Oscar Wilde „Portret Doriana Graya” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 14-08-2015 19:48 ()


Kiedyś pojęcie literatury fantasy nie istniało, jednak i wtedy powstawały utwory, które dziś zaliczylibyśmy do tego gatunku. Jednym z nich jest niewątpliwie „Portret Doriana Graya”, chyba najbardziej znana powieść Oscara Wilde’a. Autor porusza w nim odwieczny temat ludzkiej pogoni za nieśmiertelnością i młodością. Ta tęsknota była widoczna w mitach starożytnych Greków, we wszystkich religiach odnajdujemy jej ślady i nic w tym dziwnego, że powstały potem takie dzieła jak na przykład „Faust” czy historie o pięknych strzygach uwodzących mężczyzn by zachować młodość. Czymże innym są opowiadania o wampirach, jak nie odmianą mitów o poszukiwaniu fontanny młodości? Ten wątek przewijał się w wielu innych książkach, napisanych już w czasach, gdy literatura zaczęła być dostępna dla szerszych mas. Najbardziej jednak znaną z tego nurtu powieścią jest ta, która teraz ukazała się w Polsce – po raz pierwszy w nieocenzurowanej formie.

Zdobywający właśnie rozgłos wśród koneserów sztuki malarz, Basil Hallward, uwiecznia na portrecie jednego ze swych młodych przyjaciół. Dzieło jest wyjątkowo udane. Artysta jest tak bardzo zachwycony swym obrazem, że wzdraga się przed wystawieniem go na widok publiczny. Pod naciskiem przyjaciela, lorda Henry’ego Wottona, wyznaje mu, że jest w niebezpieczny sposób zafascynowany swym modelem, Dorianem Grayem. Słuchając opowieści artysty o tym młodym człowieku lord nabiera chęci, by go poznać. Jego życzenie spełnia się niemal natychmiast – Dorian odwiedza malarza. Jego widok oczarowuje Wottona. Ten młody chłopak jest w jego oczach jakby cudownie piękną kobietą w męskim ciele i tak też lord go traktuje. Gray odkrywa podczas rozmowy z lordem to, że jego wpływ na ludzi jest wynikiem wyłącznie urody i młodości. Dlatego, gdy Basil prezentuje mu nowy obraz, w porywie strachu przed efektami starzenia Dorian wypowiada życzenie, by na zawsze pozostać takim, jakim jest na portrecie. Będzie to miało zaskakujące konsekwencje...

Lektura powieści, którą po raz pierwszy czytałam jako młoda dziewczyna w PRLowskim, okrojonym przez cenzurę wydaniu, sprawiła mi ogromną przyjemność. Lubię wiersze Oscara Wilde’a, a także napisane przez niego bajki dla dzieci, nieraz tak dziwaczne, że w ogóle się dla dzieci nie nadają. Niezwykła wrażliwość i abstrakcyjnie zorientowany talent tego autora napytały mu za życia sporo biedy. Narażał się wielu wpływowym ludziom, a także Kościołowi, o którym nie wyrażał się dobrze. W tych czasach było to przestępstwo, ale Wilde miał w sobie dość odwagi, by nie wypierać się swych poglądów. Musiał za to zapłacić i postarano się, żeby to zrobił. Za rzeczywisty lub domniemany homoseksualizm (bo zdania są tu podzielone) spędził dwa lata w więzieniu, nie licząc dodatkowych szykan. Taki jest jednak los artysty wyprzedzającego epokę. Zazwyczaj bywa niezrozumiany przez współczesnych, a kiedyś musiał być gotów na nienawistne ataki, bez szans na obronę ze strony prawa. Tym bardziej zadziwia upór, z jakim ci artyści tworzyli. Nasz szacunek dla nich powinien być tym większy.

„Portret Doriana Graya” został napisany w zupełnie innej manierze stylistycznej niż współczesne książki – poetyckiej, kwiecistej, można powiedzieć, że salonowej. W obecnym przekładzie, nieocenzurowanym, bardzo wyraźnie zaznacza się wątek homoseksualny – choć z drugiej strony być może mamy do czynienia raczej z uwielbieniem na tle fascynacji estetycznej. W końcu nie zapominajmy, że Basil jest artystą, człowiekiem niezwykle wrażliwym i uczuciowym. Czy pożąda fizycznie Doriana? Być może, choć raczej jest to uczucie platoniczne. Dużo bardziej zmysłowe są odczucia samego Graya, który wyraźnie wydaje się mieć skłonności raczej ku własnej płci niż przeciwnej. Nawet jego wygląd jest niemęski. Dziś opis tego młodego człowieka może się wydać przesłodzony, bo pasowałby raczej do męskiej wersji lalki Barbie, nie do mężczyzny. Jednak tym właśnie jest, lalką, modelem, osobą na dobrą sprawę pustą w środku, niemającą zalet intelektualnych. Gray zdaje sobie sprawę z tego, że brak mu duszy i po utracie powabu młodości nie zostanie mu nic. 

Pod tym względem przesłanie książki jest ponadczasowe. Więcej nawet. Obecnie, gdy kult młodości, urody i siły jest silniejszy niż kiedykolwiek, można zrozumieć powieść Wilde’a jako groźne memento dla tych, którzy pakują wszystkie dostępne im pieniądze w zabiegi upiększające i katują swe ciała różnymi dietami, aby tylko utrzymać jak najdłużej to, co jest dla nich najważniejsze – urodę. Cóż, nienowa to sprawa, w końcu na przestrzeni wieków kobiety używały różnych sposobów na podkreślenie lub zmodyfikowanie swej urody. Czasem płaciły za to wysoką cenę, ale nie dbały o możliwość choroby i śmierci, byle być piękne w oczach współczesnych. Podobne pragnienie trawi Doriana Graya i doprowadza wreszcie do nieszczęścia.

Nowe tłumaczenie powieści Wilde’a zostało nie tylko przełożone na polski język bez niepotrzebnej cenzury, ale i bardzo ładnie wydane – w twardej oprawie z obwolutą, na świetnym papierze i z mroczną, sugestywną grafiką na okładce. Warto ją mieć, zwłaszcza że cena jest - w odniesieniu do treści i jakości wydania - bardzo niska.

 

Tytuł: „Portret Doriana Graya”

  • Autor: Oscar Wilde
  • Język oryginału: angielski
  • Przekład: Jerzy Łoziński
  • Gatunek: dramat
  • Okładka: twarda z obwolutą
  • Ilość stron: 240
  • Rok wydania: 07.2015
  • Wydawnictwo: Zysk i Ska
  • ISBN: 978-83-7785-464-8
  • Cena: 29.90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus