"Spider-Man 3" - przed premierą
Dodane: 03-05-2007 21:25 ()
Narodził się 45 lat temu na kartach "Amazing Fantasy" #15. Najbardziej znany bohater stworzony przez Stana Lee. O kim mowa? Wiadomo, chodzi o Spider-Mana.
Stan Lee wielokrotnie podkreśla w jaki sposób wpadł na pomysł postaci pokroju Spider-Mana. Pracując nad jednym z projektów zauważył latająca muchę po pokoju. To był wystarczający bodziec. W głowie zaświtała mu idea nowego bohatera. Na początku nie wiedział jak go nazwać. Pomysły były różne: człowiek-mucha, człowiek-insekt czy człowiek-moskit. Aż w końcu zostało Spider-Man. Nazwa była zarówno tajemnicza jak i trochę przerażająca. Wydawca nie od razu przystał na taki pomysł. Pająki kojarzą się bardziej z różnymi fobiami, a nie bohaterami. Stan jednak postawił na swoim. Stworzenie Spider-Mana było strzałem w dziesiątkę. Stał się on najbardziej rozpoznawalnym symbolem Marvel Comics i ikoną amerykańskiej popkultury.
Peter Parker to z wyglądu niepozorny student, fotograf pracujący dla Daily Bugle, a po nałożeniu maski zdumiewający Człowiek-Pająk. Takie założenie przyświecało Stanowi. Nowy bohater miał się zasadniczo różnić od znanych już postaci takich jak Superman czy Batman. Typowy everyman, z którym każdy czytelnik może się utożsamiać. Jego życiowe perypetie stały się tak samo ważne, jak superbohaterskie wyczyny. Harmonia, którą udało się zachować między Peterem Parkerem a jego alter ego stanowi o sile tej postaci. Najbardziej ludzki z superbohaterów, posiadający masę codziennych problemów. Przez ponad cztery dekady dorobił się imponującej wręcz liczby przeciwników. Przy takiej popularności hollywoodzka ekranizacja była tylko kwestią czasu.
Adaptacją filmowych przygód Spider-Man zajął się Sam Raimi. Początkowo wiele osób powątpiewało w skromne możliwości twórcy „Martwego zła”. Jednak reżyser udowodnił, że potrafi zmierzyć się z mitologią pająka. W pierwszej odsłonie głównym antagonistą bohatera uczynił Green Goblina. Śledząc przez lata komiksową serię, można z całą stanowczością powiedzieć, że Norman Osborne jest głównym nemezis Spider-Mana. Powraca niczym niekończący się koszmar, czy to osobiście, czy też z pomocą innych. W najnowszej części ród Osborne'ów także będzie nękał bohatera, tym razem jednak nie ojciec, a syn - Harry - najlepszy przyjaciel, największy wróg. Obok drugiego Goblina przeciwnikiem pajączka będzie Sandman. William Baker alias Flint Marko w komiksie pojawił się bardzo szybko, już w 4 numerze (jeden z ulubionych złoczyńców Stana Lee). Według interpretacji Raimiego odpowiedzialny za śmierć wujka Bena (w komiksie sytuacja była całkowicie inna). Reżyser zastosował świetny wybieg, dokonał modyfikacji postaci odpowiedzialnej za tragedię rodzinną, aby móc w ten sposób pokazać przemianę wewnętrzną bohatera, ogarniająca go chęć zemsty, co w konsekwencji doprowadzi do powstania Venoma. W filmie tajemniczy symbiont spadnie na Ziemię wraz z meteorytem. W oryginalnej wersji Peter stał się posiadaczem czarnego uniformu podczas eventu - „Secret Wars”. W jednym z wielu starć stracił swój czerwono-niebieski kostium wraz z sieciowodami. Z pomocą przyszła mu obca technologia, która wyprodukowała dla niego zastępczy uniform, który nie tylko zwiększał zdolności Petera, ale także sam produkował sieci. Symbiont wrócił wraz z bohaterem na Ziemię, który zdał sobie sprawę, że jest on groźnym pasożytem i pozbył się go. Porzucona i umierająca istota przepełniona bólem znalazła sobie nowego nosiciela - Eddiego Brocka, dziennikarza pałającego nienawiścią do Petera Parkera. W ten sposób narodził się Venom, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci serii.
Przeciwnicy nie będą jedynym zmartwieniem Petera w filmie. Drugim są kobiety: ciotka May przed, którą stara się ukrywać swoją pajęczą tożsamość, Mary Jane, która musi zaakceptować jego drugą osobowość. Ponadto Raimi postanowił namieszać odrobinę w uczuciowym życiu bohatera, wprowadzając do fabuły rolę pierwszej miłości Parkera. Gwen Stacy pojawiła się w komiksie przed Mary Jane. Zresztą obie były serdecznymi przyjaciółkami. Śmierć Gwen z rąk Normana Osborne'a, była obok śmierci wujka Bena dotkliwą stratą dla bohatera, a zarazem jego największa porażką. Czemu Gwen pojawia się dopiero w trzecim epizodzie? Raimi w jednym z wywiadów podkreślił, że trudno byłoby poświecić taką postać w pierwszej części filmu (gdzie scena z mostem jest zdublowana z komiksu, jednak zamiast Gwen jest Mary Jane i oczywiście widz otrzymuje zakończenie z happy endem).
Co można powiedzieć o dotychczasowych adaptacjach Raimiego? W pełni oddają charakter komiksu, mimo że reżyser wprowadził sporo własnych pomysłów np. sieciowody zbudowane przez Petera zastąpił produkcją sieci przez organizm bohatera. Raimi wychował się na klasycznych komiksach z pajączkiem. Sukcesywnie wprowadza do serii postacie z lat 60 - Green Goblin, Doc Ock, a teraz Sandman oraz drugi Goblin. Jednak w przypadku trzeciej odsłony widać drobną ewolucje w jego postępowaniu. Za ukłon w kierunku młodszych czytelników można uznać wprowadzenie do grona sztandarowych szwarccharakterów postaci Venoma.
Reżyser doskonale potrafi zachować proporcje miedzy sekwencjami akcji, a dialogami bohaterów, przez co jego dzieła zalicza się do najlepszych adaptacji komiksów wszech czasów. Z wielką precyzją dawkuje akcję, równocześnie nie zanudzając odbiorcy przesadnymi dłużyznami. Nie stara się także na siłę moralizować, podsyła delikatne wskazówki, ostateczny wybór pozostawiając widzowi. Schemat, którego trzyma się przy kręceniu filmów nie jest odkrywczy, pierwowzoru można doszukać się w „Supermanie” Richarda Donnera. Jednak wersja Raimiego jest bardziej dopracowana do realiów współczesnego świata, wzbogacona o więcej komediowych scen (tu pole do popisu dają same komiksy, w których np. pada wiele żartobliwych określeń na samą nazwę pajączka jak webslinger, wallcrawler czy spidey) pokazująca jak bardzo złożone charaktery mogą posiadać bohaterowie komiksu. Ich życie nie toczy się wyłącznie na jednej płaszczyźnie, na co dzień zmagają się z ludzkimi kłopotami. Miedzy Pająkiem a Peterem jest zachowana równowaga, żaden z nich nie wypiera drugiego charakteru, przez co widz emocjonuje się losem każdego z nich.
Raimi w najnowszym epizodzie postawił na kino widowiskowe, nie zapominając jednak o kreowaniu psychologicznego obrazu bohaterów. Począwszy od pierwszej części konsekwentnie buduje wizerunek poszczególnych postaci, powoli ukazując jakie zmiany następują w ich postępowaniu. Echem odbijają się słowa wujka Bena – „z wielką mocą, wiąże się wielka odpowiedzialność”. Wielokrotnie powtarzane nabiorą teraz dosłownego charakteru. Peter będzie musiał zmierzyć się z mroczną stroną własnej osobowości. Czy Mary Jane będzie go wspierać w trudnych chwilach, a może go opuści? Wreszcie czy Harry nadal będzie dążył do zemsty czy też wybaczy staremu kumplowi? Pytań jest wiele, a odpowiedzi znajdziemy w filmie.
„Spider-Man 3” jest jednym z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku na świecie. Poprzednie dwie części zarobiły razem 1,6 miliarda dolarów. Wątpliwe, aby studio Sony przerwało dochodową serię. Mimo licznych zapewnień aktorów i reżysera, że nie wrócą już do cyklu, można śmiało powiedzieć, że jest to gra o większe pieniądze. Kolejny epizod jest jak najbardziej realny, przeciwników nie zabraknie. Jeżeli nawet Maguire zrezygnuje, studio już szuka następców do jego roli. A na razie pozostaje nam wybrać się do kina i podziwiać jeśli nie najlepszą, to na pewno najbardziej widowiskową część „Spider-Mana”.
Zobacz także:
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...