"Pentameron" - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 16-11-2015 08:13 ()


Nutka erotyki, odrobina okrucieństwa, magiczna fauna i flora. A do tego emocjonalna intensywność. Filmowy „Pentameron” stanowi prawdziwe antidotum na infantylność niektórych baśni, będąc równocześnie esencją historii spisanych przez pewnego dworzanina z Włoch. Jakie szczęście, że możemy odkryć taką perełkę!

Skojarzenie z perłą, najlepiej taką o nieregularnym kształcie (barocco), nie jest zresztą przypadkowe. Wzorca, a także podstaw autorskiego widowiska Matteo Garrone, powinniśmy szukać w zbiorze baśni opracowanych barokowym piórem Giambattisty Basille’a. Ludowe opowieści oraz folklor ujęty w kunsztownej stylistyce okazały się inspiracją chociażby dla braci Grimm. Specyfika zarówno włoskich, jak i niemieckich podań wiązała się nie tylko z atrakcyjną formą, ale także nieoczywistą tematyką – naruszeniem zakazów, walką z przeznaczeniem czy zakazanymi uczuciami.

Wskazówką, co do interpretacji filmu jest już sam jego tytuł. W polskim przekładzie „Pentameron”, a więc nazwa odsyłająca do "Dekameronu" Boccacia, mistrza nowelistyki, natomiast w oryginalne „Tale of tales”, czytelne nawiązanie do zbiorczej pracy wspomnianego Bassille’a. Z jednej strony autonomiczna formuła opowiadań, z drugiej zaś wyraziste motywy przewodnie, które zostają przefiltrowane przez nieprawdopodobną wrażliwość rzymskiego reżysera.

 

Naświetlenie literackiego kontekstu może pomóc, jednak historia broni się tak naprawdę sama. Czarowność polega tutaj na grze kontrastami. Mrok łączy się z liryzmem, a klątwa z miłością. Nic dziwnego, że krew zyskuje tutaj miano żywego symbolu pokrewieństwa, ale i ofiary. To filmowy gejzer z uczuciami, rozpisany na wyjątkowo interesujące postacie. Gry charakterów skonfliktowanych ze światem oraz własnymi demonami.

Tajemnicza para bliźniaków rozdzielonych przez surową, nieszczęśliwą królową, monarcha ogarnięty seksualnym popędem, nobliwa staruszka, która zasmakuje zakazanego owocu pożądania, a do tego trupa cyrkowców walcząca z ogrem, mężem księżniczki... „Pentameron” składa się z kilku opowieści dziejących się w tej samej, quasi-średniowiecznej krainie. Zapewne za siedmioma górami, za siedmioma lasami.

  

Poszczególne wątki pozszywano za pomocą delikatnej nici fabularnej. Większość głównych bohaterów razem na ekranie pojawia się bodajże tylko raz, w dodatku w finale. Garrone jest jednak bardzo sprawnym narratorem, który potrafi umiejętnie zaaranżować dramaturgiczną przestrzeń. Bo także miejsca odgrywają tutaj swoją rolę. Tajemniczy las, gdzie zobrazowano kult młodości, rozerotyzowane sale zamku czy skromna izba zamieszkana przez sędziwe siostry. Wszystko działa na zmysły.

W baśniach „Pentameronu” realizm swobodnie łączy się z magią i folklorem. Przez kameralny charakter całego utworu łatwiej jest jednak uwierzyć w scenograficzne sztuczki. Pchła, która rozrasta się do zaskakujących rozmiarów, będąc zwierzątkiem króla? Kościany smok zamieszkujący mroczną pieczarę? Albo podwodna bestia, której organ może pomóc w cudzie poczęcia. Tak przynajmniej uważa nadworny mag.

Fantastycznie wypadają również puenty poszczególnych historii. Bezkompromisowe, odważne. Choćby przez losy kobiety dążącej do nieosiągalnego dla niej piękna, filmowe kadry zostaną splamione krwią. Pojawią się nawet skalpy, nie wszystkim pisane jest bowiem szczęśliwe zakończenie. Realizacja tak zróżnicowanych tematów jak braterskie przywiązanie, despotyczne działania monarchy tudzież osamotnienie więzionej dziewczyny jest satysfakcjonująca, a to za sprawą utalentowanej obsady.

  

Europejska produkcja zebrała znamienitych aktorów. Najbardziej magnetyzujące nazwiska to oczywiście Salma Hayek, Vincent Cassel, John C. Reilly i Toby Jones. Emocjonalny przekrój postaci zaczyna się tutaj od temperamentnej matki, kończy zaś na lekko zdziwaczałym władcy podporządkowanym etykiecie i starodawnym regułom. Wszyscy wyczuli konwencje, nie da się tu odnaleźć fałszywej nuty. Widowiska Garrone zyskuje na wartości także za sprawą lirycznej muzyki Desplata. Widowisko obrazu i dźwięków.

Sugestywne przypowieści zobrazowane długimi ujęciami, nieco oniryczny charakter świata, trzymanie się gatunkowych wzorców, a nade wszystko atrakcyjna, bo zgodna z oryginałem wizja nieoczywistych baśni. Gdzie strach przed odrzuceniem skontrastowano z momentem rozkoszy, natomiast tocząca się głowa będzie symbolem wolności... „Pentameron” jest perełką, która na długo powinna świecić jeszcze swoim blaskiem!  

 

Tytuł: "Pentameron" 

Reżyseria: Matteo Garrone

Scenariusz:  Matteo Garrone, Edoardo Albinati, Ugo Chiti, Massimo Gaudioso

Obsada:

  • Salma Hayek
  • Vincent Cassel
  • Toby Jones
  • John C. Reilly
  • Shirley Henderson
  • Bebe Cave
  • Stacy Martin

Muzyka: Alexandre Desplat

Zdjęcia: Peter Suschitzky

Montaż: Marco Spoletini

Scenograf: Dimitri Capuani

Kostiumy: Massimo Cantini Parrini

Czas trwania 125 minut

Dziękujemy Kinu Nowe Horyzonty za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus