"Lis" #2: "Mimo woli" - recenzja
Dodane: 18-06-2015 17:49 ()
Kontynuacja "Lisa" sprawiła, że trochę inaczej postrzegam ten tytuł niż po lekturze „jedynki”. Druga odsłona serii przyniosła nam więcej szczegółów odnośnie samych bohaterów, kilka spraw zagmatwała, a inne pociągnęła w zupełnie innym kierunku niż można się było spodziewać. Faktem jest natomiast, że dzieje się sporo.
Przypominając zarys fabuły, tytułowy Lis to niejaki Gabriel, Polak, który swoje supermoce zawdzięcza emigracyjnemu życiu w Londynie. Tam stał się - wbrew swojej woli - królikiem doświadczalnym trochę szalonego i dążącego po trupach do celu naukowca, pragnącego stworzyć super człowieka (który to już taki osobnik w komiksowych uniwersach?). Po powrocie do kraju, ukrywając swoją drugą tożsamość, Lis staje się złodziejem, wykorzystując swoje umiejętności do realizacji niecnych planów. Cóż, opowieść o złodziejaszku mogłaby być trochę nudna, dlatego autorzy dodali do historii równie tajemniczego Strażnika, obrońcę uciśnionych i słabych. Nie jest to jednak zwykła postać superbohaterska, gdyż Strażnik do swoich zadań podchodzi z duża dozą ignorancji oraz brutalności. Podczas jego interwencji trup ściele się gęsto, i jak pokazuje fabuła drugiej części serii, nie ma znaczenia, że ofiarami padają równie niewinni jak Ci, którym stara się „pomóc”.
W drugiej części obserwujemy dalszą część polowania Strażnika na Lisa (a w konsekwencji ich walkę), okraszoną kolejnymi wspomnieniami z przeszłości. Dariusz Stańczyk prowadzi akcję w taki sposób, że retrospekcje, choć zajmują dużo miejsca, odbieramy bardzo naturalnie i nie zaburzają one ogólnej koncepcji. Lekkość z jaką scenarzysta przechodzi od teraźniejszości do wspomnień jest godna podziwu. Momentami rażą przydługie monologi prowadzone przez tytułowego bohatera. Lis jest zdecydowanie bardziej gadatliwy nawet od Spider-Mana, co jest nie lada osiągnięciem. Z tym marvelowskim gwiazdorem łączy go zresztą jeszcze jedna cecha, a mianowicie poczucie humoru. Stańczyk ustami Lisa „puszcza w kierunku czytelników oczko”, rzucając nawiązaniami do amerykańskich trykociarzy.
Niewątpliwie siłą komiksu są jej bohaterowie. Nie można im zarzucić, że są płytcy i jednowymiarowi. W tej serii nikt nie jest ani biały, ani czarny. Przynajmniej na chwilę obecną są to postaci, które ciężko zaszufladkować. „Lis” przestał być opowieścią o walczących w Kraju nad Wisłą postaciach, z których jedna jest zła, a druga chce ją powstrzymać. Teraz w grę wchodzą tajne eksperymenty wojskowe, ogromne korporacje, a nawet GROM. Pytanie tylko czy to słuszny kierunek?
W recenzji pierwszego zeszytu wspomniałem o mocno naciąganej sytuacji, w której w posiadanie swoich mocy wszedł Gabriel. Okazuje się, że nie jest to do końca takie nieprawdopodobne, gdyż była to nieźle zaplanowana intryga. Druga część zdradziła zresztą jeszcze kilka innych odpowiedzi na pytania, które mnie osobiście nurtowały po debiucie „Lisa”.
Warto wspomnieć też, że najnowsza odsłona wydaje się być bardziej brutalna od poprzedniej. Mamy jeszcze więcej trupów – zwracam uwagę szczególnie na ostatnią scenę – i więcej pojedynków. Pytanie tylko czy pod względem scenariuszowym dobrym rozwiązaniem było przeniesienie ciężaru akcji z Warszawy na arenę światową i stworzenie fabuły, w którą zamieszane są prawdziwe „szychy”? Dużo tu zależy od tego, jaki pomysł na zakończenie ma Stańczyk.
Graficznie jest bardzo równo i w zasadzie mógłbym powtórzyć to co napisałem przy pierwszej recenzji. Nadal trochę razi w oczy „komputerowy styl i kolory”, ale poza tym ciężko jest się do czegoś szczególnie mocno przyczepić. Tam, gdzie rysunki wymagają szczegółowości to takie są, a tam gdzie można postaci ukazać z innej perspektywy, to wówczas rysownik nie boi się wprowadzenia dawki minimalizmu i uproszczeń. W kadrach nie brakuje też dynamizmu, a pomimo tego, że wiele się dzieje, nie mamy poczucia bałaganu czy wręcz chaosu. Dobrze byłoby jeszcze, gdyby Jakub Oleksów - jeśli już akcja umieszczona została w stolicy, przenosił na plan charakterystyczne jej miejsca, gdyż w chwili obecnej plansze są nieco anonimowe.
Druga część komiksu potwierdziła więc w dużej mierze to, o czym pisałem przy „jedynce”. „Lis” to solidne komiksowe czytadło, które może nie grzeszy przesadną oryginalnością, ale jako rozrywka po wyczerpującym dniu sprawdza się wybornie. Nie ma tu wielu nowych bohaterów, autorzy skupiają się na razie na dotychczasowych, co pozwala lepiej ich poznać. Intryga zatacza coraz szersze kręgi i pozostaje nam czekać na poznanie zakończenia tej historii.
Tytuł: "Lis" #2: "Mimo woli"
- Scenariusz: Dariusz Stańczyk
- Rysunki: Jakub Oleksów
- Wydawca: Sol Invictus
- Data wydania: 05.2015
- Liczba stron: 32
- Format: 170 x 260mm
- Okładka: miękka
- Druk: kolorowy
- Cena: 10 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Sol Invictus za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus