"Sinister 2" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 28-08-2015 07:10 ()


Każda zapadła mieścina, gdzieś na amerykańskim odludziu, musi być naznaczona rodzinną tragedią z rytualnym mordem w tle. Przeklęte dwory, nawiedzone domostwa, w których panoszy się jakiś podrzędny demon, legendarny upiór czy Boogeyman straszący dzieci w opowieściach na dobranoc.

Walka z tymi straszydłami nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza, kiedy piekielny pomiot deprawuje niewinne dzieci dla swych niecnych potrzeb. Schemat jest prosty i do bólu powtarzalny. Karmimy potencjalnego adepta, który zasili szeregi nastoletnich upiorów, olbrzymią dawką przemocy, po czym wręczamy kamerę w rękę, aby stworzył wiekopomne dzieło, wyrżnął swoją rodzinę.

Pierwsza odsłona „Sinistera” nie była filmem wybitnym, ale wprowadzała nowy punkt na amerykańskiej mapie miejsc cieszących się złą sławą. Scott Derrickson potrafił z przemielonych wątków zbudować atmosferę grozy, która nie opuszczała widza, a także stale  podsycał napięcie. To wystarczyło na w miarę udany straszak. Jak się ma sytuacja z kontynuacją? Ano nie najlepiej. Problem przejawia się w dwóch, jakże kluczowych aspektach.

Po pierwsze, główna rola przypadła w udziale byłemu zastępcy szeryfa. Niezaradny, bardzo ślamazarny, były już stróż prawa jest postacią na tyle ironiczną i przejaskrawioną, że sceny z jego udziałem wywołują uśmiech na twarzy zamiast grozę, a dialogi sugerują, że ekrany kinowe to dla niego za wysokie progi. Komicznym gliną z „Krzyku” to on nie jest, a nawet jeśli taki zamiar przyświecał twórcom, to już na samym początku okazał się chybiony. Dodatkowo James Ransone nie wzbudza naszej sympatii, a nadpobudliwy styl jego wypowiedzi nie pasuje do horroru. Nie tylko on nie poradził sobie z rolą. Dorosła obsada w niniejszym filmie udowadnia, że duży ekran nie jest miejscem dla ich wyczynów. Co innego kreacje dzieci, zajmujące, odegrane z zaangażowaniem, a przede wszystkim wprowadzające niepokój i grozę. Niestety to za mało, aby obrazowi wystawić pozytywną notę. 

„Sinister 2” nie próbuje nawet rozbudować ciekawie zapowiadającego się uniwersum, a jedynie kopiuje pomysły poprzednika, przez co jest niepotrzebną kalką, skokiem na kasę bądź chęcią podtrzymania tradycji kręcenia serii w nieskończoność. Bo, że trzecia część powstanie, nie mam żadnej wątpliwości. Pytanie tylko po co? Ani to straszne, ani nowatorskie. Kolejna produkcja siląca się na bycie czymś więcej, niż obrazem skazanym na rynek DVD.

 3/10

Tytuł: „Sinister 2"

Reżyseria: Ciaran Foy

Scenariusz: C. Robert Cargill, Scott Derrickson

Obsada:

  • James Ransone
  • Shannyn Sossamon
  • Robert Daniel Sloan
  • Dartanian Sloan
  • Lea Coco
  • Tate Ellington
  • John Beasley

Muzyka: tomandandy

Zdjęcia: Amy Vincent

Montaż: Timothy Alverson

Scenografia: Bill Boes

Kostiumy: Stephani Lewis

Czas trwania: 97 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus