"W.E.S.T" tom 4: "46 stan" - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 13-03-2014 16:28 ()


Jak przyznał w jednym z wywiadów Fabien Nury, Kuba z początku XX wieku to idealne wręcz miejsce dla misji zespołu W.E.S.T. Francuski scenarzysta udał się nawet na wyspę zwaną „Perłą Antyli”, by osobiście przekonać się o tym, że pod rządami Fidela Castro została ona odcięta od reszty świata i stała się „wielkim gułagiem w tropikach”. W tym kontekście „46 stan” można odczytywać jako komentarz do wydarzeń, które mogły doprowadzić do tego, by Stany Zjednoczone poszerzyły swoje o terytorium o byłą hiszpańską kolonię, co zmieniłoby bieg historii.

Komiks wyraźnie dzieli się na dwie części. Pierwsza domyka wątek tajemniczego Islero, którego wyeliminować mieli Morton Chapel i jego ludzie, a zarazem wytraca mistyczny klimat, związany z silnie wyeksponowanym kultem santerii. Druga związana jest z rozgrywką polityczną. Dla mnie zabieg ten czyni scenariusz o wiele ciekawszym, zwłaszcza, że tło historyczne zarysowywane zostało już na planszach „El santero”, w związku z czym sytuacja jest jak najbardziej klarowna. W zaistniałych okolicznościach Morton Chapel decyduje się przeciwstawić swojemu pracodawcy, prezydentowi Rooseveltowi, by wesprzeć walczących o niepodległość Kubańczyków. W obliczu merkantylistycznej polityki kompanii United Fruit, a także imperialistycznych aspiracji Stanów Zjednoczonych, wyspa położona na morzu Karaibskim jest niczym więcej, jak miejscem produkcji trzciny cukrowej, owoców, kawy czy bawełny. Co za tym idzie, włącznie Kuby jako kolejnego stanu do federacji (gwoli przypomnienia, w 1902 roku federacja składała się z 45 stanów) tylko ułatwiłoby sprawę amerykańskim potentatom oraz politykom. Jak niestety wiadomo, a czego uczy historia, w tego typu okolicznościach liczy się przede wszystkim biznes.

Fabien Nury i Xavier Dorison dość odważnie zabierają głos w sprawie polityki USA z początków XX stulecia. Jednoznacznie piętnują ekspansywne zakusy Amerykanów, na swój sposób wyśmiewając ich i stawiając członków W.E.S.T. po stronie tych uciśnionych. Interesujące, że głos w sprawie Kuby pozostaje wciąż aktualny. W dodatku widać tu powtarzający się schemat. Pewne mechanizmy funkcjonowania polityki i gospodarki pozostają niezmienne, zmienia się jedynie szerokość geograficzna oraz podmioty, które biorą udział w „konflikcie”. Jeśli zaś chodzi o aneksję Kuby, to Stany Zjednoczone były na nią cały czas gotowe. Oczywiście miała się ona odbyć w imię demokracji, w słusznej sprawie, jej skutki miały służyć rozwojowi kapitalizmu. Niestety, w kontekście późniejszych losów państwa, być może byłoby to rozwiązanie lepsze, ponieważ de facto Amerykanie przez kolejne lata i tak mieli wpływ na to, co miało miejsce na Kubie i czerpali z niej profity, ale w żaden sposób nie było to korzystne dla jej mieszkańców...

„W.E.S.T.” pozostaje w moich oczach kawałkiem solidnego komiksu z gatunku political fiction, w którym nie brakuje odniesień i komentarzy do współczesnej historii, a także wartkiej akcji, żywych dialogów i wyrazistych postaci. Są to naprawdę mocne strony tej serii. Na wszelki wypadek przed sięgnięciem po „46 stan” polecam odświeżenie sobie wydarzeń z „El santero”. Przy tak gęstej fabule, wielu zazębiających się watkach i wielu pierwszo- i drugoplanowych postaciach, obie części dyptyku lepiej czytać jedną za drugą. Wówczas można w pełni docenić kunszt tej historii. A w trakcie lektury można sobie pozwolić na szklaneczkę cuba libre...

 

Tytuł: "W.E.S.T" tom 4: "46 stan"

  • Scenariusz: Xavier Dorison, Fabien Nury
  • Rysunek: Christian Rossi
  • Kolor: Christian Rossi
  • Wydawca: Taurus Media
  • Data publikacji: 24.02.2014 r.
  • Liczba stron: 56
  • Format: 215 x 290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Cena: 38 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji. 


comments powered by Disqus