"Kroniki dyplomatyczne" - recenzja

Autor: Paweł Parwolski Redaktor: Motyl

Dodane: 21-10-2015 21:40 ()


Obecnie panuje przekonanie, że świat polityki doskonale odzwierciedlają takie seriale jak „House of Cards” czy „Gra o tron”. Jeśli pracujesz i działasz w pałacach ministerialnych, to z pewnością czujesz się osaczony, każdy chce coś na tobie ugrać, a już na pewno wyeliminować (najlepiej w białych rękawiczkach) z racji poczucia zagrożenia w realizacji samolubnych interesów. Nic bardziej mylnego! Owszem, to gorzka i rozczarowująca rzeczywistość, gdzie łatwo może dojść do wypalenia zawodowego, ale nie znaczy to, że brakuje w niej słodyczy, ironii, sarkazmu. Tak naprawdę to komedia, farsa pomyłek. Karykaturalny świat, gdzie każdy udaje poważnego eksperta i próbuje ukryć swoje niedoskonałości. A gdy odwali fuszerkę, to z ubawem patrzymy, jak nieudolnie próbuje zatuszować swoją wpadkę. Taki rechot będzie nam towarzyszyć bardzo często przy lekturze popularnych w zachodniej Europie „Kronik dyplomatycznych”.

Komiks opiera się na wspomnieniach Abla Lanzaca, który na krótko po 11 września 2001 roku pracował jako doradca w ministerstwie spraw zagranicznych Francji. W tamtym okresie tekę ministerialną sprawował Dominique Marie François René Galouzeau de Villepin, odznaczony w 2000 roku Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. I to właśnie Villepin – w komiksie przedstawiony jako Alexandre Taillard de Worms – jest głównym motorem obserwacji, wraz z przemyśleniami autorów scenariusza nad arkanami polityki po zamachach terrorystycznych w Nowym Jorku i Pentagonie. Dla sympatyków teorii spiskowych i apokaliptycznych wizji Nostradamusa „Kroniki dyplomatyczne” będą niczym remedium na fobie, wręcz odwyk. Przekonają się, że światem nie rządzą kondominia, żydowskie zarządy powiernicze, święty Mikołaj czy też podziemne cywilizacje. Tak naprawdę panuje wszędobylski chaos i nikt z władców nad niczym nie panuje, choć bardzo, ale to bardzo stara się rządzić, kierowany swą wątpliwą nieomylnością i charyzmą.

Blain i Lanzac kreują kulisy politycznych rozgrywek jako sferę opartą głównie na gestach, retoryce i złudnych wyobrażeniach tego, jak jest w rzeczywistości. Doskonale podkreśla to warstwa wizualna, skierowana na mowę ciała ministra spraw zagranicznych, jego zastępców i ekspertów. Jej przerysowany, momentami komiczny charakter z wdziękiem oddaje humoreskę polityczną. Połączenie aspektów komediowych z groteską wynika jednak z tego, że polityka realizowana przez protagonistów komiksu jest czyniona jak najbardziej serio i starają się oni podchodzić do niej możliwie jak najbardziej profesjonalnie. Niestety, jakkolwiek byśmy nie pluli na tę profesję i patrzyli na nią z obrzydzeniem to nie da się ukryć, że mimo wszystko jest to trudny, wymagający i wycieńczający zawód (jeśli pielęgnuje się w nim zasadnicze wartości). W mgnieniu oka trzeba wyrzucić do kosza wcześniej wypracowane założenia i od razu wypracowywać nowe. W tym sensie niniejszy komiks jest niezwykle pouczający i interesujący – uczy bowiem życia w ciągłym stresie, poczuciu bezustannej rewizji założeń, a także przedstawia, czym tak naprawdę odznacza się spryt w praktyce.

„Kroniki dyplomatyczne” są dobrym komiksem dla każdego, kto pragnie chociaż trochę zrozumieć współczesną politykę oraz obecny ambaras na arenie międzynarodowej. Dzieło Blaina i Lanzaca nieco wyjaśnia preludium bałaganu związanego z Syrią i krajami arabskimi, które utworzyły Państwo Islamskie po hucznie celebrowanej Arabskiej Wiośnie. Udowadnia, że w polityce istotne jest nie tyle prawo, co interesy i siła, co też ujawnia twarz współczesnej elity francuskiej, która oprócz dziedzictwa kulturowego nie ma za wiele do zaoferowania. Na tym zresztą polega zasadniczy mankament tego komiksu – jedną nogą stoi on w założeniach „Końca historii” Francisa Fukuyamy, a z drugiej autorzy bezradnie patrzą na przebudzenie ducha dziejów z letargu. Dzisiaj zasady i obyczaje zawarte w tym komiksie nieco się zdezaktualizowały z racji tego, że historia obudziła się na dobre i nikt już nie może czuć się bezpieczny. Mimo to warto spojrzeć na kulisy działań zachodniej elity wobec krajów afrykańskich i arabskich, a nawet relacji z Rosją, tak mocno pielęgnowanej przez szefa komisji europejskiej - Jean-Claude’a Junckera. Po przeczytaniu „Kronik dyplomatycznych” można lepiej zrozumieć jego słowa, wedle których należy mimo wszystko utrzymywać dobre kontakty z Rosją. W końcu w polityce najważniejsza obok interesów jest geografia, niestety dla Polski.

Tytuł: "Kroniki dyplomatyczne”

  • Scenariusz: Christophe Blain, Abel Lanzac
  • Rysunki: Christophe Blain
  • Tłumaczenie: Krzysztof Umiński
  • Wydawnictwo: Timof Comics
  • Data publikacji: 03.10.2015 r.
  • Liczba stron: 216
  • Format: 210 x 280 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 126 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus