„Aplik@cja” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 04-01-2017 23:58 ()


Jedną z ostatnich premier morderczego 2016 roku był, nomen omen, horror o zabójczo perfekcyjnej, krwiożerczej, przerażającej… aplikacji komórkowej. Już sam pomysł wyjściowy obniża notę filmu o jakieś dziesięć, nie, sto punktów. Zatem zobaczmy, czy przy tak durnym pomyśle jest w tym wątpliwym dziełku cokolwiek warte oglądania. 

Paczka przyjaciół opłakuje śmierć swojej koleżanki, która zginęła w tajemniczych, niewyjaśnionych okolicznościach. Chwilę później każdy z piątki bohaterów – imiona są tu zbędne, ponieważ o znanych osobistościach czy wybijających się umiejętnościach aktorskich nie może być mowy – otrzymuje do zainstalowania aplikację na swoje telefony. Żeby było ciekawiej, została ona przesłana z telefonu zmarłej dziewczyny. Każda z postaci bez zastanowienia instaluje ją na swoim smartfonie. Jak się okazuje apka, o wdzięcznej nazwie Mr. Bedevil, szybko przechodzi do roboty, zbierając informację o swoich przyszłych ofiarach, a także rozpoczynając festiwal grozy poprzez projekcję szeregu halucynacji, omamów, będących wypadkową najgorszych lęków piątki przyjaciół.

O filmach pokroju „Aplik@cja” mówi się, że są głupie jak kilo gwoździ. Nie dziwi mnie w żadnym wypadku chęć zarobienia przez producenta na wyświechtanym na wszelkie możliwe sposoby straszaku, który kradnie pomysły z kina grozy ostatniej dekady czy nawet dwóch, nie ma w nim ani grama oryginalności, a dla nieopierzonych aktorskich żółtodziobów stanowi chrzest bojowy. Dla reżyserów zresztą też. Jednakże jak już ktoś decyduje się nakręcić kino bez wyrazu, schematyczne, głupie, gdzie zachowania bohaterów są pozbawione logiki (zawsze uciekają w przeciwnym kierunku niż należy), nieprzekonujące, a żarty można policzyć na palcach jednej ręki, to docelowo powinien myśleć o rynku DVD lub VOD, a nie kinie, gdzie niniejsza pseudoprodukcja przepadnie z kretesem. I zapewne tak też było w zamyśle, aż tu nagle Polacy okazali się wyjątkowi żądni obejrzenia tego koszmaru. Dziwi decyzja rodzimego dystrybutora, który zdecydował się puścić ten film – jak na razie jako jedyny na świecie, a także na premierę w niedogodnym okresie – weekend sylwestrowy. Odwaga (lub głupota) godna odnotowania, że w zalewie znacznie lepszych tytułów wydawanych bezpośrednio na DVD – choćby Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii, taka szmira zawitała do kin. Zaiste niezrozumiałe posunięcie, które raczej nie przyniesie zysków z dystrybucji.

„Aplik@cja” jest przestrogą przed podobnymi filmami, które mogą natchnąć „twórców-wizjonerów” do emanacji swoich jakże nieciekawych pomysłów. Warto wtedy wrzucić sobie do odtwarzacza dowolny horror Wesa Cravena lub też klasyk gatunku spod znaku grozy, aby przekonać się, że dwadzieścia, trzydzieści czy czterdzieści lat temu kino oferowało jakość, o której obecni wyrobnicy X Muzy mogą jedynie pomarzyć. I nic nie zmienia się ku lepszemu.

Ocena: 0,5/10

Tytuł: „Aplik@cja”

Reżyseria: Abel Vang, Burlee Vang

Scenariusz: Abel Vang, Burlee Vang

Obsada:

  • Saxon Sharbino    
  • Mitchell Edwards            
  • Brandon Soo Hoo    
  • Victory Van Tuyl
  • Carson Boatman
  • Jordan Essoe        
  • Alexis G. Zall

Muzyka: David C. Williams

Zdjęcia: Jimmy Jung Lu

Montaż: Cole Duran

Scenografia: Wade Morrison

Kostiumy: Lia Xiong

Czas trwania: 91 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus