"Ant-Man" - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 15-07-2015 21:56 ()


Przygody Człowieka-Mrówki to jak do tej pory najbardziej wtórna, schematyczna i bezbarwna produkcja z filmowego uniwersum Marvela. Niby wszystko jest jak należy, a widz chwilami całkiem nieźle się bawi, ale nie ma efektu „wow”. Do tego film jest spalony przez nieudane zakończenie, przypominające źle opowiedziany kawał. Reżyser chciał, żebyśmy się pośmiali, a widownia mu na to: „I co, to tyle? Serio?”.

Najmniejszy z największych superbohaterów Marvela okazuje się być w filmowym uniwersum całkiem zwinnym, pomysłowym złodziejem. Po wyjściu z więzienia chce uciec jak najdalej od swojego przeznaczenia, pragnąc przy tym ocalić resztki zaufania małej córeczki i byłej żony, zakochanej w glinie. Ale jak wiemy, stygmatyzacja złodziejstwa jest wyjątkowo trudna do zbycia, a przy tym uniemożliwia zdobycie jakiejkolwiek pracy. Scott Lang decyduje się więc na włam do domu pewnego podstarzałego naukowca, Dr Hanka Pyma. Nie wie jednak, że okradzenie Pyma okazuje się być z góry ukartowane, a on sam wpadnie w sam środek militarnej intrygi, od której zależeć będą losy przyszłych wojen, a co za tym idzie świata…

„Ant-Man” to przykład minimalistycznego filmu trykotowego, opierającego się na znanych standardach produkcji o włamaniach i niestroniącego od motywów mistrz-uczeń, wraz z podbijaniem serca córki mistrza przez ucznia. Nie ma tutaj wielkich bitew z pozaziemskimi cywilizacjami ani podnoszenia miasta nad powierzchnią ziemi, bo sam trzon fabuły opiera się na przedsięwzięciu dziejącym się jeszcze za kurtyną, które nie wyszło poza obieg służb specjalnych i wywiadu. Szkoda jednak, że taka mikro-skala nie została spożytkowana na format serialu, nawet dwu sezonowego. W takim przypadku byłby czas na rozwój postaci, złapanie równowagi pomiędzy nastrojami szpiegowskimi a humorystycznymi, wątki rozgrzeszenia względem córki i romansu. Nie wspominając już o zamierzchłej przeszłości Hanka Pyma, wyśmienicie odegranego przez Michaela Douglasa, która w obrazie Reeda została jedynie lekko napomknięta.

Perturbacje z Edgarem Wrightem, który pierwotnie miał wyreżyserować „Ant-Mana”, są tutaj niestety widoczne. Szkielet filmu jest skostniały, akcja przewidywalna, niektóre wątki są wręcz pośpiesznie poprowadzone, a między kluczowymi scenami wmontowane są niepotrzebne wtręty na postaci drugoplanowe, wykorzystane tutaj w iście przedmiotowy sposób jako narzędzia fabularne. Jedynie Michael Peña w humorystycznej roli wybija się ponad przeciętność i byłby autentycznie zabawny, gdyby reżyser nie przeszarżował z komediową konwencją pod koniec filmu. Co prawda jest kilka momentów, podczas których odczuwa się, że ekipa bawiła się jak niesforne dzieci piaskownicy przepełnione frajdą albo Tarantino na swoim planie filmowym, ale chwile czystej radochy giną w konwencjonalizmie filmu, czynionego wręcz wedle podręcznika scenopisarskiego.

„Ant-Man” to pierwsze, autentyczne rozczarowanie filmowym Marvelem. Nie jest to szmira na poziomie „Batmana i Robina”, ale też nie jest to wyraziste kino z pomysłem. Raczej przeciętny, spełniający normy i zapotrzebowania widza produkt, zamówiony na zasadzie taśmowej, aby zapełnić lukę w kalendarzu produkcji Disneya. Nie ma tutaj absolutnie nic zdumiewającego ani oryginalnego poza zabawą minimalizacją skali eskapizmu i przygody. Odtwórcze zakończenie uwydatnia brak inwencji na i tak wysokobudżetową produkcję. Ot taki film, na który idziesz, oglądasz, parę razy się pośmiejesz, wychodzisz i zapominasz. Nic się nie straci, jeśli odpuści się sobie ten pokaz, a na ciąg fabularny całego celuloidowego uniwersum Marvela ma jeszcze mniejszy wpływ aniżeli „Thor: Mroczny świat”. Film jedynie dla zatwardziałych fanów i tych lubiących słuchać non-stop tych samych piosenek i oglądać te same filmy.

 5/10

Tytuł: "Ant-Man"

Reżyseria: Peyton Reed

Scenariusz: Edgar Wright, Joe Cornish, Adam McKay, Paul Ridd

Obsada:

  • Paul Rudd
  • Michael Douglas
  • Evangeline Lilly
  • Corey Stoll
  • Bobby Cannavale
  • Judy Greer
  • Abby Ryder Fortson
  • Michael Peña
  • Wood Harris
  • Judy Greer
  • Tip Harris
  • David Dastmalchian

Muzyka: Christophe Beck

Zdjęcia: Russell Carpenter

Montaż: Dan Lebental, Colby Parker

Scenografia: Marcus Rowland, Shepherd Frankel

Kostiumy: Sammy Shledon Differ

Czas trwania: 117 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus