"Żywe trupy" tom 21: "Wojna totalna cz. 2" - recenzja
Dodane: 21-10-2014 08:00 ()
„Dopóki na świecie będzie istniał człowiek, będą też wojny.” Słowa Alberta Einsteina nabierają może nieco innego wydźwięku w świecie opanowanym przez żywe trupy, lecz pozostają prawdziwe. Oto zjednoczeni członkowie trzech wspólnot rzucili wyzwanie siejącemu terror szaleńcowi i jego bandzie, rozpoczynając zbrojny konflikt na skalę niespotykaną dotychczas w serii stworzonej przez Roberta Kirkmana i Charliego Adlarda.
To wydarzenie miało w założeniu dokonać zmiany dotychczasowego porządku. Otwarta wojna wypowiedziana Neganowi i jego Zbawcom zakładała pozbycie się raz na zawsze zagrożenia z ich strony i zaprowadzenie nowego ładu. Jak zapowiadał Rick: „Wkraczamy na nową drogę i nie wiem jaka ona będzie długa ani dokąd nas doprowadzi... Ale wiem, że zakończy się w dobrym miejscu.” O tym, czy jest tak faktycznie można przekonać się czytając dwudziesty pierwszy tom „Żywych trupów”, choć na dalsze konsekwencje będzie trzeba poczekać do kolejnego.
Nie ma wojny bez ofiar i tak jest też w tym przypadku. Dość powiedzieć, że poprzedni album przyniósł największą z dotychczasowych tomów liczbę zgonów, a ten wiele mu w tym nie ustępuje. Mimo wszystko, kiedy myślę o postaciach, które do tej pory straciły życie, trudno mi przyznać, żebym był do większości z nich na tyle mocno przywiązany, by prawdziwie odczuć tę stratę. Poza tym, chyba oczywistym wydaje się, że w świecie zrodzonym w wyobraźni Roberta Kirkmana trudno przywiązywać się do bohaterów, aczkolwiek Kirkmanowi daleko przecież do George'a R. R. Martina. Znak czasów?
Podsumowując to wiekopomne wydarzenie, za jakie należałoby uznać wojnę w świecie „Żywych trupów”, trudno mi przyznać, żeby było ono tak intensywne, jak się spodziewałem. Czy stałem się zatem bezdusznym czytelnikiem, gotowym na wszystko, wręcz łasym na okrucieństwo przedstawiane na planszach komiksu? Czy to, co Negan uczynił we wcześniejszych epizodach było na tyle mocne, że teraz nic nie było w stanie mnie wzruszyć i potrzebowałbym naprawdę dużej dawki bestialskiej przemocy, by próg wrażliwości mógł zostać po raz kolejny przekroczony?
Nie powiem, finał tej wojny mnie zaskoczył, ale nie tak, jak się tego spodziewałem. Kirkmanowi zatem udało się jednocześnie być oryginalnym i zawieść moje nadzieje na mrożący krew w żyłach finał... I sam nie wiem, co o tym myśleć. Dlatego pozwolę sobie zacytować Carla, którego słowa są może do tego najlepszym komentarzem. „Strach i smutek są teraz na porządku dziennym. Mówiono ci, że jeśli nauczysz się je ignorować, będzie lepiej. Nie słuchaj takich rad. Chłoń te emocje, pamiętaj je... I nie pozwól, abyś kiedykolwiek o nich zapomniał. Zbyt łatwo jest się zatracić.” O tak, zbyt łatwo jest znieczulić się na krzywdy innych i czekać niecierpliwie na to, by spotkało ich jeszcze większe nieszczęście. W ten sposób można stać się niczym więcej jak żywym trupem.
Tytuł: "Żywe trupy" tom 21: "Wojna totalna cz. 2"
- Scenariusz: Robert Kirkman
- Rysunek: Charlie Adlard
- Okładka: Tony Moore
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Data publikacji: 04.10.2014
- Liczba stron: 136
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: czarno-biały
- Cena: 43 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus