„Złe mamuśki" - recenzja
Dodane: 12-08-2016 06:26 ()
Czy istnieje perfekcyjna rodzicielka? Na pewno, gdzieś tam można znaleźć idealną mamę, która poświęca cały swój czas pociechom, robi im śniadania, odwozi do szkoły i odrabia lekcje. Sama jest pracoholiczką, więc nikogo nie powinno dziwić, że przylgnęła do niej łatka spóźnialskiej, a mąż już dawno postanowił oddać się internetowej miłości.
Taką mamuśką jest właśnie Amy (Mila Kunis) – nawet za bardzo perfekcyjną, co wytykają jej inne matki. Jednak wszystko ma swój kres. Kumulacja osobistych niepowodzeń, przemęczenie wywołane pracą, a nadto niedorzeczne zebrania komitetu rodzicielskiego, prowadzone przez "führera w spódnicy", sprawiają, że w kobiecie coś pęka. Walić perfekcję, walić idealny wizerunek, więcej luzu, swobody i kaprysów. Odrzucając dotychczasowe nawyki, Amy wreszcie czuje pełnię życia, robi to, na co ma ochotę, a w ślad za nią idą inne, perfekcyjne panie domu.
Komedia sygnowana nazwiskami scenarzystów „Kac Vegas” nie należy do przełomowych, a żarty zazwyczaj sprowadzają się do różnych podtekstów seksualnych gorących i zaniedbanych mamusiek, ale jako całość obraz wypada zaskakująco solidnie. Na ekranie bryluje Carla, która przeleciałaby wszystko i wszędzie, nie zważając na gapiów. Kathryn Hahn rządzi na drugim planie i spina fabułę do kupy, w momencie, gdy robi się nieco romantycznie bądź nudno. Carla w jej wykonaniu jest przeciwieństwem każdej pruderyjnej mamuśki w tym filmie. Wulkan seksu po prostu. Zakompleksiona i trzymana w domu niczym w więzieniu Kiki (Kristen Bell), również zaczyna smakować życia poza obsługiwaniem swojego męża i opieką nad dziećmi. Nie jest może tak drapieżna jak Carla, ale, jak to się mówi, cicha woda brzegi rwie. Z kolei Amy to przejaw buntu, rewolucji wśród doskonałych mamusiek, które zaganiane za bzdurami, bez wsparcia swoich mężów, nie mają czasu na nic poza dziećmi, tymi małymi, jak i tymi dorosłymi.
Nie można odmówić twórcom pomysłowości, bowiem gagi śmieszą, raczej nie starają się przekraczać granicy dobrego smaku, niemniej trio wyzwolonych, złych mamusiek nie ma tu godnego siebie przeciwnika. Jest Gwendolyn i jej świta, jednak w bardzo ograniczonym zakresie. Widać niewykorzystany potencjał, zwłaszcza Christiny Applegate, dla której podobne produkcje to chleb powszedni, a aktorka nieraz uwodniła, że jest królową komedii dla dorosłych. W tym przypadku nie ma możliwości rozwinięcia skrzydeł, szkoda, bowiem jej postać mogłaby być zdecydowanie bardziej złowieszcza. Jak idziemy na całość to już do samego końca.
Bez wątpienia twórcom udało się zachować równowagę w wyśmiewaniu idealnych wzorców, przesadnej perfekcji czy szydzeniu z życiowej nieporadności. Nie trzeba być idealną mamą, aby być jednocześnie dobrym rodzicem. Mimo kilku ekstremalnych przypadków, każdy w głębi duszy pragnie jak najlepiej dla swoich pociech. A, że życie to nie tylko obowiązki i praca, czasami warto się rozerwać w doborowym towarzystwie. Takowe zapewnią bohaterki tej komedii, bo mimo że autorzy nie odkrywają Ameryki, to jednak udało im się stworzyć zabawny i rozrywkowy film, udane remedium na stres po ciężkim dniu pracy.
Tytuł: „Złe mamuśki"
Reżyseria: Jon Lucas, Scott Moore
Scenariusz: Jon Lucas, Scott Moore
Obsada:
- Mila Kunis
- Kathryn Hahn
- Kristen Bell
- Christina Applegate
- Jada Pinkett Smith
- Annie Mumolo
- Oona Laurence
- Emjay Anthony
Muzyka: Christopher Lennertz
Zdjęcia: Jim Denault
Montaż: Emma E. Hickox, James Thomas
Scenografia: Marcia Hinds
Kostiumy: Julia Caston
Czas trwania: 101 minut
comments powered by Disqus