Jacek Komuda „Hubal” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 26-04-2016 22:46 ()


O kim traktuje najnowsza powieść Jacka Komudy „Hubal” wyjaśniać chyba nie trzeba. Henryk Dobrzański, ostatni żołnierz kampanii wrześniowej to legenda. Pisząc o takiej postaci trzeba niezwykle uważać, by nie ukruszyć tej legendy. Komuda poniekąd podołał zadaniu.

Ktoś może zadąć pytanie czemu poniekąd? Otóż książka jest napisana praktycznie wzorowo jeśli chodzi o zrelacjonowanie wydarzeń. Jeśli czytelnik zwróci dobrze uwagę na cezurę czasową akcji, w niektórych przypadkach może wręcz odnieść wrażenie, że autor zrekonstruował linię czasową bardzo dobrze. Przyczyniły się do tego na pewno źródła, dokumenty i opracowania, do których, jak stwierdził Komuda, odnosił się budując swoją opowieść. Czemu więc tylko poniekąd zadanie napisania książki o postaci majora Hubala, bez naruszenia jego legendy, zostało wykonane? Ponieważ jest to opowieść prawdziwa, z krwi i kości, miejscami dosłownie. Autor przedstawia bohatera, którym momentami kieruje szaleństwo albo okrucieństwo. Często za postawą taką stoi honor, który niezaprzeczalnie jest dla majora najcenniejszy, na swój sposób.

Dobrzański to jednak tylko jedna z wielu postaci występujących na kartach książki. Był on przecież dowódcą całego oddziału żołnierzy, więc nie mogło ich zabraknąć. Każdy z towarzyszy majora ma swój charakter i rozterki. Czytając kolejne rozdziały wyczuć można najpierw ich zapał i wolę walki, później chwile zwątpienia i zmęczenie. Wierni wytrwali, ale również czasami nieodpowiedzialni żołnierze i służący radą oraz hamujący niektóre zapędy dowódcy oficerowie. Grupa przyjaciół gotowych osłaniać się wzajemnie przed ogniem nieprzyjaciela. Komuda ze źródeł na karty książki przeniósł niewiarygodnie prawdziwego bohatera zbiorowego. Do szpiku kości przejmujące są momenty kiedy przychodzą odgórne rozkazy demobilizacji. Kto odejdzie, kto zostanie? Napięcie utrzymywane jest na wysokim poziomie, co tylko potęguje dramatyzm.

Oddział Hubala to jednak nie jedyny bohater książki. Wydarzenia obserwujemy również z perspektywy okupanta – obersturmbannführera Ericha Gresslera, który uparcie dąży do zlikwidowania „polskich bandytów”. Kierują nim również prywatne pobudki, więc nie jest to postać spłaszczona, wręcz przeciwnie jego działania w dużej mierze napędzają akcję. Różnica między tymi fragmentami książki, a opowieścią o Hubalu leży również  w sposobie prowadzenia narracji. W tym miejscu akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby. Jest to trochę ryzykowny zabieg, bo autor poniekąd zmusza nas do wejścia w skórę niemieckiego żołnierza. Moje odczucia w tej kwestii są mieszane.

Komuda jako miłośnik koni, nie mógł odmówić sobie przyjemności szczegółowych, w kilku miejscach może nawet za bardzo, opisów postępowania z tymi zwierzętami. Jakby się jednak zastanowić, to cała ta historia jest związana z końmi, nieodłącznymi towarzyszami bohaterów (tych polskich), więc poświęcenie im uwagi jest oczywiste. Wielką wagę ma wierzchowiec majora Bohatyr.

W tym miejscu wydaje mi się stosowne wspomnieć o fantastycznej stronie książki. Bo prócz rasowej powieści historycznej, jest i taki element. Pytanie tylko, czy każdy odbiorca zobaczy to właśnie w ten sposób? Nie zdradzę oczywiście na co zwracać uwagę, ale jedno jest pewne – motyw ten komponuje się idealnie z całą historią. Można wręcz powiedzieć, że tłumaczy zarówno powodzenia jak i klęski, jakich doznają ludzie Hubala.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem w budowie książki jest krótki tekst poprzedzający każdy rozdział zatytułowany: „W tym czasie w kraju”. Nie są to informacje wnoszące wielką wiedzę, ale skutecznie zarysowują one ogólną sytuację, w jakiej znajdowała się Polska na przestrzeni czasu, w jakim rozgrywa się akcja. Wspomniany już upływ czasu wpleciony w treść książki, czy raczej stanowiący jej integralną część, sprawia, że możemy odnieść wrażenie czytania pamiętnika. Biorąc pod uwagę źródłowe zaczepienie fabuły to jest to dobre rozwiązanie. Tym bardziej, że czytelnik momentami z zapartym tchem przebiega wzrokiem kolejne strony, wczuwając się w wartką akcję spotęgowaną właśnie poczuciem upływającego czasu. Kiedy złapiemy oddech, można też sięgnąć po mapę i sprawdzić nazwy miejscowości, wytyczyć szlak wędrówki i ruszyć tropem oddziału majora Hubala.     

Trudne czasy z początku wojny zostały opisane dosadnie. Możemy napotkać sceny budujące wizję tragedii jaką była napaść Niemców na Polskę w 1939 r. W zasadzie wszystkie elementy składają się na dramatyczny obraz wojennej i okupowanej Polski. Sprawia to, że powieść nie należy do lekkich i przyjemnych z gatunku literatury rozrywkowej. Prócz specyficznego patosu tożsamego z osobami ludzi walczących o Polskę, pojawiają się również momenty humorystyczne. Brydż jest najlepszą rozrywką, spirytus znieczuleniem na ból fizyczny i psychiczny, a wesz nieproszonym, acz praktycznie nieodłącznym kompanem żołnierza-partyzanta. Jest to ważna składowa tej prawdziwej historii. Bo prócz rzeczy czarnych, są również te białe elementy. Nie brak też odcieni szarości i przygnębienia. Jest najstarszy motyw na świecie – zazdrość, obok niego pojawia się zemsta, która z kolei prowadzi do zbrodni. Wszystko zapętla się, budując przejmujący klimat. Mimo tej ciężkiej mieszanki skrajnych emocji i sporej objętości, książkę czyta się dobrze, choć tak naprawdę dużo osób uzna, że wie jaki będzie finał i pewnie chętnie odwlekło by ten moment. Nie warto czekać. Ostatnie strony przerzuca się z zapartym tchem. Po skończeniu lektury warto zajrzeć chociażby na wikipedię, by zobaczyć zdjęcia, w tym te, o których autor wspominał pod koniec książki.

Tytuł: "Hubal"

  • Autor: Jacek Komuda
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Miejsce wydania: Lublin
  • Liczba stron: 755
  • Format: 125x195 mm
  • Oprawa: miękka
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 04.2016
  • Cena: 44,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus