„Konwój” - recenzja
Dodane: 13-01-2017 22:44 ()
Ponoć polskie więzienia są przeładowane, na wolność wypuszczani są groźni kryminaliści po odbyciu części kary, a nasz system penitencjarny nie jest w pełni wydolny. Temat rzeka, który można w dowolny sposób przekładać na język filmu.
„Konwój” Macieja Żaka skupia się w głównej mierze na transporcie niebezpiecznego pensjonariusza jednego z zakładów karnych. Ma zostać odwieziony do szpitala w eskorcie czterech konwojentów. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to zbiór ludzi z przeszłością, poza młokosem wyrwanym w środku nocy do tej roboty. Zanim uda im się wyruszyć, plany podróży ulegną zmianie, a po drodze okaże się, że cel ich konwoju nie do końca pokrywa się z planem założonym przez dyrektora więzienia.
Śmieci trzeba utylizować – tak o skazanym pedofilu mówi bohater grany przez Janusza Gajosa. Oburzony, że system prawny nie jest w stanie wymierzyć realnie właściwej kary za popełnioną zbrodnię, bierze sprawiedliwość w swoje ręce. Jednakże on sam, przebywając za murami więzienia 30 lat, pełniąc odpowiedzialną funkcję, stał się kolejnym więźniem systemu. Nie myśli trzeźwo, przekracza granice moralne i prawne, wydaje się mu, że jest zbawcą. Ryzykuje wiele, w tym życie ludzkie, dla kogo? Jednej szumowiny. Można zapytać, jak byśmy się sami zachowali na jego miejscu? Może czasami należy brać sprawy w swoje ręce, skoro wymiar sprawiedliwości zawodzi?
Jednak w filmie Żaka wina nie jest jednoznaczna, a mgliste retrospekcje mające usprawiedliwić działania czy to jednej, czy drugiej strony niewiele wnoszą, a już na pewno nie usprawiedliwiają takiego działania. Trochę w tym wszystkim jest chaosu, ponieważ twórcy w dość krótki film wrzucają również problemy konwojentów. Ważne, ale bez odpowiedniego rozwinięcia, podające w wątpliwość ich przydatność do służby. I tym samym mamy do czynienia z filmem nieco sztucznym, z bezbarwnymi kreacjami, które wyglądają jak z ubogiego telewizyjnego serialu, a nie żywego i mającego trzymać w napięciu akcyjniaka. Pokazanie rozpędzonego konwoju w dwóch czy trzech scenach i grożenia komuś bronią w żadnym wypadku nie stanowi o atrakcyjności obrazu. Zwłaszcza mając do dyspozycji tak udanie skompletowaną obsadę.
Wielkie nazwiska same nie zagrają, jeżeli za fabułą filmu kryje się miałki skrypt pragnący pokazać wulgarność służby więziennej i kilka mocnych scen, których nie udało się sensownie połączyć. Bo akcja jest rwana, poszatkowana, a odkrywane z czasem mroki przeszłości w żaden sposób nie usprawiedliwiają całej intrygi. To, że ludziom wcale nie jest daleko do morderczych bestii, a sprawiedliwość wykonywana na własną rękę nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, wiemy od dawna. Film Żaka nie odkrywa Ameryki, a na poziomie sensacyjnej produkcji zawodzi, gdyż napięcie i kulminacyjne sceny zostały tu w ewidentny sposób zaprzepaszczone poprzez nieumiejętne przeciągnięcie finału, ujawnionego zresztą niefortunnie w zwiastunie produkcji. Potencjał zmarnowany, a niedosyt pozostał ogromny. Szkoda czasu, niestety.
Ocena: 4/10
Tytuł: „Konwój”
Reżyseria: Maciej Żak
Scenariusz: Maciej Żak
Obsada:
- Janusz Gajos
- Robert Więckiewicz
- Przemysław Bluszcz
- Łukasz Simlat
- Ireneusz Czop
- Tomasz Ziętek
- Agnieszka Żulewska
Muzyka: Antoni Łazarkiewicz
Zdjęcia: Michał Sobociński
Montaż: Piotr Kmiecik, Wojciech Mrówczyński
Scenografia: Ewa Skoczkowska, Beata Karaś
Kostiumy: Dominika Gebel
Czas trwania: 92 minuty
comments powered by Disqus