"Muppety: Poza prawem" - recenzja
Dodane: 01-04-2014 17:07 ()
Muppety powracają ze zdwojoną dawką zwariowanych przygód, rozgrywających się w takt brodwayowskich szlagierów, przy udziale olśniewającej gwiazdy kina kukiełkowego - Panny Piggy. Co tu dużo kryć, kontynuacja kinowych przygód postaci wykreowanych w umyśle Jima Hensona to rewelacyjna odtrutka na sequelozę i podobną jej serialomanię, które opanowały kina w XXI wieku.
Po śmiertelnie poważnej walce o być albo nie być w świecie drapieżnego szołbiznesu, włochaci przyjaciele postanawiają nie spocząć na laurach. Marzy im się europejskie tournee, z rewią gwiazd w tle i publicznością, która zapełni ich występy co do ostatniego miejsca lokalnych amfiteatrów sztuki ludycznej. Piggy i spółka szybko podchwycają temat, któż przecież zrezygnowałby z drogi do łatwej sławy? Jedynie Kermit zachowuje trzeźwość umysłu i z wrodzoną sobie flegmą dystansuje się od intratnej propozycji. Mając na uwadze jedynie dobro swojej rozśpiewanej kompanii, a także rychłą groźbę ożenku z najurodziwszą świnią w galaktyce, będącą pięknem w czystej, nieskażonej postaci, postanawia przyjrzeć się tej sprawie dogłębnie korzystając z nietypowego kamuflażu. Szybka zamiana miejsc z najgroźniejszym przestępcą wszech czasów, niejakim Constatinem oraz krótki wypoczynek w postradzieckim gułagu - międzynarodowym kurorcie o podwyższonym standardzie bezpieczeństwa, gdzie szczególny nacisk położono na artystyczny rozwój pensjonariuszy, to pierwszy etap przebiegłego planu żabiego herosa. Od tej chwili kłopoty będą się piętrzyć lawinowo, a przeciwności losu dostarczać nagłych, acz przewidzianych zwrotów akcji.
Aksamitny niczym wydzierany z gardeł morświnów głos Panny Piggy to niezapomniany wokal, o omnipotentnej sile rażenia, który będzie się wam śnił po nocach. Wystąpienie pierwszej damy Muppetów naładowane jest tak olbrzymią dawką emocji, że nie są w stanie opisać ich żadne słowa. Kiedy Piggy zaczyna śpiewać nie sposób wyobrazić sobie większej katorgi dla uszu. Ukochana Kermita w estradowych wojażach nie jest osamotniona, dzielnie wtóruje jej Nadya (Tina Fey), która uwodzi najpopularniejszą żabę swoim przenikliwym, nie wolnym od fałszywych tonów i dźwiękowych upośledzeń głosem. Czapki z głów, nie spodziewałem się, że można oddać tyle serca roli nieprzystępnej funkcjonariuszki służby więziennej. Kreacja wymagająca stosownego wyróżnienia.
Z kolei Kermiś - niczym swojski Jurek Kiler - występuje tutaj w dwóch osobach. Zakompleksionego lidera najbardziej włochatej trupy odszczepieńców starających odnaleźć się w nowej rzeczywistości, z nadzieją, że brawurowo zagrane gagi i występy przed rozentuzjazmowanymi tłumami, żądnymi abstrakcyjnej rozrywki, nie przeszły jeszcze do lamusa. Drugie wcielenie - niezwykle mroczne uosobienie chodzącego zła - bandziora bez zasad - wychodzi mu nieco gorzej, ale to zapewne wina nietypowego akcentu, bo na brak zadzierzystości nie możemy narzekać.
Pozostałe Muppety z gracją odgrywają pieczołowicie rozpisane im role - czyli dalekiego tła dla głównych postaci tego, wyciskającego ostatnie łzy z suchych oczodołów, melodramatu. Szkoda, że Gonzo czy Zwierzak nie otrzymali szansy, by poszaleć, co wiązałoby się zapewne z zaaplikowaniem znacznej dawki chaotycznej rozwałki. Na pocieszenie pozostają niewielkie aktorskie epizody z wysuwającym się na czoło zakapiorem Dannym ‘Maczetą' Trejo czy wręcz podręcznikowym przykładem dwulicowego draba - Dominica Badguya - w szyderczej interpretacji Ricka Gervaisa.
Mimo że akcja rozgrywa się w nieco nudnawej atmosferze, to rozbrzmiewające co chwila skoczne kawałki, którym daleko od aranżacji światowego formatu, udanie umilają czas wyrywając zamykające się powieki widza z sennej otchłanni. Muszę szczerze przyznać, że kilka przebojów z „Muppetów: Poza prawem" dźwięczy mi do tej pory w uszach i nie może przestać. Mogę porównać ten stan do nagłego podrażnienia bębenków przez odgłos klaksonu wydobywający się z odległości pół metra. Uczucie, którego się nie zapomina.
Pomijając niewielkie techniczne potknięcia, takie jak angielskie napisy w rosyjskim więzieniu, czy nie zawsze rozsądne decyzje bohaterów, warto dać szansę kolejnej pełnometrażowej przygodzie Muppetów. I nie zrażajcie się widokiem pustej sali kinowej, bowiem brak widzów na takim seansie jest zbawienny. W pełni można delektować się ponadprzeciętnymi wokalnymi występami aktorów. Gorąco polecam jedyną słuszną wersję z polskimi napisami. Dubbingoentuzjastom mówimy stanowcze nie.
5/10
Tytuł: "Muppety: Poza prawem"
Reżyseria: James Bobin
Scenariusz: James Bobin, Nicholas Stoller
Obsada (i głosy)
- Tina Fey
- Ricky Gervais
- Ty Burrell
- Celine Dion
- Steve Whitmire
- Eric Jacobson
- Dave Goelz
- Bill Barretta
- David Rudman
- Salma Hayek
- Tom Hiddlestone
- James McAvoy
- Frank Langella
- Chloë Grace Moretz
- Christoph Waltz
- Zach Galifianakis
Muzyka: Christophe Beck
Zdjęcia: Don Burgess
Montaż: James M. Thomas
Scenografia: Eve Stewart
Kostiumy: Rahel Afiley
Czas trwania: 112 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus