„Tata kontra tata” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Edgar Allan

Dodane: 08-04-2016 21:04 ()


Kiedy rodzice się rozwodzą, istnieje prawdopodobieństwo, że wcześniej czy później znajdą sobie nowych partnerów. Wtedy to ojczym będzie nowym tatusiem dla dzieci swojej poprzednika i wybranki serca. Sytuacja, która zdarza się nierzadko i tylko od akceptacji dzieci, ale również nowego partnera ich matki zależy, jak będzie wyglądało życie. Należy założyć, że wszystko ułoży się po ich myśli. Chyba że we wszystko wplącze się biologiczny ojciec, bo nie będzie mógł patrzeć na to, jak nowy zajął jego miejsce i nieporadnie wychowuje jego dzieci.

Tata kontra tata opiera fabułę właśnie na takim założeniu. Mamy rodzinę Brada Whitakera, który zakochał się bez opamiętania w Sarze i z miejsca zakochał się w jej dzieciach. One zaś nie do końca są przekonane co do nowego partnera mamy. Brad jednak nie jest taki jak ich biologiczny ojciec. Czyli macho o wybuchowym charakterze, dominujący samiec alfa. Chwilę trwa, nim Brad zaczyna łapać dialog z pociechami. Wtedy jednak na scenie pojawia się Mark, za którym dzieci przepadają. Tatusiowie zaczynają ze sobą rywalizować. Na początku w dość błahy sposób przekomarzają się, ale z czasem konkurowanie o względy rodziny – dla jednego utraconej, dla drugiego nowej  - zaczyna przybierać dość ostry obrót. 

Należy zadać sobie pytanie, czego oczekujemy od swojego partnera i jak ma wyglądać nasze życie. Bo Tata kontra tata może być pochwałą nijakości, bylejakości i spolegliwości, ale też może doceniać silne jednostki, które stają się dominujące w towarzystwie. Co się zatem bardziej opłaca? Ciapowatość kontra mężność. Bycie ojcem to nie tylko prężenie muskułów, ale też troska nad bliskimi w zdrowie i chorobie. Nie wszystkie sytuacje można załatwić siłowo, ale zdarzają się też takie, kiedy trzeba wykazać się zdecydowaną męską postawą. Samiec alfa kontra domator. Trudny orzech do zgryzienia.

Fabuła filmu nie odkrywa przed widzem Ameryki, dość sztywno trzyma się reguł podobnych komedii. Niemniej duet aktorów Will Ferrell i Mark Walhberg udanie współpracuje, aby podsycić ojcowski konflikt, pokazać ducha rywalizacji o rodzinę, a w końcu uzewnętrznić skrywane uczucia, czy to pod maską niewzruszonego macho, czy sentymentalnego głupca. Bo tak naprawdę razem tworzą wzorowego ojca, oddzielne zaś brak im niektórych cech decydujących o idealnej głowie rodziny. Obaj aktorzy z zaangażowanie wcielają się w swoje role i widać między nimi chemię na ekranie. Widać, że podłapali swoisty nastrój nie zawsze zdrowej rywalizacji i to dzięki ich kreacjom Tata kontra tata w wielu momentach bawi.

Patrząc na najnowsze dzieło Seana Andersa, nie da się ukryć raczej prostej i przewidywalnej fabuły, ale wyraziste kreacje aktorskie i kilka wybornych gagów powinny zapewnić sto minut porządnej rozrywki. Zawsze mogłoby być lepiej, ale nie należy narzekać i brać co przyniesie życie, bo za drugim razem można trafić o wiele gorzej.

Ocena: 6/10

Tytuł: „Tata kontra tata” 

Reżyseria: Sean Anders

Scenariusz: Brian Burns, Sean Anders, John Morris

Obsada:

  • Will Ferrell
  • Mark Wahlberg
  • Linda Cardellini
  • Thomas Haden Church
  • Scarlett Estevez
  • Owen Vaccaro
  • Bobby Cannavale

Muzyka: Michael Andrews

Zdjęcia: Julio Macat

Montaż: Eric Kissack, Brad Wilhite

Scenografia: Jan Pascale

Kostiumy: Carol Ramsey

Czas trwania: 94 minuty

 

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji. 


comments powered by Disqus