"Czerep mutanta" - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 29-10-2014 16:00 ()


„Czerep mutanta” to moja pierwsza wizyta w Zonie i pierwsza wyprawa ze stalkerami. Ale nie mogę powiedzieć, by była to wizyta nieudana. Owszem, momentami było gorąco, ale jak to mówią, szedł stalker Pietrow przez Zonę...

Stalker Ślepy ma pomysł na urlop. Jedzie więc do rodziny na Dużą Ziemię, gdzie ma sobie w spokoju odpocząć, zrelaksować się, zregenerować... Słowem, zażyć zwyczajnej, wiejskiej sielanki w całkiem miłym (i atrakcyjnym, jak się okaże) towarzystwie. Jednak Ślepy nie byłby sobą, gdyby nie wpakował się w jakieś kłopoty. Tak jest i tym razem, bowiem nasz bohater całkiem przypadkiem i wbrew sobie pakuje się w grubsza aferę, w które bierze udział całkiem liczna grupa najemników, ale też specjalne służby i nic innego, jak sama Zona. Bo w końcu gdzie stalkerzy...

„Czerep mutanta” to w sumie nie powieść, a zbiór opowiadań, choć łączą się one jednym, wspólnym wątkiem, który mnie mocno kojarzy się z konstrukcją fabuły znaną z gier. Mamy główną oś fabularną (opartą w tym wypadku na wątku tytułowego czerepu mutanta), wzbogaconą o wiele pobocznych, zamkniętych historii, zawartych w poszczególnych rozdziałach. Same pomysły są ciekawe, akcja dynamiczna, a galeria zarówno postaci, jak i miejsc w Zonie doprawdy barwna. W pewnym momencie Ślepy musi przeistoczyć się w Kulawego i grać nowicjusza, bowiem jego stara ksywa zrobiła się zbyt gorąca, ale to nie szkodzi fabule, a nawet ją wzbogaca. Bowiem całkiem wprawiony stalker, udający nowicjusza, do tego z talentem detektywistycznym... Musi się dziać, prawda?

Dużo w tej książce humoru – i to nie tylko kawałów o stalkerze Pietrowie. Styl narracji Noczkina jest przystępny, zabawny, lekko ironiczny. Choć nie brak tu zdarzeń groźnych, nie brak smutnych refleksji i emocji należnych solidnej postapo, to jednak autorowi udało się nie wpaść w przesadną powagę. Noczkin pamięta o podstawowej kwestii – jego proza ma stanowić dobrą rozrywkę. I niewątpliwie stanowi, będąc świetnym czytadłem na zbliżające się nieubłaganie zimowe wieczory.

Jeśli nie byliście w Zonie, to zapraszam. Warto odwiedzić to miejsce, które dla mnie bezsprzecznie kojarzyć się będzie z braćmi Strugackimi i ich klasycznym „Piknikiem na skraju drogi”. I ten, niezapomniany klimat da się uchwycić i tu, w „Czerepie mutanta”.

Jeśli znacie już uniwersum gry lub wcześniejsze tomy z serii „Fabryczna Zona”, nie powinniście być zawiedzeni.  Dla mnie – jak wspomniałem – to była pierwsza wizyta w Zonie. Jednak już mogę powiedzieć, że nie ostatnia.

 

Tytuł: „Czerep mutanta”

  • Autor: Wiktor Noczkin
  • Tłumaczenie: Michał Gołkowski
  • Wydawca: Fabryka słów
  • Data wydania: 18.07.2014 r.
  • Ilość stron: 464
  • Format: 125x195 mm
  • Okładka: miękka
  • Cena: 39,99 zł

 Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus