„Totalnie nie nostalgia” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 05-02-2017 14:04 ()


O komiksie Wandy Hagedorn i Jacka Frąsia - „Totalnie nie nostalgia” - napisano, jeśli nie wszystko, to na pewno bardzo wiele. W ostatnim czasie komiks ten jest jednym z najczęściej recenzowanych tytułów. I to zarówno w mediach internetowych, jak i w prasie tradycyjnej. Co równie ciekawe, praktycznie wszystkie te głosy są bardzo pozytywne, komiks ma opinię dzieła niemalże wybitnego. Mierzyć się z tak budowaną marką nie jest, więc łatwo, a i napisać coś odkrywczego będzie zapewne sporą sztuką.

Na początek warto wspomnieć i docenić to, że wydawnictwo wraz z autorami postanowiło przeprowadzić swoistą trasę promocyjną tytułu. Podczas kilku spotkań twórcy opowiadali o swoim komiksie, co jest świetną reklamą zarówno albumu, jak i osób nad nim pracujących. Ogromna szkoda, że tak rzadko jest to wykorzystywane przez wydawców, aczkolwiek trzeba ich też zrozumieć, że wszystko kosztuje. Niestety.

Wracając do samego komiksu, to „Totalnie nie nostalgia” jest autobiograficzną historią Wandy Hagedorn, działaczki propagującej ideologię gender, a także wspomagającej organizacje walczące z przemocą wobec kobiet. Historię tę zilustrował Jacek Frąś, który publikował swoje prace m.in. w „Bicepsie” oraz współpracował z łódzkim oddziałem Gazety Wyborczej. Poza tematyką komiksową znany jest on również jako były perkusista rockowej grupy Cool Kids of Death. Dwójka artystów podjęła współpracę i stworzyła komiks szeroko komentowany nawet poza światkiem komiksowym. Opowiada on o dzieciństwie Wandy, przypadającym na powojenne i PRL-owskie lata, które początkowo spędzała w Szczecinie, aby następnie przenieść się do Kołobrzegu, a w końcu do Warszawy. Autorka skupia się w swoim memuarze właśnie na latach młodzieńczych, jako że to one ukształtowały ją jako dorosłą osobę.

Hagedorn, snując w feministycznym duchu swoją historię, opowiada nam o ludzkich zachowaniach, o najbliższych, których spotkała na swej drodze, mających największy wpływ na to, kim się stała. To właśnie wokół nich toczy się cała akcja, na dalszy plan spychając ukazywanie historycznych realiów epoki, które pominęła. Przyznam, że trochę żałuję takiego rozwiązania, gdyż liczyłem w tym zakresie na nieco więcej. Owszem tu i ówdzie są nawiązania do toczących się wydarzeń (jak choćby tragedia z udziałem wojska podczas jednego z komunistycznych pikników, na którym to zginęło kilkoro dzieci), ale całość skupia się wokół otoczenia Wandy i jej sióstr.

To, co sprawia, że komiks zostaje w pamięci to z pewnością towarzyszące mu emocje, które wywołuje u czytelnika. Depresyjna historia sprawia, że głównej bohaterce się szczerze współczuje. Współczuje tego, że na swojej drodze spotkała tak wielu złych ludzi. Nie może więc dziwić, że nie ma tu za wiele słodyczy, a pozytywne wspomnienia bardzo szybko przemijają, wobec fali tego złego, co ją dopada. Co ciekawe, większość z tych osób to mężczyźni, co po pierwsze tłumaczy zaangażowanie autorki w ruch feministyczny, a po drugie uzmysławia nam, jak wielka odpowiedzialność stoi przed człowiekiem, który staje w obliczu wychowania potomstwa. To w największej mierze od tego zależy, jaką ścieżką podążą nasze dzieci. Jako że Wanda i jej siostry doznały wiele cierpienia od ojca tyrana, trudno doczekiwać się tu happy endu. I rzeczywiście nie spodziewajcie się go, przynajmniej jeśli chodzi o relacje córek z ojcem.

Na drugim biegunie znajdują się pozostałe bohaterki, szczególnie w osobie babci Wandy, które jawią się jako postaci pozytywne, które jako jedyne wnosiły uśmiech do życia dziewczyny. I nie ma tu dla Wandy Hagedorn znaczenia, że ta właśnie babcia prowadziła ją do kina na filmy, które zdecydowanie nie były przeznaczone dla jej wieku, a miały wpływ na jej zachowanie, a także na to, że Wanda napotkała na swojej drodze problem pedofilii... Odnoszę wrażenie, że babcia jest w tym komiksie ponad miarę wybielana, zresztą jak chyba większość bohaterek płci pięknej. Nieco poza całą historią znajduje się natomiast matka Wandy, zepchnięta na margines i nieodgrywająca praktycznie żadnej znaczącej roli. To zapewne miało w jakiś sposób odzwierciedlić fakt jej postawy w życiu codziennym, w którym nie potrafiła przeciwstawić się ojcu, stając się jego kolejną ofiarą, często nawet bardziej bierną niż sama Wanda.

Wokół całego komiksu jest bardzo dużo emocji i to często niestety tych negatywnych czy smutnych. Bardzo trudno odnaleźć tu bohaterów pozytywnych, którzy dodaliby ciepła do całej sytuacji. Taki depresyjny charakter podkreślają dodatkowo rysunki i ich kolorystyka. Bardzo stonowane, z ogromną ilością szarości tła pogłębiają tylko przygnębienie czytelnika, a dość realistyczny styl ukazywania ludzkich postaci (ewoluujący wraz z dorastaniem bohaterki) wzmacnia odbiór historii. Frąś nie ogranicza się tylko do zwykłych kadrów komiksowych, tworząc wielokrotnie swego rodzaju mozaiki, gdzie poza rysunkami widzimy wycinki z gazet, literatury czy różnego typu innych dokumentów. Wprowadzenie takiego zabiegu uatrakcyjnia odbiór historii. Plansze wykorzystywane są też niekiedy przez duet artystów do przekazywania informacji cennych społecznie, a zarazem umiejętnie wkomponowanych w całą historię, czego przykładem może być lista zachowań, którymi powinniśmy się kierować, opiekując się osobą z Alzheimerem.

Będąc po lekturze komiksu „Totalnie nie nostalgia”, mogę stwierdzić, że owszem jest to komiks wyróżniający się na rynku, ale... No właśnie, pozostaje jednak pewne „ale". Czytając historie tego typu, czyli autobiografie często zastanawiam się, gdzie przebiega granica tego, co powinno się zdradzać wszystkim czytelnikom, a co jednak powinno zostać w rodzinie. I jeśli przy takich „Robaczkach” Dominika Szcześniaka nie miałem problemu z określeniem czy tę granicę przekroczył, tak w tym wypadku sprawia mi to już pewien problem. Przy całym moim szacunku do autorki i jej odwagi w ujawnianiu pewnych, na pewno wstydliwych, faktów muszę stwierdzić, że „Totalnie nie nostalgia” ociera się w pewnej mierze o dużą dawkę ekshibicjonizmu. Mało tego, choć zaproszony zostałem do tego świata sam, bez przymuszania, to momentami odnosiłem wrażenie, że pakuje się komuś do domu z buciorami, że odkrywam i dowiaduje się o rzeczach, o których nie powinienem. Pierwszy raz zdarzyło mi się czuć też z tego powodu niesmak. Autorka komiksu nie ma żadnych zahamowań przed zdradzaniem nawet największych tajemnic i tak oto dowiemy się m.in. o molestowaniu jej siostry przez księdza czy o pierwszych (pedofilskich!) kontaktach seksualnych z przygodnym, i co tu dużo kryć obleśnym, starszym mężczyzną, które Wanda i jej koleżanki przeżyły z własnej (przynajmniej ja tak odczytałem tę scenę) woli. Z drugiej jednak strony w przybranej przez autorkę konwencji ukrycie pewnych faktów sprawiłoby zapewne, że jej historia nie byłaby kompletna. Mam, więc z oceną tego elementu naprawdę twardy orzech do zgryzienia.

Ostatecznie nie chcę wyrażać jednoznacznej opinii na temat tego dzieła. Z jednej strony jest to na pewno bardzo ważna, ale też trudna w odbiorze historia, która pokazuje, jaka odpowiedzialność leży po stronie rodziców, ale z drugiej, nie do końca jednak dałem się w nią wciągnąć. Zabrakło mi również nieco więcej momentów, w których ukazane byłyby ówczesne realia, aczkolwiek staram się zrozumieć, że wymuszone to było przyjętą koncepcją, a zbytnie skupianie się na tym elemencie odciągałoby uwagę czytelnika od tego, co Hagedorn chciała nam przekazać. Uczciwie jednak przyznać trzeba, czy komuś się komiks spodoba, czy nie, to z pewnością jest to album ważny i taki, który zapisze się na długo w pamięci czytelników, a promowany przez liberalne media (po stronie konserwatywnej nie spodziewam się zbytniego rozgłosu) osiągnie również marketingowy sukces.

 

Tytuł: „Totalnie nie nostalgia”

  • Scenariusz: Wanda Hagedorn
  • Rysunek: Jacek Frąś
  • Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe, Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 17.01.2017 r.
  • Liczba stron: 242
  • Format: 190x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 79,91 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus