„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” - recenzja
Dodane: 27-07-2014 20:26 ()
Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, kiedy wie już, że nie ma nic do stracenia i chce po prostu zacząć żyć. Czasami tych momentów jest więcej, czasem mniej, u każdego występują z różną częstotliwością. U Allana Karlssona ostatni z nich wystąpił niedawno – w chwili jego setnych urodzin. Z tej okazji nasz bohater ruszył samotnie na wyprawę do wszystkiego najlepszego.
„Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” to przezabawna komedia pomyłek, z elementami czarnego humoru i kina sensacyjnego. Pojawiają się nawet momenty znane z tradycyjnych dramatów historycznych – na szczęście w lekkiej, pastiszowej formie – by przywołać choćby niezapomnianą grę wywiadów podczas Zimnej Wojny. Fabuła produkcji w pełni realizuje znane motto: „There are no accidents. There is only a purpose which we haven’t understood yet”. Dostojny wiek głównego bohatera pozwala na przywołanie dziwacznych zbiegów okoliczności z przestrzeni ostatniego wieku, o zastanawiająco szerokim zasięgu geograficznym. Allanowi trzeba przyznać jedno – od zawsze obracał się wśród elit. Z marszu dołączał do orszaku Franco, Stalina, by chwilę później stać się obrońcą Republiki Francuskiej. Nie do końca jest jasne, czy ta łatwość w nawiązywaniu kontaktów na najwyższych szczeblach władzy wynikała z jego niezwykłej umiejętności do wygłaszania ciętych ripost, czy raczej z dzielenia ze światowymi przywódcami wspólnej, wybuchowej pasji. Przyznam szczerze, że i ja od pierwszej sceny polubiłam tego niepozornego staruszka o ujmującym uśmiechu i lekkim dowcipie. „Swój chłop”, co to i wódkę wypić potrafi, a i w miłości doradzi. Na dodatek od małego wie, co lubi robić najbardziej. Widz kibicuje mu z całego serca, kiedy przypadkowo staje się zwierzyną ściganą przez mafię, a do pomocy w ucieczce ma trójkę równie rozgarniętych towarzyszy.
Benny studiował już niemal wszystko. Jest prawie prawnikiem, prawie botanikiem, prawie lekarzem, a nawet prawie psychologiem – jednak nie bardzo potrafi wykorzystać zdobytą wiedzę w praktyce. Ma problemy na przykład z podejściem do dziewczyny, która mu się podoba. Z podjęciem decyzji, w którą stronę powinien skręcić na trasie. Z rozpoczęciem rozmowy. Z zakończeniem rozmowy. Z nie podejmowaniem ryzyka. Z podejmowaniem ryzyka. Z byciem spontanicznym. Z byciem systematycznym. Za to potrafi podać dokładną formułę i wzór dla każdej napotkanej rzeczy i dokonać dogłębnej analizy eksperckiej w każdej sytuacji.
W szwedzkim dream teamie znajdziemy również statecznego, nieco już posuniętego w latach – choć w porównaniu z głównym bohaterem to młodzik – Juliusa. Skromny, uczciwy dozorca stacji kolejowej w osadzie, o której istnieniu wiedzą chyba tylko jej mieszkańcy. Pomimo tego, że pochodzi z dziury pośrodku niczego, co i rusz zaskakuje swoją pomysłowością, jeśli chodzi o rozwiązywanie kłopotliwych problemów. Potrafi je na przykład wysłać w skrzyni na rejs do Delhi.
Jedyna w tym towarzystwie kobieta to harda dziołcha, co to z niejednego pieca chleb jadła i potrafi poradzić sobie nawet z takim mazgajem, jak Benny. Gunilla jest solidną, zrównoważoną kobietą. Cieniem na jej życiorysie kładzie się co prawda niedawno zakończony związek z pewnym typem spod ciemnej gwiazdy. Obecnie czułość zapewnia jej głównie dość nietypowe zwierzątko domowe.
Głównymi antagonistami wesołej gromadki są oczywiście nieco tępawi, niezbyt przystojni i bardzo agresywni gangsterzy, którym jeden z przypadków wywołanych przez sympatycznego staruszka naprawdę się nie podoba. Na szczęście nasi bohaterowie mają nieziemskie szczęście i z każdej opresji wychodzą obronną ręką. Reżyser, posługując się fenomenalnym materiałem dostarczonym przez powieść Jonasa Jonassona pod tym samym tytułem, starał się utrzymać charakterystyczny dla niej rodzaj humoru. Mimo to w ogólnej ocenie film wypada dość przeciętnie. „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął” nadaje się jednak znakomicie na niezobowiązujący wieczorny seans, który poprawi nam nastrój, ale nie pozostawi po sobie impulsu do głębszych przemyśleń. Dla wielbicieli czarnego humoru przypadkowe spotkanie z Allanem Karlssonem będzie jednak doskonałą zabawą.
7/10
Tytuł: "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”
Reżyseria: Felix Herngren
Scenariusz: Felix Herngren, Hans Ingemansson
Obsada:
- Robert Gustafsson
- Iwar Wiklander
- David Wiberg
- Mia Skäringer
- Jens Hultén
- David Shackleton
- Bianca Cruzeiro
Muzyka: Matti Bye
Zdjęcia: Göran Hallberg
Montaż: Henrik Källberg
Scenografia: Mikael Varhelyi
Kostiumy: Madeleine Thor
Czas trwania: 114 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus