Terry Goodkind „Skradzione dusze” - recenzja
Dodane: 18-02-2015 14:36 ()
Terry Goodkind znany jest przede wszystkim jako twórca bestsellerowego cyklu „Miecz prawdy”. Ta seria, przełożona na wiele języków, doczekała się nawet wersji filmowej, co prawda mniej cenionej niż książki, ale również lubianej przez wielu widzów. Trzeba przy tym przyznać, że wśród fanów serialu trudno znaleźć kogoś, kto nie uważałby wersji telewizyjnej za lepszą niż książki. Z kolei wielbiciele słowa pisanego uznają często serial za swoistą profanację wizji Goodkinda. Trzeba przyznać, że – jak zwykle w tego typu powieściach – mnogość wątków i aspektów zdarzeń utrudnia wierną ekranizację. Niektóre dzieła książkowe mają to do siebie, że trudno przenieść je na ekran, nie narażając się przy tym na krytykę. „Skradzione dusze” to kolejny tom serii, który trafia do rąk polskiego czytelnika.
Richard i Kahlan znajdują się w drodze do pałacu. Eskortuje ich elitarna Pierwsza Kompania żołnierzy, ale w takiej podróży to wcale nie jest zbyt wiele, by zapewnić bezpieczeństwo. Po drodze Richard spotyka pięcioro dziwnych ludzi, którzy określają go mianem „siewcy śmierci”. Żądają, by lord Rahlu zwrócił im zmarłych. Richard jest zaskoczony i przerażony. Jego dar nadal nie działa i jeśli chodzi o magię, może liczyć jedynie na Samanthę, młodziutką czarodziejkę i jej matkę. Niezwykłe zjawy nie są jedynym, co go trapi. Chociaż Zaszyta Służka już nie żyje, jej przedśmiertny krzyk zostawił w Richardzie i Kahlan truciznę, która może ich oboje zabić, szczelinę prowadzącą w zaświaty. Samantha usiłuje im pomóc, jednak jej umiejętności są zbyt słabe, żeby całkiem zniszczyć niebezpieczeństwo. Stawka jest wysoka, gdyż lord Rahlu jest jedynym człowiekiem, mogącym stawić czoła temu, co dzieje się na Mrocznych Ziemiach. Teraz, gdy blokada Trzeciego Królestwa została złamana, rozpoczęła się inwazja potwornych stworów polujących na ludzi. Już nie tylko żywi są groźni, ale i umarli, przywracani do życia przez swoich demonicznych władców, wśród których najgroźniejszy jest biskup Hannis Arc. To on idzie trop w trop za orszakiem lorda Rahlu i Kahlan, podczas gdy Przepowiednie ujawniają coraz straszniejsze rzeczy. Czy żołnierze Pierwszej Kompanii, którym nikt nie może stawić czoła, zdołają obronić tę dwójkę przed armią ożywionych trupów? Jedyną nadzieją pozostaje Wybraniec, ale wydaje się, że utracił on swą moc na dobre i razem ze słabnącą Spowiedniczką jest skazany na śmierć...
Twórczości Goodkinda nie trzeba zachwalać. W „Skradzionych duszach” rzuca się przede wszystkim w oczy dużo staranniejsza praca tłumacza niż przy okazji „Trzeciego królestwa”. Przekład jest dobry literacko i książkę czyta się o wiele lepiej niż część poprzednią. Opisy bitew budzą dreszcz, nastrój grozy emanuje z każdej czytanej stronicy. Chociaż żywe trupy już dawno ludziom spowszedniały, te stworzone przez Goodkinda wydają się o wiele mniej schematyczne niż występujące u innych autorów. Bardziej przypominają zombie z „Siedmiu Zwierząt Rajlegu” Nika Pierumowa niż te z serialu „Walking Dead”. Bezsprzecznym atutem książki jest też jej atmosfera, mroczna i pełna napięcia. Warto podkreślić to, o czym wiedzą już wierni fani pisarza – tworzy znakomite portrety bohaterów, szczególnie kobiet.
Świat magii, żądnych władzy okrutników i przerażających stworów jest scenerią wydarzeń tworzących długą sagę. Nie ma sensu zaczynać lektury akurat od „Skradzionych dusz”. Ta książka stanowi ciąg dalszy historii opowiadanej w poprzednich tomach, a nie znając ich zrozumie się może połowę. Nie jest jednak wykluczone, że zapoznawszy się ze „Skradzionymi duszami” ktoś zechce przeczytać również poprzednie części serii. Wcale by mnie to nie zdziwiło.
Tytuł: „Skradzione dusze”
- Autor: Terry Goodkind
- Seria: „Miecz prawdy”
- Tom: 15
- Język oryginału: angielski
- Przekład: Lucyna Targosz
- Gatunek: fantasy
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 464
- Rok wydania: 09.02.2015 r.
- Wydawnictwo: REBIS
- Cena: 34.90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus