"Nocny pościg" - recenzja
Dodane: 18-04-2015 22:00 ()
Najtwardszy z twardzieli powraca – Liam Neeson przechodzi powoli do legendy jako aktor, który kręci akcyjniaka za akcyjniakiem. Patrzeć tylko jak za dekadę lub dwie będziemy organizować festiwale i przeglądy jego twórczości. Niestety, scenariusze wybierane przez irlandzkiego artystę z reguły są bardzo podobne do siebie, skupiające się na bezpardonowej rozwałce. Większość bohaterów kreowanych przez Neesona to wybitni strzelcy, którzy nie mają sobie również równych w walce wręcz. Kto nadepnie im na odcisk może rozglądać się za przytulnym sarkofagiem.
W „Nocnym pościgu” aktor portretuje byłego cyngla mafii – Jimmy’ego Conlona, obecnie zmagającego się z demonami przeszłości moczymordę, zdziadziałego menela, którego własny syn nie chce widzieć na oczy. Na taką reputację zapracował sobie całym dotychczasowym życiem, a lista jego ofiar wydaje się być długa. I pewnie użalałby się nad swoim nędznym, pozbawionym jakiejkolwiek nadziei żywotem, gdyby nie pewien brzemienny w skutkach incydent. Jimmy zabija członka rodziny dotychczasowego pracodawcy - Shawna Maguire’a, ratując przed niechybną śmiercią własnego syna. Doskonale zdaje sobie sprawę, że podpisał na siebie wyrok śmierci. Niestety, szara eminencja przestępczego świata domaga się krwi również Michaela Conlona. Dopiero wtedy rachunek strat zostanie wyrównany. Jimmy nie może na to pozwolić, toteż rozpoczyna się emocjonująca ucieczka przed zbirami mafii oraz policją, z którą były egzekutor zawsze miał na pieńku.
Można rzec, że rola Neesona przypomina jego ostatnie kreacje, z tą jedną różnicą, że zamiast ostatniego sprawiedliwego wciela się tu w bandziora pragnącego zrehabilitować się za swe niegodne czyny, wstępując na wyboistą ścieżkę odkupienia win. Z pewnością nie uda mu się być dobrym i przykładnym ojcem, ale może chociaż ochroni swoje dziecko przed śmiertelnym zagrożeniem. Mimo hektolitrów wyżłopanego alkoholu Jimmy wciąż ma pewne oko i rękę, toteż to jego przeciwnicy muszą się nieźle postarać, aby dopaść weterana wśród zabójców.
„Nocny pościg” to ponury dreszczowiec zabierający nas w obskurne zaułki przestępczego półświatka. To również opowieść o zemście i odkupieniu, nieco sentymentalna, acz nasączona sprawie zarysowanymi kreacjami oraz udanymi scenami konfrontacyjnymi. Kto jak kto, ale reżyser Jaume Collet-Serra i Liam Neeson znają się jak łyse konie, wszak to ich trzeci („Tożsamość”, „Non-Stop”) wspólny film. Nie zawodzi też mocny skład drugiego planu z zawsze charakterystycznym Edem Harrisem czy bezlitośnie zimnym i odpychającym Commonem w roli, brnącego po trupach do celu, płatnego zabójcy. Dorzucenie syna jako partnera – w osobie Joela Kinnamana - należy uznać za ciekawą koncepcję, szkoda jedynie, że postać Michaela Conlona nie jest w pełni wykorzystana, pozostając w cieniu swojego znacznie sławniejszego ojca. Kinnaman pokazał się z dobrej strony w „RoboCopie”, tu natomiast spełnia rolę doczepionego na siłę uciekiniera.
Mimo kilku klisz i przewidywalnego zakończenia „Nocny pościg” prezentuje się nad wyraz solidnie, dostarczając męskie kino z dość posępnymi, deszczowymi ujęciami. Nie co dzień możemy oglądać pojedynek między weteranami kina, a Harris i Neeson w scenie w restauracji udowadniają, że nadal należą do aktorskiej czołówki. Jaume Collet-Serra postawił na dynamiczną akcję, czyniąc z miasta bezprawia jednego z bohaterów obrazu. Dzięki temu, choć trochę uciekł od powtarzalności, zapewniając dwie godziny udanego seansu.
Tytuł: "Nocny pościg"
Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Scenariusz: Brad Ingelsby
Obsada:
- Liam Neeson
- Ed Harris
- Joel Kinnaman
- Common
- Boyd Holbrook
- Bruce McGill
- Genesis Rodriguez
- Vincent D'Onofrio
Muzyka: Junkie XL
Zdjęcia: Martin Ruhe
Montaż: Dirk Westervelt
Scenografia: Sharon Seymour
Kostiumy: Catherine Marie Thomas
Czas trwania: 114 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus