„Comanche” tom 2: „Wojownicy rozpaczy” - recenzja
Dodane: 04-10-2016 23:22 ()
Cytując klasyka: „Życie to nie bajka i nie będzie pieścić Cię po j…ch”. Nie inaczej rzecz się ma w początkowych sekwencjach drugiego już albumu klasycznej serii „Comanche”. Obowiązki związane z utrzymaniem farmy Trzy Szóstki do najlżejszych nie należą i stąd praca wre. Spęd bydła ma się jednak ku końcowi, a kontrakt na dostawy mięsa dla najmitów zatrudnionych przy budowie pobliskiego odcinka kolei został przyklepany. Wydawać by się zatem mogło, że czas pomyślności dla bohaterów tej serii jest już bliski.
Cóż jednak byłaby warta opowieść osadzona w realiach Dzikiego Zachodu bez choćby odrobiny dramaturgicznego zawirowania… Wszak nawet w sielankowej scenerii „Składu głównego” nie mogło zabraknąć chwil pełnych napięcia, udatnie dynamizujących tok fabuły. Toteż także w przypadku niniejszego albumu mamy do czynienia z wyzwaniem, za sprawą którego czytelnicy niniejszego cyklu ponownie będą mieli sposobność ocenić zaradność zarówno tytułowej bohaterki, jak i wspierających ją przyjaciół. Oto bowiem na farmie zjawia się grupa Indian z plemienia Czejenów, żądających części należącego do Comanche bydła. Jak się okazuje władze federalne nie dotrzymały warunków zawartego wcześniej traktatu, ociągając się z obiecaną aprowizacją tubylców. Ci zaś głodują i stąd desperacki krok wodza Trzy Kije oraz jego syna Tasunke-Najina. Mimo zrozumienia dla trudnej sytuacji preriowych wojowników, Comanche i jej towarzysze nie zamierzają biernie spoglądać na utratę stada, a w dalszej perspektywie na ruinę ich przedsięwzięcia. Równocześnie w obawie przed zmasakrowaniem Indian oponuje ona wobec propozycji wezwania oddziałów amerykańskiej armii. Rozpoczynają się zatem trudne negocjacje, których stawką może okazać się nie tylko przyszłość farmy, ale też życie tytułowej bohaterki…
Druga odsłona perypetii urokliwej niewiasty, której zamarzyła się działalność gospodarcza na obszarach amerykańskiego pogranicza, nie zawodzi. Odpowiedzialny za scenariusz tej serii Michel Greg mógł się już wówczas (tj. w roku 1973, kiedy to ów album miał swoją premierę) pochwalić pokaźnym dorobkiem i znać także w tej pracy rękę fachowca. W jego skryptach brakuje co prawda dynamiki porównywalnej z przejawami twórczości Jeana-Michela Charliera, ale i obie dotychczasowe fabuły mają charakter raczej kameralny (nawet pomimo udziału znacznej grupy statystów) i terytorialnie ograniczony. Trudno zatem spodziewać się rozmachu porównywalnego z meksykańską awanturą Blueberry’ego; niemniej także tutaj nie zabrakło narastającego napięcia oraz sytuacji, w których bohaterowie cyklu zmuszeni są wykazać się operatywnością. Dodajmy, że w niniejszym albumie grono zdeterminowanych farmerów zostaje wzmocnione przez jeszcze jednego osobnika. Rozwój charakterologiczny wybranych postaci postępuje, a sam cykl powoli nabiera znamion wyjątkowości, za który zwykli go doceniać czytelnicy nad Skaldą, Mozą i Loarą.
Prawdopodobnie trudno byłoby wskazać nieudany plastycznie projekt w wykonaniu Hermanna (a przynajmniej piszący te słowa miałby z tym poważny problem). Także w tym albumie wykazuje on znakomitą formę twórczą, cyzelując szczegóły świata przedstawionego z pełną starannością. Swobodnie moduluje rodzaje perspektywy, umiejętnie przyczyniając się do zdynamizowania toku akcji. Oddanie realiów Dzikiego Zachodu wypada nie gorzej niż w pracach Yvesa Swolfsa („Durango”) i Jeana Girauda („Blueberry”). Także z tego względu, że autor wizualnej warstwy „Comanche” posłużył się do jej wytworzenia zbliżoną manierą. Niekiedy daje się słyszeć niezbyt pochlebne opinie dotyczące charakterystycznego sposobu ujmowania przez Hermanna fizjonomii portretowanych przezeń postaci. W przypadku tej akurat serii, rozgrywającej się w trudnych warunkach bytowych, tego typu strategia plastyczna wydaje się całkowicie na miejscu. Cieszy również trafny dobór kolorystyki z przewagą ziemistych barw. Nie sposób pominąć także okładki tegoż albumu, zwłaszcza że zdobiąca ją kompozycja malarska prezentuje się – bez cienia przesady! – wręcz rewelacyjnie.
Wysoka jakość edytorska, mistrzowskie rysunki i emocjonująca, gęsta od napięcia fabuła. Nie sposób nie polecać.
Tytuł: „Comanche” tom 2: „Wojownicy rozpaczy”
- Tytuł oryginału: „Comanche 2 – Les Guerriers DuDesespoir”
- Scenariusz: Michel Greg
- Rysunki i kolor: Hermann Huppen
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
- Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
- Wydawca wersji polskiej: Prószyński i S-ka/Wydawnictwo Komiksowe
- Data premiery wersji oryginalnej: 1 marca 1973 r.
- Data premiery wersji polskiej: 12 września 2016 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 24,5 x 32,5 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 48
- Cena: 39,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus