„Jackie" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 04-02-2017 22:23 ()


Myli się ten, kto powie, że Jackie to typowa biografia żony trzydziestego piątego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Takie stwierdzenie jest mocno na wyrost, jeżeli spojrzymy na postać tytułowej bohaterki wyłącznie przez pryzmat tych kilku dni ujętych w obrazie Pablo Larraina. Nie skupia się on bowiem na całym życiu żony JFK, a jedynie na niewielkim jego wycinku. Najbardziej istotnym, bez wątpienia wstrząsającym, gdy dla pierwszej damy świat się dosłownie zawalił.

Poznajemy Jackie w tych najcięższych dla niej dniach, minutach i godzinach po zamachu w Dallas. Roztrzęsioną, niedowierzającą temu, co się wydarzyło, pogrążoną w smutku, ale też niemogącą sobie poradzić z żałobą, osamotnioną. Dla zbudowania kontrastu dla tych kluczowych wydarzeń mamy ukazane dwa oblicza kobiety z różnych okresów. Pierwsze z początku prezydentury JFK, radosnej pierwszej damy ochoczo oprowadzającej ekipę telewizyjną po Białym Domu. Drugie już po uroczystościach pogrzebowych, kiedy to udziela wywiadu dziennikarzowi. Jest stanowcza, chłodna, dyktuje warunki.

Głównym powodem do obejrzenia tego filmu jest występ Natalie Portman. Elektryzujący, niezwykle wyrazisty, impulsywny, pokazujący żywe emocje, czy to za pomocą ekspresyjnej mimiki twarzy, gestykulacji, sposobu palenia papierosa, mowy ciała, czy też zachowania. W tej próbie scharakteryzowania nastroju i uczuć Jackie nie ma żadnej przestrzelonej sceny, aktorka z łatwością podkreśla głęboki żal, ale też z powodzeniem potrafi oddać moment, kiedy sytuacja ją przytłacza, a ona sama wydaje się powoli odchodzić od zmysłów. Tak wielkiej straty, ale też całej tej otoczki politycznej nie sposób przeżywać samotnie. Portman w tej roli dosłownie błyszczy, przyćmiewając wszystkie pozostałe kreacje. Teatr jednego aktora. Drobniutka, filigranowa artystka rozstawia po kątach pozostałych uczestników tych smutnych wydarzeń.

O ile do kreacji Natalie Portman nie można mieć żadnych zastrzeżeń, to nieco do życzenia pozostawia już samo ujęcie historii. Trochę szarpane, z przeskokami w czasie, niezbyt płynną narracją okraszoną w wielu momentach ciężkimi, męczącymi brzmieniami muzyki, mającymi podkreślić dramat bohaterki. Wydaje się jednak, że ukazanie Jackie w nieco mniej pochmurnych tonacjach, a niekiedy obserwowanie jej zachowania bez udziału jakichkolwiek dźwięków odnosi dużo lepszy rezultat. Mamy bowiem do czynienia z osobowością na tyle silną i zdeterminowaną, dodatkowo kapitalnie zagraną, że nie potrzeba koniecznie ilustrować podniosłych czy przygnębiających chwil zbyt głośną muzyką. Portman na tyle absorbuje uwagę widza, kamera nie rozstaje się z jej twarzą, że cały czas przeżywamy dramat kobiety, matki, żony. Jej słabości, chwiejność i delikatność przeplatają się ze zdecydowaniem, stanowczością, ale też gracją oraz elegancją. Swobodnie czuje się w kręgu polityków, gdzie nie pozwala się zepchnąć poza krąg głównej władzy, ale nie zapomina też o szyku. Skupiając się na niewielkim wycinku życia Jackie, aktorka uchwyciła szerokie spektrum jej uczuć, emocjonalnej huśtawki, przekonań. Mistrzowski popis ponadprzeciętnych umiejętności.  

Twórcom udało się w niebanalny, a przede wszystkim mocno sugestywny sposób uchwycić wizerunek Jacqueline Kennedy w dniach po śmierci Johna F. Kennedy'ego. Ogromna w tym zasługa Natalie Portman, która brawurową kreacją nie tylko udowodniła, że należy do najlepszych współczesnych aktorek, ale również zasługuje na niejedno wyróżnienie. Jackie warto obejrzeć dla samego jej występu.

Ocena: 8/10

Tytuł: „Jackie"

Reżyseria: Pablo Larraín

Scenariusz: Noah Oppenheim

Obsada:

  • Natalie Portman  
  • Peter Sarsgaard        
  • Greta Gerwig    
  • Billy Crudup        
  • John Hurt    
  • Richard E. Grant        
  • Beth Grant
  • John Carroll Lynch

Zdjęcia: Stéphane Fontaine

Muzyka: Mica Levi

Montaż: Sebastián Sepúlveda

Scenografia: Jean Rabasse

Kostiumy: Madeline Fontaine   

Czas trwania: 95 minut

 

Dziękujemy Multikino za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus