„Destrukcja” - recenzja
Dodane: 13-09-2016 11:26 ()
Kiedy w wypadku samochodowym ginie żona Davisa, jego świat wali się w jednej chwili. A przynajmniej powinien się zawalić, patrząc na rozmiar tragedii jaka go właśnie dotknęła. Młodzi, dobrze sytuowani, z morzem perspektyw, mieli przed sobą świetlaną przyszłość. Nagle wszystko przepadło. Rodzice Julii pogrążają się w żałobie, natomiast Davis przeżywają ją na swój, dziwaczny sposób.
Reakcje Davisa są obojętne, a przebywając w szpitalu, miast skupić się na formalnościach, użera się z automatem sprzedającym słodycze. Niestety maszyna zacina się. Mężczyzna, który właśnie stracił żonę, postanawia napisać rzewny list do obsługi klienta firmy odpowiedzialnej za automat. Śmierć bliskiej osoby i szok z nią związany sprawiają, że Davis jak nigdy staje się niesamowicie wylewny, mało tego, reklamacja jest tylko pretekstem do uzewnętrznienia kotłujących się u niego myśli. W ten sposób – pisząc list za listem – poznaje Karen, pracownicę wspomnianej firmy, uzależnioną od marihuany, a także jej nastoletniego syna, mającego problem z określeniem swej seksualności. Dziwna relacja między nimi przeradza się w niecodzienną terapię dla trójki bohaterów.
Twórca nagradzanego „Witajcie w klubie” tym razem skupia się na stracie i sposobie przeżywania żałoby, zastanawiając się poniekąd nad sensem istnienia. Davis miał wszystko, czego potrzebował do szczęścia, ale nie okazywał żadnych emocji, był równie nieżywy jak blaszany robot. Nieobecny, zamyślony, skołowany, ledwie mógł wykrztusić z siebie słowo, a jego codzienne czynności łatwo nazwać machinalnymi. Śmierć żony nie wprowadziła go w stan dojmującej rozpaczy. Davis nie uronił nawet łzy, od razu wrócił do pracy jakby nigdy nic. Wypadek odcisnął na nim całkowicie inne piętno, uwolnił żądzę niszczenia, rozkładania na części pierwsze urządzeń znajdujących się w pobliżu. Davis, aby wyrwać się ze stanu otępienia, prawie katatonii kroczy drogą szaleństwa – obracając w gruzy dotychczasowe życie – zarówno zawodowe, jak i osobiste. Demolka jest dla niego czymś inspirującym, pozwalającym wreszcie uwierzyć, że żyje pełnią życia, a także okazją do postawienia nowych fundamentów.
Człowiek zmagający się z żałobą poprzez niszczenie wszystkiego wokoło. Powiecie, że to jak ze snu wariata. Ale w obrazie Jean-Marc Vallée proces destrukcji, rozmontowywania maszyn czy zwyczajnej rozbiórki domu jest zarówno świadectwem zniszczenia – odreagowania na zaistniałą sytuację, jak też próbą zwrócenia na siebie uwagi. Zachowanie Davisa wzbudza uwagę Karen, która znajdując się w nieszczęśliwym związku, z synem przysparzającym masę problemów, mocno potrzebuje odskoczni od monotonnej egzystencji. A taką daje jej właśnie Davis, który wykracza poza system przyjętych norm, dokonując rozrachunku swojego życia. W tym, co robi widać znamiona szaleństwa, ale może w tym właśnie jest metoda. Doprowadzić się na skraj poczytalności, a potem zacząć wszystko od nowa.
Akty dewastacji, demolki, rozkosznego niszczenia są przejawem swoistego artyzmu, sztuką polegającą na zrównaniu wszystkiego z ziemią, celem ponownego wybudowania. Ujęciom Jean-Marc Vallée nie można odmówić gracji i nastrojowości. Mimo że film traktuje o przeżywaniu wielkiej straty, to ma bardzo pozytywny wydźwięk, mało tego, wielokrotnie jest przezabawny dzięki kreacjom aktorskim, jakie stworzyło główne trio: Jake Gyllenhaal, Naomi Watts i Judah Lewis. Nastoletni Chris w interpretacji Lewisa daje tu popis ponadprzeciętnych umiejętności, jakich nie powstydziłby się doświadczony artysta. Jest typowym złodziejem scen, dzięki niemu wątek dramatyczno-romantyczny nabiera wyrazistości i kolorytu, nie gubiąc się w zalewie mało istotnych motywów.
„Destrukcja” nie jest filmem pozbawionym wad, ale dzięki solidnemu aktorstwu i stylowym zdjęciom, ukazującym naturalistyczne sceny zniszczenia, wbija się mocno w świadomość widza. Bez wątpienia jest to kino skłaniające do refleksji, ciekawe i intrygujące. Warto.
Ocena: 7/10
Tytuł: „Destrukcja”
Reżyseria: Jean-Marc Vallée
Scenariusz: Bryan Sipe
Obsada:
- Jake Gyllenhaal
- Naomi Watts
- Judah Lewis
- Chris Cooper
- C.J. Wilson
- Polly Draper
- Malachy Cleary
- Debra Monk
- Heather Lind
Zdjęcia: Yves Bélanger
Montaż: Jay M. Glen
Scenografia: John Paino
Kostiumy: Leah Katznelson
Czas trwania: 101 minut
comments powered by Disqus