"Wąż wodny" - recenzja
Dodane: 31-08-2014 21:00 ()
W tym komiksie wszystko zaczyna się od niewinnej zabawy dwóch dziewczynek. Ta bardziej spokojna spotyka tę bardziej szaloną i do tego stopnia jest zaintrygowana jej osobowością oraz powierzchownością, że od razu zaczyna łączyć je coś więcej niż tylko przelotna znajomość. Nie jest to jednak obyczajowa historia o romantycznym zabarwieniu, ponieważ dość szybko na pierwszy plan wychodzą wątki fantastyczne, związane z drzemiącymi gdzieś poza naszym wzrokiem siłami magicznymi.
Najnowszy komiks Tony'ego Sandovala, oprócz rozwijanego stopniowo głównego wątku, składa się z kilku mniej lub bardziej pomysłowych motywów. Mnie na przykład szczególnie spodobała się wkomponowana w całość króciutka historia o kończącym się lecie, nie tylko błyskotliwa, co przede wszystkim liryczna. Fajny jest też motyw nakładania przez dziewczynki masek zwierząt: lisa i królika. Oprócz tego oryginalnie prezentuje się historia związana z zębami Agnieszki (trochę mi nie pasuje, że imię bohaterki zostało spolszczone), nie pozwolę sobie jednak tutaj zdradzić, o co dokładnie chodzi.
„Wąż wodny” to komiks oniryczny, i to nie tylko dlatego, że część wydarzeń rozgrywa się we śnie czy też półśnie. Oś fabularna historii związana jest z istnieniem mieszkańców morskich głębin, w związku z tym na planszach pojawiają się fantastyczne postaci, zwłaszcza wtedy, gdy dochodzi do kulminacji wydarzeń. Wówczas Sandoval płynnie zmienia panujący na planszach nastrój i zamiast banalnej historii o dwóch dziewczynkach czytelnik dostaje epicką opowieść o walce między siłami dobra i zła.
Kolejny autorski album w dorobku meksykańskiego twórcy to graficzne cacuszko, a zarazem namacalny dowód na jego progres artystyczny. Grafiki Sandovala są wrażeniowe, miejscami można je odczytywać jako oderwane od całości sekwencje, tudzież uchwycone w bezruchu pojedyncze momenty, jakby jedynym sensem ich istnienia było to, by je po prostu narysować, sprawiając tym przyjemność odbiorcy oraz sobie samemu. Widać, że spodobało mu się portretowanie dziewczęcych bohaterek i popracował nad tym, by wszystko, co z nimi związane, wyglądało jak najlepiej. Kiedy na rysunkach pojawiają się mężczyźni, w tym ojciec głównej bohaterki, Sandoval idzie bardziej w stronę karykatury, tymczasem ubrane w zbroje wojowniczki budzą szacunek. Jak wiadomo, Sandoval nie wystrzega się makabreski, nikogo niech zatem nie zdziwi, kiedy na planszach komiksu zapanuje mrok i poleje się krew.
Komiksy takie jak ten wolę czytać obrazami niż słowami. Nie ukrywam, że charakterystycznie zdeformowana kreska Sandovala bardzo mi się podoba, w dodatku na każdej planszy wyraźnie czuć, że artysta czerpie przyjemność z rysowania konkretnych motywów. Trochę gorzej jest jednak z fabułą, gdzie nie wszystko jest dla mnie do końca jasne. Dlatego „Wąż wodny” zapadnie mi w pamięć bardziej jako album z ładnymi obrazkami, niż historia, w którą chciałbym się za jakiś czas znów wczytać.
Tytuł: "Wąż wodny"
- Scenariusz: Tony Sandoval
- Rysunek: Tony Sandoval
- Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
- Tłumaczenie: Katarzyna Sajdakowska
- Liczba stron: 144
- Format: 195 x 270 mm
- Oprawa: twarda
- Druk: kolor
- Wydanie: I
- Cena: 79 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus