„Piąta fala” - recenzja
Dodane: 29-04-2016 12:28 ()
Najazdu filmów spod znaku ekranizacji powieści young adult ciąg dalszy. Po wyczynach Katniss Everdeen, zmaganiach więźniów z labiryntami i stawiania oporu przez Niezgodną, a także kłopotów dawcy z pamięcią, przyszedł czas na ekranizację powieści Ricka Yanceya - "Piąta fala". Aby tradycji stało się zadość, w głównej roli obsadzono znaną i popularną aktorkę młodego pokolenia, Chloë Grace Moretz. A jak wypada sam film?
Bardzo przeciętnie, by nie napisać, że jest to jedna z gorszych produkcji tego roku. Nie dziwi więc fakt, że rodzimy dystrybutor tak długo zwlekał z jej premierą. Wszyscy fani powieści Yanceya mogą być srodze zawiedzeni, bo to, co zrobili scenarzyści z materiałem wyjściowym woła o pomstę do nieba. Tak to jednak jest, jak w rękach speców od marketingu pozostawia się interesującą fabułę, której nie potrafią udanie przełożyć na język filmu, tylko zwyczajnie zmasakrować.
Obcy najechali Ziemię i niewiele już brakuje do całkowitego unicestwienia ludzkości. Historię śledzimy z pozycji nastolatki Cassie Sullivan, która za wszelką cenę stara się przetrwać w tym chaosie, a przy okazji pragnie uratować swojego młodszego brata. W świecie, gdzie moralność zeszła na drugi plan nie można ufać nikomu, a przemierzanie bezgranicznych pustkowi, zniszczonych stacji benzynowych czy lasów najeżonych pułapkami dla młodej dziewczyny nie jest rzeczą przyjemną, a na pewno wymagającą ogromnego ducha walki. Prawdziwa szkoła przetrwania, a jednak Cassie wszystko przychodzi nadzwyczaj łatwo. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy Cassie trafia pod strzechy Bena Parisha. Chłopak skrywa więcej niż jedną tajemnicę.
"Piąta fala" to film poszatkowany, chaotyczny, w którym kolejne sekwencje walk, ucieczek i pościgów mają zastąpić właściwą fabułę. Narracja jest rwana, czasami wydaję się, że otrzymujemy sceny niemające większego sensu z głównym wątkiem. Cała akcja związana z trenowaniem dzieci na wojowników, robienie im prania mózgu, sterowanie nimi w imię ludzkości jest tak nienaturalne i sztuczne, że widz od razu domyśla się jaki twist zgotowali twórcy. Dodatkowo sytuacji nie poprawia fakt, że nastoletni bohaterowie w cudowny sposób dowiadują się o sprawach, o których nie powinni mieć pojęcia. Niestety nie są to geniusze z "Gry Endera". Oczywiście nie mogło zabraknąć też wątku romantycznego, który zapewne miał nabrać rozpędu w kolejnych odsłonach. W tym przypadku wygląda on dość kuriozalnie, psując i tam nierówny obraz świata po najeździe obcych. To zastanawiające, że w apokaliptycznych scenariuszach zawsze musi znaleźć się miejsce na wątki rodem z telenoweli. Pytanie tylko, po co?
W "Piątej fali" zawodzi wszystko, począwszy od nieskładnej fabuły, poprzez mało zajmujące sceny batalistyczne, na słabym aktorstwie skończywszy. Szansa na udaną ekranizację powieści Ricka Yanceya została całkowicie zaprzepaszczona, a ewentualna kontynuacja raczej nigdy nie ujrzy światła dziennego. Nie warto zawracać sobie głowy tym wyrobem filmopodobnym. Szkoda czasu i pieniędzy.
Tytuł: „Piąta fala”
Reżyseria: J Blakeson
Scenariusz: Susannah Grant, Akiva Goldsman, Jeff Pinkner
Obsada:
- Chloë Grace Moretz
- Matthew Zuk
- Gabriela Lopez
- Bailey Anne Borders
- Nick Robinson
- Zackary Arthur
- Maika Monroe
- David Maldonado
- Maria Bello
- Liev Schreiber
Muzyka: Henry Jackman
Zdjęcia: Enrique Chediak
Montaż: Paul Rubell
Scenografia: Frank Galline
Kostiumy: Sharen Davis
Czas trwania: 112 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus