"300" - recenzja
Dodane: 21-03-2007 18:57 ()
Nie ukrywam, uwielbiam komiksy Franka Millera. Kiedy pierwszy raz przeczytałem „Powrót Mrocznego Rycerza", wiedziałem, że kolejne albumy autora okażą się równie elektryzującą lekturą. Przez wszystkie lata każde jego dzieło wzbogacało świat komiksu o nowe formy twórcze, sprowadzając powieść graficzną do miana sztuki. Niesamowitymi pomysłami Millera zachwycałem się czy to przy okazji czytania "Sin City", "Ronina", czy właśnie "300".
Historię Spartan, którzy stanęli do nierównej walki z armią perską czyta się z zapartym tchem, podziwiając doskonałe kadry Millera, które w swojej statyce oddają całą powagę stoczonej pod Termopilami potyczki. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że materiał tej powieści niezmiernie trudno było przenieść na ekran. Jednak Zack Snyder tak jak Miller okazał się wizjonerem i przedstawił historię Leonidasa i jego podwładnych z należytym szacunkiem dla komiksowego pierwowzoru.
Opowieść o „300" poznajemy z punktu widzenia Diliosa. Spartanin snuje historię o chłopcu, który dawno temu przechodził inicjację pośród dzikich ostępów. Spotkanie chłopca z wilkiem w leśnej puszczy obrosło już legendą. Tak umarł bojaźliwy młodzieniec, a narodził się mężny Leonidas - król Sparty.
Życiu każdego spartańskiego wojownika przyświecają te same cele - honor, odwaga i chwała. Kierują się nimi w codziennym życiu. Leonidas odrzucił „ofertę" perskiego emisariusza, czym przypieczętował swój los. Jednak nie miało to większego znaczenia. Dla niego liczyła się walka o „ziemię i wodę", o rodzinę, innymi słowy o wolność. Wspólnie z najlepszymi żołnierzami wyruszył w kierunku Gorących Wrót. Największą chwałą dla Spartanina była śmierć poniesiona na polu walki.
Dzieło Snydera utrzymane jest w duchu historii przedstawionej w komiksie. Co prawda reżyser dodał od siebie pewne wątki, które wzbogacają treść filmu, ale jednocześnie nie popsuł pierwotnego wizerunku nakreślonego przez Millera. W "300" pojawia się wątek związany z radą Sparty, a także dużo większą rolę niż w albumie odgrywa żona Leonidasa. Poznajemy zwyczaje i prawa panujące w Sparcie. Nie dziwię się temu zabiegowi reżysera, bowiem gdyby nie wspomniane wątki, cały czas na ekranie dominowałaby walka, a tak widz otrzymuje pewne urozmaicenie fabuły.
Na pewno malkontentów może razić praktycznie identyczne odwzorowanie komiksu. Widać to w wielu scenach i dialogach, które nie różnią się nadto od komiksu. Snyder postanowił nie zmieniać oryginału, jednakże w kilku momentach można było pokusić się o stworzenie bardziej realistycznych scen. Mimo wszystko „300" jest ewenementem w skali produkcji. Film w dużej mierze powstał za pomocą animacji komputerowej, zdjęć w plenerach było naprawdę niewiele. Skupiając się na warstwie artystycznej filmu, widz otrzymuje naprawdę wizualnie wysmakowane widowisko, aż trudno mieć pretensje do reżysera za taką formę produkcji. Stylistyka i kolorystyka obrazu w pełni oddają mroczny klimat komiksu. Zresztą forma kręcenia zdjęć także. W wielu momentach otrzymujemy spowolnienie sekwencji akcji, ujęcia celebrujące pojedynki, pokazujące kunszt wyszkolenia Spartan, ich taktykę, szyk bojowy czy żelazną dyscyplinę. Wiadomo było od początku, że „300" będzie ociekał brutalnością, jednak Snyder właśnie za sprawą ujęć pokazuje heroizm bohaterów, a brutalność widoczna na ekranie nie przytłacza całego widowiska.
Aktorzy prezentują się wyśmienicie, niczym atleci, starożytni gladiatorzy... Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy jest to zasługa wytężonych ćwiczeń fizycznych, czy może kolejny przejaw animacji komputerowej. Na uwagę zasługuje kreacja Gerarda Butlera jako króla Leonidasa - wyrazista, przekonująca, charyzmatycznie zagrana rola.
Snyderowi najbardziej zabrakło konsekwencji w budowaniu realizmu niektórych scen walk (szczególnie ponad ludzkie wyczyny Spartan) czy też przy przedstawieniu obu ścierających się obozów. Jak już wspomniałem, Spartanie zostali przedstawieni w pełnej okazałości jak na potomków Heraklesa przystało (tak mówią o sobie), natomiast Persowie stanowią zbieraninę dziwolągów z najdalszych zakątków świata. Analizę można zacząć od samego władcy Kserksesa, zmanierowanego i próżnego władcy o niepewnej orientacji seksualnej. Natomiast „Nieśmiertelnych" można przyrównać do chińskich bądź japońskich wojowników. Ich twarze są szpetne, niczym nie przypominają ludzkiego oblicza. Ponadto najróżniejsze kreatury wywołują uśmiech na twarzy zamiast budzić grozę (a może zwyczajnie pozazdroszczono maszkaronów z „Powrotu króla"). Zbyt duży kontrast został zastosowany przy charakteryzacji obu stron, tak jakby twórcy chcieli podkreślić ponad wszelką wątpliwość, kto jest dobry, a kto zły w tym filmie.
O prawdę historyczną raczej też nie za bardzo można się spierać. Walka pod Termopilami to dość odległy moment historii (480 r. p.n.e.) i starcie armii Leonidasa z Persami można interpretować na wiele sposobów. Ponadto w obozie Kserksesa znajdują się wojownicy, którzy raczej nie powinni się tam znaleźć, ponieważ Persowie nigdy nie dotarli do ziem przez nich zamieszkałych. Jednak biorąc pod uwagę, że „300" to adaptacja komiksu, czyli dość subiektywna, a na pewno bardziej artystyczna niż historyczna interpretacja Millera, można wybaczyć twórcom, że nie wszystkie elementy zostały dopracowane. Całości spektakularnego widowiska dopełniają świetne zdjęcia oraz nastrojowa muzyka.
„300" ma niewiele wspólnego z typowym filmem kostiumowym. Snyder stworzył dzieło na wszech miar oryginalne, łamiąc pewne reguły Hollywoodu. Nie męczy widza zbyt podniosłymi i patetycznymi wypowiedziami bohaterów. Dominuje honor, chwała, walka i zwycięstwo. Inaczej nie można nazwać wyczynu Leonidasa i jego ludzi. Trzy dni morderczych walk nie zakończyło się klęską Sparty. Spartanie pokazali hart ducha i wiarę w ludzkie umiejętności. Walczyli z głową i sercem, dając nadzieję całej Grecji. „300" polecam jako kawałek wyśmienitego kina rozrywkowego, które warto zobaczyć głównie ze względu na jego wizualne walory. Obraz na długo pozostaje w pamięci.
7/10
Tytuł: „300"
Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: Michael Gordon, Kurt Johnstad,
Zack Snyder
Na podstawie komiksu: Frank Miller
Obsada: Gerard Butler, Lena Headey,
Rodrigo Santoro, David Wenham,
Dominic West
Montaż: William Hoy
Muzyka: Tyler Bates
Scenografia: James D. Bissell
Czas trwania: 116 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...