adaptacją mamy do czynienia, zaręczam, że film broni się sam i naprawdę warto udać się do kina. Nawet jeżeli postapokalipsa i dystopia to nie są wasze ulubione podgatunki fantastyki.

Film nie jest kolejną głupawą strzelanką przedstawioną jako zlepek chaotycznych scen. Akcja rozkręca się powoli i specjalnie unikałem recenzji i trailerów, żeby nie sugerować się ich treścią. Główną bohaterkę, dziewczynkę może ośmiu- dziewięcioletnią, poznajemy, gdy przebywa w odosobnieniu. Cela znajduje się w bliżej nieokreślonej lokacji, personel stanowią głównie żołnierze, którzy na wózkach inwalidzkich wyposażonych w pasy unieruchamiające głowę i kończyny transportują Melanie do pomieszczenia, które jest swego rodzaju salą lekcyjną. Zapaliło mi się w tym momencie wiele czerwonych lampek – dlaczego dzieci są traktowane jak seryjni mordercy, dlaczego wojsko okazuje im tylko strach albo pogardę? Co to za hitlerowskie metody?

Na wyjaśnienia nie musiałem długo czekać. Dzieci są zarażone pasożytniczym grzybem (skojarzenia z grą The Last of Us są jak najbardziej na miejscu), który przejmuje kontrolę nad ludźmi, czyniąc z nich bezrozumne bestie. Bestie łaknące ludzkiego mięsa i krwi. W ośrodku prowadzi się badania nad drugą generacją zarażonych (dziećmi). Mają one pomoc w wynalezieniu szczepionki, która pozwoli przechylić szalę zwycięstwa na stronę ludzkości. Wojna z “hungries” trwa od ponad dekady, homo sapiens albo kończą pożarci żywcem, albo zarażeni (transformacja jest dość szybka i nieodwracalna). Ci, którzy ocaleli, żyją w ogrodzonych ośrodkach rozsianych na terenie Zjednoczonych Królestw.

The Girl with All the Gifts to trzymająca w napięciu prawie non-stop opowieść, która bardzo dobrze wykorzystuje różnice między najważniejszymi postaciami – zarażoną Melanie, jej nauczycielką Helen, sierżantem Parksem oraz doktor Caldwell. Aktorzy spisali się na medal, zwłaszcza ci młodsi (sceny z dzieciakami są upiorne). Rozumiałem zachowanie każdego z bohaterów - nie ma tu podziału na czerń i biel. Z czasem poznajemy ich historię i prawdziwe oblicze.

Zdjęcia opuszczonego Londynu sprawia, że każdy fan postapo zacznie się ślinić. Ale dla mnie najważniejsza jest historia – bez żadnej fałszywej nuty, doskonale poprowadzona, poświęcająca czas różnym moralnym aspektom działań i wyborów postaci. Atmosfera w filmie jest naprawdę ponura, nieliczne momenty, które można uznać za normalne czy komiczne (sytuacyjnie) nie są wrzucone na siłę i nie zmieniły mojego nastroju – cały czas spodziewałem się, że coś pójdzie nie tak.

Choć The Girl with All the Gifts nie jest filmem akcji, widzowie na sali kinowej zaciskali palce na poręczach foteli, wstrzymywali oddech. Ostatni raz widziałem coś takiego na seansie 28 tygodni później (inne podobne filmy jak World War Z czy drugi remake Planety Małp nie wywoływały już takiego efektu). Pod sam koniec filmu wpadłem w panikę, widząc w jakim kierunku zmierza fabuła. W myślach już zaniżałem ocenę filmu, ale nastąpił mega zwrot w fabule. Dodaję jeszcze jeden punkt za ten motyw.

Werdykt ostateczny: bardzo, bardzo polecam wam ten film.

Ocena: 9/10

 

Tytuł: The Girl with All the Gifts

Reżyseria: Colm McCarthy

Scenariusz: Mike Carey

Obsada:

  • Gemma Arterton        
  • Glenn Close        
  • Paddy Considine    
  • Anamaria Marinca
  • Dominique Tipper    
  • Fisayo Akinade
  • Anthony Welsh    
  • Sennia Nanua
  • Yusuf Bassir

Muzyka: Cristobal Tapia de Veer

Zdjęcia: Simon Dennis

Montaż: Matthew Cannings

Scenografia: Kristian Milsted

Kostiumy: Liza Bracey

Czas trwania: 111 minut


comments powered by Disqus