„Dlaczego on?” - recenzja
Dodane: 07-02-2017 13:52 ()
Produkcja Dlaczego on? była reklamowana jako starcie dwóch znakomitych, charyzmatycznych aktorów, którzy z powodzeniem odnajdują się w humorystycznym repertuarze. Mowa oczywiście o Jamesie Franco, który unika kina wysokobudżetowego jak ognia (czyżby złe wspomnienia po trylogii „Spider-Mana”?), a przeciwko któremu po drugiej stronie stanął Bryan Cranston – kojarzony przede wszystkim ze świetnymi, serialowymi kreacjami. Co skusiło tych dwóch utalentowanych dżentelmenów do wystąpienia w tak nędznym filmie?
Raczej nie pieniądze, bo patrząc na budżet komedii, wynagrodzenie do topowych nie należało. Jak ktoś inkasuje ponad dwieście tysięcy dolarów za jeden odcinek serialu, to raczej ma niewielką potrzebę dorobienia na dużym ekranie. Tak się jednak złożyło, że obaj utytułowani aktorzy postanowili spróbować swoich sił w mało oryginalnej komedii. Jej fabułę można streścić w dwóch zdaniach. Ned Fleming, na co dzień prowadzący drukarnię, leci wraz z żoną i synem do córki na święta. Przy okazji familijnego spotkania ma poznać wybranka serca swojej dorosłej już pociechy.
Nie trudno się domyślić, że panowie nie przypadną sobie do gustu. Ned – jako głowa rodziny – pragnie dla swojego dziecka jak najlepiej, a związek z nieobliczalnym Lairdem, który nie grzeszy kulturą osobistą, jest lekkoduchem i ma swobodne podejście do życia, nie maluje się w kolorowych barwach. Z tej też przyczyny wizyta u potencjalnego zięcia zmienia się w koszmar, serię niefortunnych wpadek z obu stron, a także w ostrą, samczą rywalizację.
Ścieranie się dwóch dominujących osobowości, z uwzględnieniem zabawowej duszy gospodarza i jego świty, powinno generować sporą ilość gagów i śmiesznych żartów. Zrobienie jednak z Lairda klnącego jak szewc dziwaka, z nietypowymi praktykami dotyczącymi jedzenia czy samoobrony, w żadnym wypadku nie jest dowcipne. Mało tego, repertuar pomysłów jak rozśmieszyć widza, skończył się twórcom po przekroczeniu progu domu komputerowego geniusza. Wszystko obraca się wokół lekkiej erotyki, kloacznego humoru czy po prostu nietrafionych żartów. Aktorskie szarże dwóch protagonistów są skazane na porażkę, ponieważ nie mają oni wsparcia w pozostałej części obsady. Poza starciem na linii ojciec–chłopak córki reszta jest nudna i mało wymagająca dla widza przygotowanego na zrywanie boków ze śmiechu. Z tego umownego pojedynku zwycięsko wychodzi jednak Franco, wiarygodnie budujący wizerunek natchnionego i wyluzowanego krezusa, kiedy Cranston stara się rywalizować przy wykorzystaniu staromodnej i przesadnie wydumanej ekspresji, wszystko wyolbrzymiając lub negując. Wygląda to okropnie.
Niestety, w przypadku Dlaczego on? można śmiało powiedzieć, że się nie udało. Ani zabawić widza na przynajmniej przyzwoitym poziomie, ani wykrzesać z tej głupiutkiej fabułki trochę ikry. Każdy, kto chce obejrzeć poglądowy materiał na temat ostrych spięć między teściem a zięciem (obecnym czy niedoszłym), powinien odświeżyć Poznaj mojego tatę. Robert de Niro i Ben Stiller dają popalić, a Franco i Cranston mogą im co najwyżej buty czyścić. Wizyta w kinie to strata czasu.
Ocena: 3/10
Tytuł: „Dlaczego on?”
Reżyseria: John Hamburg
Scenariusz: John Hamburg, Ian Helfer
Obsada:
- James Franco
- Bryan Cranston
- Megan Mullally
- Zoey Deutch
- Cedric the Entertainer
- Griffin Gluck
- Keegan-Michael Key
Muzyka: Theodore Shapiro
Zdjęcia: Kris Kachikis
Montaż: William Kerr
Scenografia: Matthew Holt
Kostiumy: Leesa Evans
Czas trwania: 111 minut
comments powered by Disqus