"Żywe trupy": "Upadek Gubernatora" cz. I - recenzja

Autor: Izabela Wojnowska Redaktor: Motyl

Dodane: 16-04-2014 07:37 ()


Jeśli ktoś pomyślał, że w temacie zombie wszystko już zostało powiedziane, teraz ma szansę zmienić zdanie. Duet Kirkman i Bonansinga zafundowali nam kolejne Żywe trupy: mocniejsze, bardziej mroczne i jak zawsze zagadkowe. Philip Blake, zwany Gubernatorem, zarządza miastem Woodbury. Znany z twardej ręki Blake sięga po najbardziej brutalne metody zachowywania porządku publicznego. Wszystko po to, by uchronić mieszkańców przed zombie czyhającymi tuż za pilnie strzeżoną barykadą. Wkrótce do miasta przybywa trójka ludzi: Michonne, Rick i Glen. Kim są i dlaczego ich obecność niepokoi Gubernatora?

Zatem dostaliśmy do ręki kolejną książkę z cyklu, ale trzeba podkreślić, że jest to pierwszy tom Upadku gubernatora z zapowiadanych dwóch. Póki co, nie można zatem powiedzieć o niej wszystkiego, zinterpretować po części (jeśli w ogóle) z prostego powodu – nie ma zakończenia. Jednak nie zmienia to faktu, że znalazło się sporo kwestii wartych omówienia. Akcja powieści rusza już na pierwszej stronie. Od samego początku „coś się dzieje”. Można powiedzieć, że na fabułę składają się  „konkrety”, czyli tylko to, co potrzebne do opowiedzenia historii bez zbędnych ozdobników.

Kto wcześniej sięgał po Żywe… po przeczytaniu tej części prawdopodobnie potwierdzi, że cała seria jest jednolita stylistycznie. Z pozoru nie ma w tym nic niezwykłego, bo jednorodny styl jest przecież dobrą i pożądaną cechą literatury. Jednak wspominam o tym, bo wyrównany poziom jest bardzo zauważalny. Zmieniają się bohaterowie (niektórzy) i sytuacje, ale wiadomo, że to ciągle Trupy. Tylko po prostu inny rozdział. To na pewno duży plus. A co można powiedzieć o samym Upadku… ? Oprócz tego co wyżej, bardzo ciekawe są zmiany klimatu w zależności od tego, o którym bohaterze akurat czytamy. Nie będę w tym miejscu tego rozwijać, bo to jest subiektywne i ściśle związane z poczuciem estetyki, emocjami. Na pewno każdy odbierze inaczej fragmenty z Philipem jako ojcem Penny, Philipem jako Gubernatorem, Lily Caul, Martinezem. Zmiany są, choć może dla jednych okażą się bardziej subtelne, dla innych mniej.

Przejdźmy do tego, czym tak naprawdę „stoi” ta książka, czyli psychologii bohaterów. Żywe trupy tak naprawdę nie są o żywych trupach. Walka z zombie i obrona przed nimi zajmuje sporo miejsca, ale na pewno nie jest sednem powieści. To myśli, emocje i przeżycia postaci są tym, o czym traktuje książka. Wiadomo, że coś jest na rzeczy, a w ich głowach sporo się dzieje, ale nie wiemy jeszcze co. Za to możemy domyślać się co jest tego źródłem. Zombie to bardzo ważny, jeśli nie kluczowy element psychologicznej układanki, w którą wplątani są bohaterowie. Odcięcie od świata i bezustanne zagrożenie nie może skończyć się dobrze i nie kończy.

Odrażające zombie to wbrew pozorom najmniejsze zło powieści. Przemoc, opisy  gwałtów, tortur, siarczyste przekleństwa  – jest tego więcej, niż samych nieumarłych. Do tego wszystkiego są, mówiąc delikatnie, bardzo obrazowe. Dokładnie wiadomo, z której części ciała tryska krew, co wydobywa się z ran, jak zachowuje się gwałcona kobieta. Jeśli ktoś jest wrażliwy na tym punkcie, może poczuć niesmak. Albo nawet mdłości. Dlatego by zrozumieć tę książkę, ważne jest, żeby czytać między wierszami. Zagłębić się w psychikę postaci i na pewno nie odbierać wszystkiego dosłownie. Inaczej książka nie będzie niczym więcej niż bezsensowną masakrą z zombie w tle. Jeśli zrozumie się motywy i sytuację postaci, może wtedy wyjaśni się dlaczego postępują tak a nie inaczej. Może dopiero na końcu wszystko ułoży się w jedną całość i wyłoni sens. Bardzo prawdopodobne, ale to za mało, by wiedzieć na pewno.

Minusów jako takich książka nie ma. Żywe trupy na pewno mają własny styl. To, czy komuś się spodobają czy nie jest kwestią indywidualną.

Pierwszy tom Upadku Gubernatora dostaje zatem wysoką notę. Jak już wspomniałam, to dopiero połowa opowieści. Nie wiemy, co dalej się zdarzy i czy cokolwiek okaże się tym, na co wygląda. Z tego powodu trudno coś więcej o niej powiedzieć, i siłą rzeczy trzeba wstrzymać się z ostateczną oceną. W każdym razie jest dobrze i zapowiada się ciekawie, to z całą pewnością. Póki co, to powinno wystarczyć za rekomendację.

 

Tytuł: "Żywe trupy": "Upadek Gubernatora" cz. I

Autor: Robert Kirkman, Jay Bonansinga

Wydawca: Sine Qua Non

Okładka: Robert Sienicki

Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski

Miejsce wydania: Kraków

Liczba stron: 248

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Wydanie: I

Format: 140x205 mm

Cena: 34,90 zł 

 Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus