„LEGO: Przygoda” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 13-02-2014 22:01 ()


Rutyna. Schematyczność. Szablon. Postępowanie zgodnie z instrukcją. Wszystko to, czego nie znoszą dzieci. Wszystko to, czego nie znoszą wolne umysły. Tymczasem tak właśnie wygląda i funkcjonuje Bricksburg, miasto zbudowane z klocków i zamieszkiwane przez ludziki LEGO. Do czasu, aż jeden z nich, zupełnie przeciętny budowlaniec Emmet, okazuje się być zapowiedzianym w proroctwie wybrańcem; tym, który odnajdzie legendarny Klocek Oporu i stawi czoła złemu Lordowi Biznesowi. Od tego momentu na ekranie zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki.

„LEGO: Przygoda” posiada wszystkie cechy filmu, na którym widz powinien dobrze się bawić. Humor sytuacyjny? Jest. Liczne Popkulturowe nawiązania? Są. Sprawnie poprowadzona historia? Jest. Choć mocno sztampowa, a przy okazji bardzo mocno czerpiąca z motywu wybrańca, jaki zakorzenił w naszej wyobraźni „Matrix” ówczesnych braci Wachowskich. Lecz cóż z tego – wszystko dzieje się przecież w cudownym świecie klocków LEGO!

Fakt, że na przestrzeni ubiegłych lat LEGO wykupiło licencje na wiele znanych postaci, znacznie poszerzyło spektrum możliwości kręcenia filmu, gdzie tak naprawdę wszystko może się zdarzyć. Tylko w takich okolicznościach przyrody zupełnie legalnie na dużym ekranie w jednej scenie mogą pojawić się obok siebie William Shakespeare i Abraham Lincoln, Superman i Green Lantern czy Batman i Han Solo. Niebywałe! Ale nie ma się czemu dziwić, mówimy przecież o czymś, co jest symulacją zabawy, jednym z wielu możliwych scenariuszy, jaki napisałoby niejedno dziecko i niejeden dorosły, mając do dyspozycji nieograniczony dostęp do klocków duńskiej produkcji. Z tej niewątpliwej przyjemności skorzystali dwaj reżyserowie: Phil Lord i Christopher Miller. Z efektem jak najbardziej zadowalającym.

„Wszystko jest cudowne!” (ang. „Everything is awesome!”) To prosta i zapadająca w pamięć myśl przewodnia filmu, a przy okazji powtarzany wielokrotnie muzyczny szlagier. I działa tu prosty mechanizm: pozytywna piosenka – pozytywne skojarzenia. Nic tylko wyjść z kina w dobrym nastroju i pójść do najbliższego sklepu z zabawkami, by wyjść stamtąd z wielkim, dawno upatrzonym kompletem ulubionych klocków. Czy komuś w ogóle zapala się w głowie czerwona lampka kontrolna?

 

No właśnie, oceniając film na chłodno nie sposób zapomnieć o tym, że jest to po prostu bardzo długa reklama najbardziej znanych na świecie klocków. W tym kontekście pięknie brzmiące hasła, mówiące o tym, że trzeba być kreatywnym, tracą trochę na sile, ponieważ wiadomo, czemu mają służyć. Z drugiej jednak strony LEGO naprawdę oferuje dzieciom, jak również dorosłym, którzy nie zapomnieli jak to jest być dzieckiem, niesamowitą możliwość rozwijania swoich pasji i robienia z klockami rzeczy nadzwyczajnych, gdzie tylko wyobraźnia może być jakimkolwiek ograniczeniem. Dlatego wyłączając na chwilę racjonalne myślenie, "LEGO: Przygoda" może pozwolić na przeżycie naprawdę świetnych chwil przed ekranem, a przy okazji wzbudzić chęć do zabawy. Ciekawe, ilu małych i dużych widzów wracając do domu po seanse ma ochotę nakręcić swój własny film, z udziałem leżących w pudełku lub stojących na półce ludzików i klocków. Ciekawe, czy wy też mielibyście na to ochotę... Nie wiecie? Sprawdźcie. Powinno Wam się spodobać!

 

Tytuł: "LEGO: Przygoda"

Reżyseria:  Phil Lord, Christopher Miller

Scenariusz:  Phil Lord, Christopher Miller

Obsada (głosy):

  • Chris Pratt
  • Will Ferrell
  • Elizabeth Banks
  • Will Arnett
  • Morgan Freeman
  • Nick Offerman
  • Alison Brie
  • Charlie Day
  • Channing Tatum
  • Cobie Smulders

Muzyka: Mark Mothersbaugh

Zdjęcia: Barry Peterson, Pablo Plaisted

Montaż:  Chris McKay, David Burrows

Scenografia: Grant Freckelton

Czas trwania: 100 minut  

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus