"Asteriks i Obeliks": "Osiedle bogów" - recenzja
Dodane: 01-03-2015 22:34 ()
Filmowe przygody dwóch niezłomnych Galów przekroczyły kolejną granicę. Najnowsza ekranizacja komiksu Rene Goscinnego i Alberta Uderzo odchodzi od klasycznej animacji na rzecz trójwymiarowej, ale czy z korzyścią dla ekranowego widowiska?
Na pewno pod względem wizualnym obrazowi nie można wiele zarzucić. Produkcję powierzono, bowiem Louisowi Clichy, który swego czasu terminował u kolegów z Pixara, przy takich animacjach jak „Wall-E” czy „Odlot”. Naturalną koleją rzeczy wydaje się zatem powierzenie Francuzowi misji nakręcenia nowej odsłony przygód popularnych Galów. Wspólnie z odpowiedzialnym za scenariusz Alexandre Astierem postanowili przenieść na duży ekran historię zawartą w albumie „Osiedle bogów”. Można polemizować z ich wyborem, wszak w istniejącym od ponad pół wieku cyklu znajdują się opowieści o znacznie większym potencjale, niemniej twórcom należą się brawa za podjęty trud. Najnowsza część nie dość, że w dużej mierze jest wierna swojemu pierwowzorowi to dodatkowo, płynnie wprowadza elementy wymyślone przez autorów, które udanie komponują się ze znaną nam fabułą.
Julek Cezar po raz kolejny obmyśla przebiegły plan pokonania niezwyciężonych Galów. Jedna jedyna wioska, położona w dalekiej Armoryce, która ciągle stawia opór rzymskiemu najeźdźcy, wydaje się być solą w oku potężnego dyktatora. Imperator Rzymu wpada na iście diaboliczny pomysł – pragnie zurbanizować nieprzejednaną głuszę, by w miejscu puszczy, okalającej ostatni bastion niepodległej Galii, zbudować luksusowe i nowoczesne osiedle. Skoro dzikich dzikusów nie można pokonać tradycyjnymi metodami, przy użyciu siły i niezliczonej ilości mięsa armatniego w postaci legionistów, należy doprowadzić do ich naturalnej asymilacji, aby sami zapragnęli stać się częścią rzymskiej cywilizacji. W tym też celu wybiera najzdolniejszego architekta, który z pomocą niewolniczej siły roboczej, wspartą zbrojnym ramieniem legionistów, wzniesienie ku niebu wspaniałe, majestatyczne i jedyne w swoim rodzaju Osiedle bogów.
Autorzy podeszli do ekranizacji komiksu bez kompleksów, uszanowali oryginał, pozostawiając główny trzon opowieści, ale nie bali się wpleść w fabułę Goscinnego swoje pomysły atrakcyjnie ją rozbudowując. „Osiedle bogów” nigdy nie należało do czołowych albumów serii, plasując się gdzieś pośrodku stawki. Wyczuwając potencjał tej historii, przystosowując ją do naszych czasów, twórcy postanowili wykpić panujący obecnie nadmierny konsumpcjonizm, biurokrację, wykorzystywanie pracowników ponad ich siły przy minimalnym wynagrodzeniu, bezmyślne zamiłowanie do wszelkiego rodzaju mód i trendów czy też ogłupiające naśladownictwo, będące wynikiem społecznej presji. Wraz z inwazją rzymskich cywili, galijska wioska zamienia się w jeden wielki kram, a chciwość oraz zawiść wypierają uczciwość i serdeczność. W tym całym galimatiasie, pogoni za kasą i wyblakłą sławą, łatwo stracić głowę. Niegdysiejsi przyjaciele zamieniają się w zepsutych, zmanierowanych celebrytów, szybko odnajdując się w świecie, którym do tej pory tak bardzo gardzili.
Trzeba uczciwie przyznać, że takie połączenie klasycznej opowieści z wymyślonymi przez autorów animacji dodatkami, okazało się ciekawym eksperymentem. Wiadomo, że przygody Asteriksa i Obeliksa powinny bawić nie tylko dorosłych, ale też najmłodszych, toteż rozbudowany wątek z rzymską familią i ich synem, należy uznać za trafne i sensowe posunięcie. Tak samo zresztą jak wymyślenie słabego punktu Obeliksa, który moim zdaniem okazał się strzałem w dziesiątkę. Na uznanie zasługuje też polska wersja językowa, która została utrzymana w duchu komiksowego pierwowzoru. Ponadto, zarówno Arkadiusz Jakubik jako Obeliks i Wojciech Mecwaldowski w roli Asteriksa spisali się na medal, szczególnie ten pierwszy, który wypadł znacznie lepiej aniżeli Wiktor Zborowski, podkładający głos w aktorskiej wersji przygód Galów. W obrazie nie zabrakło klasycznych gagów skoncentrowanych wokół galijskich przywar – latająca ryba jest tu już niemalże świętym artefaktem, to jednak rola typowego złodzieja scen spadła na rzymskiego centuriona. Komizm słowny i sytuacyjny w obozie legionistów rozładowywał zbaczającą sporadycznie na tory nudy fabułę.
Mimo początkowych obaw „Osiedle bogów” należy ocenić pozytywnie, jako oznakę świeżości ożywiającą nieco już skostniały aktorski cykl filmowy, a także otwierającą drogę dla ekranizacji innych albumów. Jak wiadomo, powstało ich ponad trzydzieści, a kilka z nich aż prosi się o przeniesienie na szklany ekran. Generowani komputerowo, niezwyciężeni Galowie prezentują się nad wyraz solidnie.
6/10
Tytuł: "Asteriks i Obeliks": "Osiedle bogów"
Reżyseria: Louis Clichy
Scenariusz: Alexandre Astier
Obsada (polska wersja językowa):
- Wojciech Mecwaldowski
- Arkadiusz Jakubik
- Piotr Fronczewski
- Piotr Adamczyk
- Anna Mucha
- Czesław Mozil
- Bolesław Abart
Muzyka: Philippe Rombi
Zdjęcia: Łukasz Bielan
Montaż: Soline Guyonneau
Scenografia: Thierry Fournier
Dźwięk: Jean-Alexandre Villemer
Czas trwania: 85 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus