Warren Ellis "Wzorzec zbrodni" - recenzja
Dodane: 19-01-2015 14:11 ()
Nowy Jork to miasto, w którym śmierć jest rzeczą codzienną. Mimo starań policji nie wszystkie zbrodnie udaje się wyświetlić i nie wszystkich morderców postawić przed sądem. To przykra prawda. W dodatku takich przypadków jest znacznie więcej niż się nam wydaje. Nie podaje się tego do publicznej wiadomości, ale setek zabójstw policja nie potrafi wyjaśnić, a często nawet nie odnajduje ciał. Dodatkową goryczą napawa człowieka fakt, ze nawet najgorszy zbrodniarz, o ile zostaje schwytany, nie zawsze dostaje odpowiednią karę. Czasem unika jej ze względów proceduralnych, a czasem z innych powodów. Warren Ellis wykorzystał ten fakt, tworząc fabułę książki „Wzorzec zbrodni” – nie tyle może kryminału, co powieści o potworności życia i piekielnej łatwości, z jaką można zabić lub umrzeć.
John Tallow jest od wielu lat detektywem w nowojorskim wydziale zabójstw. Zaprzysięgły kawaler, zgorzkniały i twardy, uważa że nic nie jest już w stanie go zaskoczyć. W czasie służby zdołał pochować już kilku partnerów i zobaczyć każdą możliwą makabrę, a właśnie stracił kolejnego przyjaciela – Jamesa Rosato, zastrzelonego na jego oczach podczas interwencji przez szaleńca z bronią. Ta kolejna niepotrzebna śmierć coś w nim załamuje. Ma dość roboty, która zmieniła go we wrak człowieka, musi jednak wziąć się w garść. Podczas badania apartamentowca, w którym zginął jego partner, odkrywa w jednym z mieszkań cały skład broni. Okazuje się, że każda z nich została kiedyś użyta do zabicia jednej osoby. Najemca mieszkania, nieznany nawet właścicielowi apartamentowca, musi być seryjnym mordercą, w dodatku wyjątkowo „pracowitym”. Dowódca Tallowa, apodyktyczna pani porucznik, zmusza go, żeby jako znalazca tego swoistego archiwum broni zajął się szukaniem mordercy. Tallow musi teraz rozpracować wyjątkowo chory, zwyrodniały umysł i odgadnąć, gdzie ponownie uderzy. A żeby to zrobić, musi odgadnąć, dlaczego Łowca w ogóle zabija...
Książka Warrena Ellisa jest brutalna i dosadna, można powiedzieć, że nawet nieprzyjemnie szczera. Jest to lektura dla ludzi o mocnych nerwach - takich, którzy lubią seriale w rodzaju „Zabójczych umysłów”. Widzowie o mniej twardej psychice mogą mieć po niej kłopoty z zaśnięciem. Uświadamia ona ludziom to samo, co emitowana w TV6 seria „Śmierć na 1000 sposobów” – że umrzeć można w każdej chwili i właściwie to cud, że jeszcze żyjemy. Czyhają na nas nie tylko zwyrodnialcy w rodzaju Łowcy, ale i okoliczności, na które w zasadzie nikt nie ma wpływu. Szczególną uwagę zwraca tu analiza psychiki policjanta z wydziału zabójstw. Czytelnik ma okazję zauważyć, że tak naprawdę wieloletniego stróża prawa niewiele różni od tych, których ściga. Chociaż walczy po stronie ofiar, jego umysł jest równie zdegenerowany, jakby był wielokrotnym zabójcą. Dzieje się tak, gdyż nie sposób zabijać i pozostać tym samym człowiekiem co przedtem, nawet jeśli ludzie, do których się strzela, są najgorszymi śmieciami pod słońcem. Niewiele kryminałów, nawet stricte policyjnych, porusza ten problem, a szkoda, skończyłoby się może kreowanie romantycznego wizerunku detektywa. Naga prawda jest zupełnie inna i można zrozumieć, czemu niektórzy nie chcą jej uznać.
Stworzone przez Ellisa postaci nie są – jak to czasem bywa – wyidealizowane czy jednowymiarowe. Nie są to supermeni, rycerze w lśniących zbrojach ani nawet fanatycy swej pracy. Może kiedyś tacy byli, jednak bardzo szybko życie zweryfikowało ich szlachetne zapędy. Pracują w swym zawodzie dalej tylko dlatego, ze nic innego nie potrafią. Jedynie sylwetka przełożonej głównego bohatera, pani porucznik, wydaje się nieco plastikowa – jak się zastanowić, postacie kobiece w ogóle zostały potraktowane w tej książce skrótowo. Poza tym mamy do czynienia ze zwykłymi ludźmi, próbującymi ogarnąć sprawy praktycznie nie do ogarnięcia, wściekłymi, że muszą przez przypadkowe odkrycie rozgrzebywać sprawy dawno szczęśliwie odłożone ad acta. Ich praca i wszystkie jej nieprzyjemne, często makabryczne aspekty, opisane są mocnym, nawet wulgarnym językiem, pasującym jednak do tematyki książki. I chociaż czytelnik, nie będący miłośnikiem tak przykrych opowieści, musi być przygotowany na bardzo nieprzyjemne wrażenia, „Wzorzec zbrodni” jest ciekawą lekturą, zdradzającą szczegółową znajomość tematu. To kawał solidnej, profesjonalnej, pisarskiej roboty. Nie dajcie się Państwo zwieść oprawie dość skromnej – co nie znaczy, że brzydkiej, może najwyżej trochę pospolitej. Z literackiego punktu widzenia ta powieść jest dużo więcej warta niż wiele kryminalnych książek, które przewinęły się w ostatnich miesiącach przez moje ręce. Jeśli macie odpowiednio mocne nerwy, polecam.
Tytuł: „Wzorzec zbrodni”
- Autor: Warren Ellis
- Tytuł oryginału: Gun Machine
- Przekład: Agnieszka Brodzik
- Gatunek: kryminał
- Okładka: miękka
- Ilość stron: 296
- Rok wydania: 10.2014
- Wydawnictwo: SON
- ISBN: 978-83-7924-245-0
- Cena: 34.90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus