„Calvin i Hobbes": „Dziki kot – psychopatyczny morderca” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 03-01-2017 12:35 ()


Co słychać u Calvina i Hobbesa? To, co zwykle, czyli festiwal psot i wygłupów niesfornego siedmiolatka oraz jego pluszowego tygrysa trwa w najlepsze! Dotkliwie przekonuje się o tym nieszczęsna pani Kornik, notorycznie obrzucana śnieżkami Zuzia Derkins, a zwłaszcza rodzice „innowacyjnego inaczej” nadpobudliwca. Calvin ani myśli zadowalać się standardowymi rozwiązaniami, a jego nieokiełznana wyobraźnia niezmiennie dopisuje. To zaś może oznaczać dla wspomnianych tylko jedno: kłopoty!

Z tym większą intensywnością, że zima również dopisała, a co za tym idzie, „materii ofensywnej” w postaci regularnych dostaw śniegu nie brakuje. Tytułowi bohaterowie skwapliwie z tej okoliczności korzystają, co przejawia się m.in. bałwanami w udziwnionych pozach. Bolączką Calvina są również próby korespondencyjnych negocjacji ze Świętym Mikołajem, zasadzki w wykonaniu Hobbesa oraz odmienne podejście do metodyki stosowanej na zajęciach lekcyjnych. Tradycyjnie nie mogło zabraknąć wygenerowanych przez wyobraźnię Calvina jego hipostaz - w tym także dzielnego astronauty Spiffa.

Wydawać się mogło, że w niniejszym albumiku nie ma niczego, co nie było prezentowane we wcześniejszych odsłonach przypadków pary nieodłącznych przyjaciół. Nawet jeśli to jeszcze jedna okazja do przyswojenia przejawów nieprzeciętnych talentów Billa Wattersona to radość z najczystszej postaci. W operowaniu humorem zarówno sytuacyjnym, jak i słownym zdaje się on wręcz wirtuozem. Owo zjawisko w równym stopniu dotyczy zwartych, ograniczonych do ledwie kilku kadrów, gagów, jak i dłuższych ciągów fabularnych. Jak swego czasu wspominał skądinąd znany Alan Moore to właśnie praca nad komiksowymi paskami (m.in. „Anon E. Mouse”) w początkach jego kariery była dlań autentyczną szkołą twórczej samodyscypliny. Zbliżone refleksje dało się również słyszeć od naszego Janusza Christy, weterana współpracy z trójmiejską popołudniówką „Wieczór Wybrzeża”. Stąd nic dziwnego, że specjalizujący się w tej odmianie komiksowej twórczości Watterson osiągnął tak znakomite wyniki. Dodajmy, że na ogół bez większych spadków jakości czego dowodem jest również „Dziki kot – psychopatyczny morderca”.

Warstwa plastyczna niniejszego komiksu to dobrze znana z poprzednich tomików, sprawdzona formuła, pełna żywiołowości, a zarazem dobrze pojmowanej ekonomii kreski. Nie jest tu jej w nadmiarze, choć trudno też określić styl Wattersona mianem minimalistycznego. Na podstawie pasków, w których zastosowano znacznie bardziej realistyczną manierę znać wysoki kunszt warsztatowy tego autora. Jak zwykle przeważają postaci z uwzględnieniem dalszych planów tylko wówczas gdy jest to niezbędne dla osiągnięcia zamierzonego efektu komicznego.

Bill Watterson po raz kolejny udowodnił, że brak weny twórczej zdecydowanie nie należał do trapiących go przypadłości, a przynajmniej tak można mniemać po efekcie jego wysiłków. Zebrane tu historyjki wręcz iskrzą od błyskotliwego humoru. Toteż zarówno „Dziki kot…”, jak i wszystkie poprzednie odsłony tej serii niezmiennie pozostają znakomitą lekturą zarówno dla starszych, jak i młodszych czytelników. Nawet jeśli część kwestii wygłaszanych przez podejrzanie mownego Calvina niektórym dzieciakom może wydać się nieco enigmatyczna. Klasyk z gatunku takich, do których nie raz i nie trzy zwykło się powracać.

 

Tytuł: „Calvin i Hobbes": „Dziki kot – psychopatyczny morderca”

  • Tytuł oryginału: „Homicidal Psycho Jungle Cat”
  • Scenariusz i rysunki: Bill Watterson
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Piotr W. Cholewa
  • Wydawca wersji oryginalnej: Andrews & McMeel
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 6 września 1994 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 7 grudnia 2016 r.
  • Wydanie II
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 21,5 x 16,5 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały/kolor
  • Liczba stron: 176
  • Cena: 29,99 zł

Zawartość niniejszego tomiku publikowano pierwotnie w postaci tzw. pasków gazetowych pomiędzy 2 listopada 1992 a 29 sierpnia 1993.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus