"Durango" tom 2: „Dni gniewu” - recenzja
Dodane: 11-07-2014 07:08 ()
Drugi album osadzonej na Dzikim Zachodzie serii „Durango” rozpoczyna się w sposób bardzo klasyczny dla westernu, bo od dokonanego w biały dzień napadu na bank. Kwituje go jakże wymowne stwierdzenie jednego z naocznych świadków: „Zastanawiam się, do czego służy prawo w tym przeklętym kraju”. Nie trudno się domyślić, że niedługo potem szukający schronienia rabusie spotkają na swojej drodze zielonookiego rewolwerowca, który stając w obronie niewinnych wymierzy im sprawiedliwość.
Wydarzenia przedstawione w komiksie mają miejsce w położonym w stanie Wyoming Peaceful Church, zamieszkanym przez społeczność bogobojnych i pragnących żyć w spokoju protestantów. Ksenofobicznie nastawieni do obcych, a wobec tego przekonani o tym, że nawet miłosierdzie ma swoje granice, o dziwo ślepi i głusi na ludzką krzywdę, nie godzą się dłużej tolerować na swoim terenie obecności rannego awanturnika, którym opiekuje się jeden z farmerów. Paradoksalnie to właśnie przechodzący rekonwalescencję po wypadkach z poprzedniego albumu Durango będzie dla nich zbawieniem i w trudnym momencie objawi się jako dobry duch dla miasteczka sterroryzowanego przez bandę opryszków.
Jak na klasyczny western przystało, w komiksie nie brakuje strzelanin, trup ścieli się gęsto, a w ostatecznym rozrachunku dobro triumfuje nad złem. Nie da się przy tym ukryć, że „Dni gniewu” to mało oryginalna i nieskomplikowana historia, prowadzona jednak według prawideł sztuki pisania tego typu fabuł. Potrafiący korzystać ze schematów, Yves Swolfs gwarantuje niezobowiązującą i przyjemną rozrywkę, także miłośnicy kowbojów, którzy ochoczo i zręcznie sięgają po szybkostrzelne rewolwery, po raz kolejny powinni być ukontentowani.
Biorąc „Durango” za przykład udanego westernu w komiksowej formie, wydaje mi się, że odwołanie się do archetypu samotnego jeźdźca jest warunkiem koniecznym i wystarczającym do tego, by zainteresować potencjalnego odbiorcę i w dalszej kolejności sprawdzić, czy przygody powołanego do życia bohater okażą się atrakcyjne wizualnie. Prowadzona według sprawdzonego schematu narracja wydaje mi się być wręcz sprawą drugorzędną. W tym przypadku strzał okazał się być celny, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że modelowy protagonista, który odmawia szklaneczki czegoś mocniejszego, ponieważ woli „łyczek kawy”, bez drgnięcia powieki kłamie w żywe oczy bezwzględnym opryszkom, w sytuacji zagrożenia za każdym razem sprawnie pociąga za spust, a po wykonaniu zadania znika z miejsca wypadków, by uniknąć zbędnych podziękowań, może się na dłuższą metę znudzić. Toteż ciekaw jestem, w jaki sposób belgijski scenarzysta i rysownik rozwinął postać Durango, bo pomysłów na kolejne odcinki serii z pewnością mu nie brakowało.
Tytuł: "Durango" tom 2 : "Dni gniewu"
- Scenariusz: Yves Swolfs
- Rysunki: Yves Swolfs
- Tłumaczenie: Wojciech Birek
- Wydawca: Elemental
- Data publikacji: 24.05.2014 r.
- Druk: kolor, kreda
- Oprawa: miękka
- Format: 21x29 cm
- Stron: 48
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus