„Saga” tom 2 - recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 23-03-2015 21:49 ()


Kosmiczny romans Romea i Julii! Sformułowanie odnoszące się do space operowej formuły amerykańskiego komiksu daje również wstępny zarys wielowątkowej, wewnętrznie zróżnicowanej fabuły. Kontynuacja „Sagi”, autorstwa Briana K. Vaughana i Fiony Staples już teraz może pretendować do miana najciekawszego tytułu z 2015 roku wydanego za sprawą Mucha Comics.  

Perypetie Marco i Alany nie mają końca. Zakazane uczucie przedstawicieli obcych ras zostało wszakże potępione przez zwaśnione strony galaktycznego konfliktu. Ci bohaterowie są jak ogień i woda, których połączenie tworzy nieprawdopodobną mieszaninę humoru, seksapilu i miłości. Tak oto żołnierz Księżycowych, magicznych istot o wyglądzie faunów oraz skrzydlata bojowniczka z rozwiniętej technologicznie planety Brzeg w dalszym ciągu uciekają przez wojenne rubieże. W ten sposób starają się chronić swoją córkę Hazel, niemowlę, które jest głównym narratorem epickiej opowieści.

Drugi tom „Sagi” jest wzorcową kontynuacją większości wątków zainicjowanych w poprzednim albumie. Główne akcenty scenariusza nie opierają się już jedynie na wzajemnych relacjach pomiędzy Marco i Alaną, bo choć czytelnik zyskuje w końcu pełniejszy obraz genezy ich związku, który zrodził się z potrzeby buntu wobec wojny oraz pragnienia romantycznej miłości, to do głosu dochodzą także inne, barwne postaci. Różnorodność przygód, dynamika wydarzeń, a przy tym odpowiednie współgranie poszczególnych bohaterów stanowią niepodważalne walory serii. W czym tkwi jednak sedno sprawy?

Dosyć niespodziewanie dla zakochanych bohaterów, dodatkowymi towarzyszami podróży po galaktyce okazali się rodzice Marco. Ich obecność wewnątrz nietypowej rakiety, samoświadomego organizmu o kształcie drzewa, którym przemieszczają się uciekinierzy, pozwoliła na ekspozycję dodatkowych historii. Nie brakuje dziecięcych wspomnień z Wieńca, rodzimego księżyca magicznych Faunów, spektakularnej walk z olbrzymem w złowrogim mieście Cieni, wzajemnego poznania dwóch różnych kultur, a także tragicznego poświęcenia dla dobra familii.

Brian K. Vaughan dysponuje wielką swadą w operowaniu słowem, nic zatem dziwnego, że w całości odnajdziemy jeszcze dodatkowe nici scenariusza. Tym razem na łamach kolejnych sześciu rozdziałów stosunkowo dużo miejsca poświęcono postaci Upartego, łowcy nagród wynajętego przez dowództwo Księżycowych. Będąc na tropie opiekunów Hazel jest jednak powodowany różnymi emocjami – złością po stracie ukochanej, której śmierć sprowokowała w nim pragnienie zemsty na księciu Robocie IV, a także kiełkującym poczuciem obowiązku wobec dziewczynki uratowanej z rąk sutenerów.

Interesująco prezentuje się także kwestia Gwendolyn, byłej narzeczonej Marko, przedstawicielki królewskiego rodu, towarzyszącej Upartemu. Na łamach całego komiksu dokonało się zobrazowanie miłosnych relacji, czasem jawnie erotycznych, częściej jednak romantycznych, zestawionych z polityczno-obyczajowymi szaradami jako zarzewiem konfliktów na blasterowe karabiny czy magię natury. Zespolenie science-fiction z fantasy przeradza się w nowoczesny, oryginalny mit o Erosie i Tanatosie, starożytnych bóstwach życia i śmierci.

Autorski, bardzo nieszablonowy charakter „Sagi” oparty jest jednak na podejściu, w którym z gruntu doniosły temat ochrony rodzinnego szczęścia potraktowano bez nieznośnego patosu. Nie brakuje zatem humoru uobecnionego pod postacią Izabeli, ducha nastoletniej dziewczyny bezkompromisowo kwitującej codzienne troski młodych rodziców, Kłamliwej Kotki, aroganckiego stworzenia towarzyszącego Upartemu, a nade wszystko bezbłędnym komentarzom Hazel, ujętym jako głos narratorki. Potomkini dwójki żołnierzy znając kolejne wydarzenia, droczy się z czytelnikiem na temat charakteru niektórych sytuacji. Kosmiczna przygoda zyskuje przez to niebywały koloryt.

Feeria barw, wśród których dominują piaskowe i metaliczne odcienie, jest zresztą kolejnym atutem komiksowej epopei. Fiona Staples wywiązuje się ze swojego rysowniczego zadania w bardzo rzetelny sposób. To prawda, że anatomiczna dokładność w oddaniu sylwetek bohaterów cierpi kosztem magnetyzującej mimiki, jednak w połączeniu z dynamicznym kadrowaniem niektórych starć, trudno jest odmówić wrażenia autentyzmu w operowaniu realistyczną kreską Kanadyjki.

Także tła, niekiedy totalne, wypełnione na całą stronę, które w poprzednim tomie były najczęściej drugorzędne, oszczędniejsze wobec pierwszego planu, zaczynają spełniać bardziej istotną funkcję. Warstwa graficzna potrafi zdumiewać różnorodnością – mieszkańcy obcych ras, gigantyczne potwory, niespotykane ciała niebieskie, futurystyczne metropolie. Czasem tajemnicze, ledwo widoczne, innym razem oddane w skrupulatnych detalach. Można przypuszczać, że współpraca pomiędzy scenarzystą a rysowniczką odbywa się w niebywale twórczej atmosferze. Najlepszym dowodem jest zjednoczenie kosmicznych kronik i fantazyjnych obrazów.

Sygnalizowana wcześniej oryginalność dotyczy jeszcze jednego wątku. Związek Marko i Alany zrodził się bowiem z idei nieskazitelnego uczucia ponad podziałami, o którym pisał D. Oswald Heist, kosmiczny cyklop żyjący w zagadkowej samotni. Czy miłość okaże się być jednak czymś więcej? W tym przypadku... zaczynem międzyplanetarnej rewolucji? Tropem literackiego twórcy podążać będą uciekinierzy, a także łowcy nagród i książę Robot IV z planety Brzeg. „Saga” przybiera coraz bardziej monumentalny, a przez to nieziemsko atrakcyjny charakter. Pozostaje wyczekiwać na kolejne rozdziały!

Tytuł: „Saga” tom 2

  • Scenariusz: Brian K. Vaughan
  • Rysunek: Fiona Staples
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data premiery: 12.03.2015 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 152
  • Cena: 59 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus