Gena Showalter "Alicja królowa zombi" - recenzja
Dodane: 30-11-2015 07:29 ()
Alicja królowa zombi Geny Showalter to trzecia część przygód niezłomnej pogromczyni żywych trupów, Alicji Bell.
Ali wraca do zdrowia po torturach, jakie zgotowała jej tajna organizacja Anima. Musi jak najszybciej wrócić do walki z zombie, które stały się niebezpieczne jak nigdy dotąd. Jednak dziewczynę czeka jeszcze trudniejsze zadanie. Alicja odkrywa w sobie niezwykłe moce i dowiaduje się szokujących faktów na swój temat. Jak poradzi sobie z tą wiedzą?
Sięgając po trzecią już z kolei Alicję nie robiłam żadnych założeń, czego tym razem mogę się spodziewać. Gdzieś tam pojawiło się mgliste przeczucie, że nie zabraknie widowiskowych walk z zombie, jakiejś zemsty ze strony Animy, no i byłam ciekawa, co dalej w związku panny Bell z panem Hollandem. Nie pomyliłam się. To wszystko oczywiście jest, a nawet znacznie więcej. W książce dzieje naprawdę dużo, pod tym względem Showalter przebiła samą siebie. Pojawia się sporo nowych postaci i wątków, niektóre są pozytywne, inne zaskakujące, wstrząsające i niestety sporo zasmucających. Być może właśnie z tego powodu książka po przeczytaniu pozostawia dziwne wrażenie. Jest to nieco przygnębiające uczucie, a przynajmniej daje się odczuć dziwne zawieszenia. Czy to powinno zniechęcić do czytania? Zdecydowanie nie.
Przy okazji recenzowania wcześniejszych części, wspomniałam, iż trudno oprzeć się wrażeniu, że w tej zombiecznej bajce kryje się drugie dno. Teraz mogę to tylko potwierdzić. Zacznijmy od tego, że Alicja przeszła niesłychaną metamorfozę. W niczym nie przypomina dawnej rozedrganej dziewczyny. Teraz jest wyszkoloną zabójczynią, pewną siebie, silną… młodą kobietą? Określenie „dziewczyna” już raczej do niej pasuje. Najlepiej widać to w scenie, gdy Bell staje oko w oko ze swoją oprawczynią, szefową Animy. Jest tam wręcz nie do poznania. To, co mówi, co robi jak się zachowuje, jak bez mrugnięcia okiem pociąga za spust… Jest wyrachowana, zimna, wręcz mroczna. Kogo, a raczej, co przypomina? Tak, zombie. I przyznam, że to niezwykle intrygujący wątek. A wracając to tematu drugiego dna, w tej części jakby na potwierdzenie widać, że pokonując potwory – metaforę własnych słabości i problemów - Alicja dojrzewa. I jeśli nawet nie zawsze wygrywa, na pewno je oswaja. Można powiedzieć, że teraz staje się tytułową królową zombie.
Jednak Alicja to nie tylko krwawe jatki z monstrum. To także miłość, gwałtowne emocje i pewien chłopak o fioletowych oczach. Związek Alicji i Cole’a, mówiąc potocznie, wchodzi na wyższy poziom. Minęły dawne wątpliwości i inne zawirowania, które towarzyszyły im na początku ich relacji. Młodzi ludzie są sobie zdecydowanie bliżsi i pewni wzajemnych uczuć. W końcu pojawia się proza życia, poważne spory, jednak po raz pierwszy widać między nimi prawdziwe zaufanie i miłość. Z jednej strony to może ciekawić, ale z drugiej… Nie jest już tak pikantnie jak kiedyś. Nie ma tej tajemnicy, niepewności, magnetyzmu. Ale to już niech ocenią fani tej dwójki, w jakim wydaniu odpowiada im bardziej.
Czy czytać Królową zombi? No pewnie. Książka trzyma poziom, jest sporo nowości, ale tylko tej niezbędnej do tego, by się nie powtarzać. A przy okazji nie zanudzić. Alicja staje się coraz bardziej interesującą bohaterką i jeśli powstaną kolejne części ciekawa jestem, jak dalej potoczą się jej losy, a przede wszystkim jak zmieni się jej osobowość. Póki co, wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Tytuł: "Alicja królowa zombi"
- Autor: Gena Showalter
- Przekład: Jan Kabat
- Wydawca: Harlequin MIRA
- Data wydania: 05.2015 r.
- Oprawa: miękka
- Stron: 448
- Format: 145x215 mm
- Cena: 34,99 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Harlequin MIRA za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus