"Ted 2" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 13-07-2015 00:00 ()


Wielki, finansowy sukces „Teda” spowodował, że tylko kwestią czasu były kolejne przypadki wiecznych chłopców, dla których nieustająca zabawa stanowi życiowe motto. Burzowi kumple powracają, aby rozśmieszyć widownię, a także stawić czoła nowemu wyzwaniu, jakim jest… chęć ustatkowania się? Ted w roli męża i ojca? Niemożliwe!!!

Odnajdując swoją drugą połówkę, Ted postanowił zasmakować małżeńskiego życia. Któż by nie chciał, aby ślubu udzielił mu słynny Flash Gordon, a niekończąca się bajkowa atmosfera przypominała karierę niczym z musicalu. Ta sielanka, którą Seth MacFarlane serwuje nam w scenie otwierającej nie trwa jednak długo. Pluszowy miś oraz wybranka jego serca dość szybko zderzają się z prozą życia, czyli lawiną rachunków, zobowiązań, wzajemnych  pretensji. Wspólne pożycie bynajmniej nie maluje się w różowych barwach. Aby scementować swój świeży związek postanawiają postarać się o potomka. Niestety, tutaj pojawiają się problemy natury prawnej i nie tylko. Zostaje zakwestionowany status Teda jako pełnoprawnego członka społeczności. Innymi słowy, słynący z dość rubasznego humoru pluszak nie jest osobą a rzeczą. Nieodłączni kumple postanawiają walczyć o prawa Teda w sądzie.

Seth MacFarlane w sequelu poszedł na całość – to już nie jest humor bardzo niskich lotów, to jest humor niekiedy obrażający inteligencję widza. Oczywiście, zdarzają się zabawne kwestie czy dialogi, bowiem twórca "Family Guya" swobodnie porusza się między popkulturowymi nawiązaniami, niektóre wplatając z wyczuciem, a przy innych wyraźnie - mówiąc kolokwialnie – przegina pałę. Za nic ma sobie poprawność polityczną, co oczywiście było do przewidzenia, wszystkim przywala równo. Nie ma litości dla czarnoskórych, atakuje redakcję Charliego Hebdo, wyśmiewa gejów. Całość podlewa olbrzymią ilością kloacznego humoru, a gdyby mógł to bohaterowie obrazu nie ruszaliby się nigdzie bez jakiegoś sztucznego prącia na podorędziu. Chwyta się każdego pomysłu, aby tylko wywołać salwy śmiechu na sali, niestety nie zawsze z zadowalającym skutkiem.

Problem produkcji pojawia się wraz z głównym wątkiem – próbą udowodnienia, że pluszowego misia należy traktować jak istotę ludzką. Batalia sądowa – mająca za zadanie wyśmiać amerykański system i styl życia – zamienia się w ciąg idiotycznych bądź zwyczajnie nudnych żartów. Autor pragnie wbić się w ramy dramatu sądowego, jednak wykorzystuje ku temu nietrafione środki. Wystarczyłoby, aby wzorem „Mojego kuzyna Vinnie” odstawić na chwilę kloaczny humor i zastąpić go tym bardziej wyszukanym. Niestety, dla MacFarlane’a są to za wysokie progi. Mało tego, wątek z odwiecznym wrogiem Teda, Donnym, mógłby w ogóle nie istnieć, a obraz tylko by na tym zyskał. Kulminacja – w samym sercu Comic-Conu jest przeładowaną sekwencją intertekstualnych nawiązań, a gonitwa skojarzeń odciąga uwagę od komediowo-dramatycznego finału.

 

Seans „Teda 2” po części rekompensują gościnne występy znanych aktorów, a także udane gagi. Zastąpienie Mili Kunis Amandą Seyfried również należy odnotować jako plus, bowiem młoda aktorka z powodzeniem odnalazła się w roli wiecznie upalonej, początkującej adwokatki. Nie zmienia to jednak faktu, że dzieło MacFarlane’a nieco zawodzi, a długie przerwy na sali kinowej bez salw śmiechu oznaczają, że polscy widzowi albo nie rozumieją dowcipów serwowanych przez amerykańskiego reżysera, albo są one dla nich mało zabawne.

 5/10

Tytuł: "Ted 2"

Reżyseria: Seth MacFarlane

Scenariusz: Seth MacFarlane, Alec Sulkin, Wellesley Wild

Obsada:

  • Mark Wahlberg
  • Amanda Seyfried
  • Seth MacFarlane
  • Jessica Barth
  • Giovanni Ribisi
  • John Carroll Lynch
  • Sam J. Jones
  • Patrick Warburton
  • Liam Neeson
  • Morgan Freeman
  • Dennis Haysbert
  • Jay Leno
  • Jimmy Kimmel

Muzyka: Walter Murphy

Zdjęcia: Michael Barrett

Montaż: Jeff Freeman

Scenografia: Stephen J. Lineweaver

Kostiumy: Cindy Evans

Czas trwania: 120 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus