"Casanova po przejściach" - recenzja
Dodane: 20-05-2014 15:15 ()
Jak spalić kalorie, uwolnić umysł od stresu, ukoić zmysły i zrelaksować napięte ciało? Najlepiej wynajmując wykwalifikowanego terapeutę, który zapewni nam wielowymiarową opiekę, a przy tym jest gotowy zamienić dowolną przestrzeń w „gabinet odnowy biologicznej". Mowa oczywiście o zawodzie nieco zapomnianym, w którym prawdziwy fachowiec nie może narzekać na brak zleceń - gigolo.
Fabułę „Casanovy po przejściach" widz poznaje już w pierwszych minutach filmu. Murray Schwartz zmuszony jest zamknąć antykwariat, który jego rodzina prowadziła od pokoleń. Tym samym pracę straci jego przyjaciel i pracownik - Fioravante. Znając niebywałe zalety oraz doświadczenie wiernego kumpla, proponuje mu spółkę usługowo-handlową, z ofertą skierowaną do wąskiej grupy klientów - majętnych i spragnionych erotycznych przygód kobiet. Panowie sprawiedliwie dzielą się obowiązkami i zarobkami. Dalszy ciąg opowieści ukazuje barwne życie zawodowe Fioravantego, który jak prawdziwy „nocny kowboj" musi zmierzyć się z zachciankami kobiet o bardzo różnych temperamentach.
Prosta konstrukcja scenariusza nie wytrzymałaby ostrzału krytyki, gdyby nie ozdabiał jej błyskotliwy, choć miejscami dość rubaszny humor. Niewątpliwie jednym z największych walorów produkcji jest obsada. Oprócz oczywistego wyboru Allena do roli charakterystycznej - neurotyczny, podstarzały erotoman-gawędziarz, warto zwrócić uwagę na kobiety, które w tej komedii są nie tylko ładnym tłem, ale nieodzownym czynnikiem napędzającym fabułę. Sharon Stone jako na pozór spełniona mężatka, która w rzeczywistości okazuje się samotną, nieszczęśliwą postacią. Wulgarna, a zarazem dziewczęca Sulima, grana przez Sofię Vergarę, okazuje się nie lada wyzwaniem nawet dla tak doświadczonego bawidamka jak Fioravante. I wreszcie delikatna, krucha Avigal, której postać staje się pretekstem nie tylko do rozwinięcia wątku romantycznego, ale także do ukazania różnic pomiędzy społecznością ortodoksyjnych Żydów i zwykłych mieszkańców Nowego Jorku.
Pomimo dość ciekawego pomysłu na fabułę oraz fenomenalnej obsady, nie można zaliczyć „Casanovy po przejściach" do arcydzieł. Mimo najlepszych starań John Turturro prezentuje widzowi opowieść miałką, choć pretendującą do miana uniwersalnej historii o miłości. Reżyserowi zabrakło oryginalnego, osobistego rysu - wszystko, włącznie ze ścieżką dźwiękową, przywodzi na myśl produkcje Allena. Jest to jednak Allen rozpuszczony w zalewie moralizatorstwa, w tandetnych kliszach kolejnych scen. W zderzeniu z dominującymi na naszych ekranach blockbusterami plasuje się nieco powyżej średniej, jednak z pewnością nie jest to film, który przejdzie do klasyki kinematografii. Parę zabawnych scen i kilka momentów popisu kunsztem aktorskim można spokojnie obejrzeć na DVD w domowym zaciszu, bez wybierania się do kina.
5/10
Tytuł: "Casanova po przejściach"
Reżyseria: John Turturro
Scenariusz: John Turturro
Obsada:
- John Turturro
- Woody Allen
- Vanessa Paradise
- Sharon Stone
- Sofia Vergara
- Liev Schreiber
Muzyka: Abraham Laboriel, Bill Maxwell
Zdjęcia: Marco Pontecorvo
Montaż: Simona Paggi
Scenografia: Lester Cohen
Kostiumy: Donna Zakowska
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus