Jakub Oren „Spichlerz” - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 31-07-2015 12:39 ()


Powieści grozy to mój ulubiony gatunek współczesnej literatury. Jeśli oczywiście są dobrze napisane, co nie zawsze się zdarza. Nie wystarczy operować makabrą, przyprawiając ją ostrym seksem, żeby powstała książka warta przeczytania. Nie wszyscy pisarze chcą to zrozumieć, szczęśliwie są między nimi tacy, którzy próbują szukać nowych tematów i bardziej stawiają na literacką finezję niż na łatwe, oklepane chwyty. Wydaje mi się, że mimo wszystkich zastrzeżeń jednym z nich jest Jakub Oren, autor krótkiej powieści „Spichlerz”.

Rok 1945. Wieś Brzezinki na Śląsku. Radzieccy żołnierze pod dowództwem Lwa „Dzikiego” Borowskiego aresztują grupę esesmanów, między którymi znajdują się też służący Hitlerowi Ukraińcy. Rosjanie znęcają się nad jeńcami, którzy zaczynają masowo umierać – lecz śmierć wielu z nich zdaje się nie mieć związku z brutalnością czerwonoarmistów. Wkrótce Dziki nakrywa rzekomo zmarłych na odprawianiu jakiegoś dziwnego obrzędu w starym spichlerzu. Udaje mu się uwolnić więzionego przez nich chłopaka i samemu uciec, ale od tej chwili jego los jest przesądzony. W 2013 nikt już nie pamięta tej historii i nikt o niej nie myśli, póki w ręce dwóch gospodarzy nie wpada dziwna księga, ukryta w jednej z chat. Jaki ma ona związek z tym, co przydarzyło się oddziałowi radzieckich „wyzwolicieli”, a przede wszystkim  - co ma z tym wspólnego stary alchemik, stracony w siedemnastym wieku za uprawianie czarów i kilkukrotne morderstwo?

Początkowo powieść Jakuba Orena zapowiada się bardzo dobrze. Treść jest ciekawa, intryga mroczna i dość niekonwencjonalna. Niestety w pewnym momencie suspens ulega załamaniu, a już zakończenie wszystko psuje. Bardzo żałuję, że autor nie utrzymał swego dzieła w tonie, nadanym mu na początku. Bohaterowie – rosyjscy żołnierze, wzięci do niewoli esesmani, a nade wszystko diaboliczny alchemik Strauber – zasługują na rozwinięcie tematu w lepszy sposób. Autor ma ogromny potencjał, powinien tylko popracować trochę nad warsztatem. Sądzę też, że powinien spróbować swych sił w dłuższej formie niż ta, którą teraz zaprezentował czytelnikom i przede wszystkim lepiej rozwijać poszczególne wątki.

Niestety podobnie jak w poprzedniej książce wydawnictwa Nowy Świat, zwraca uwagę niestaranna korekta i błędy w składzie. Nie sposób to pominąć, jeśli chce się być uczciwym w ocenie. Przepuszczenie oczywistych błędów interpunkcyjnych, a co gorsza ortograficznych, nie jest czymś, za co można by pochwalić pracę korektorów. Szkoda, bo to po pierwsze, nie świadczy dobrze o wydawnictwie, po drugie zaś szkodzi autorowi, choć ten nie zawinił, a z pełnym zaufaniem powierzył swe dzieło rękom profesjonalistów. Czasami takie wpadki zdarzają się wydawnictwom początkującym, wydaje mi się jednak, że Nowy Świat takim nie jest. Autorzy korzystający z jego usług mają prawo oczekiwać staranności.

Do dwóch rzeczy nie można mieć pretensji – do papieru i okładki. Jedno i drugie nie budzi zastrzeżeń. Grafika może nie jest odkrywcza, ale też do przyjęcia. Choć przedstawiłam kilka zastrzeżeń, i tak uważam, że warto przeczytać tę książkę i sądzę też, że jeśli jej autor popracuje nad warsztatem, za kilka lat będzie go znała cała Polska.

 

Tytuł: „Spichlerz”

  • Autor: Jakub Oren
  • Gatunek: powieść grozy
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 195
  • Rok wydania: 2015
  • Wydawnictwo: Nowy Świat
  • ISBN: 978-83-7386-580-8
  • Cena: 29.99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Nowy Świat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus