Raymond E. Feist "Nadciąga legion grozy" - recenzja
Dodane: 28-01-2014 22:23 ()
Kto przeczytał więcej niż jeden cykl, który wyszedł spod pióra Raymonda E. Feista, doskonale wie, że pomimo dosyć sporej sławy jaką osiągnął ten autor oraz dobrej jakości, którą charakteryzują się jego historie, można zauważyć pewien schemat, na bazie którego buduje fabuły powieści. Otóż, jest grupa mniej lub bardziej znanych bohaterów, a im i ich światu zagraża nadciągające niebezpieczeństwo. Jak można łatwo się domyślić, Nadciąga legion grozy nie łamie tej zasady i, na co wskazuje tytuł, w książce tej bohaterowie będą musieli zmierzyć się z nadciągającym legionem wrogów. Feist posiada jednak ciekawą umiejętność tworzenia wyrazistych postaci, do których czytelnik łatwo się przywiązuje i w tej powieści to właśnie stanowi główny atut.
Nadciąga legion grozy to kolejny tom powieści opowiadającej o losach maga Puga oraz świata zamieszkiwanego przez jego i jego rodzinę. Jednakże książka ta otwiera kolejną sagę, tym razem nosi ona tytuł Saga o Wojnie Demonów. Midkemia to świat zamieszkały przez kilka ras żyjących ze sobą w jako takiej zgodzie. Jednak wkrótce ta wątpliwa równowaga może zostać zachwiana. Taredhele, czyli Gwiezdny Lud, opuścili ten świat dawno temu, opanowywali inne planety i podporządkowywali sobie zamieszkujące je istoty, jednak okazało się, że ich siła i moc jest niczym, w porównaniu z niespożytą energią, jaką dysponują Demony. Teraz chcą oni powrócić do mitycznego Domu, za który uznają Midkemię. Niestety, nie mają pokojowych zamiarów. Wydaje się im, że jedyną możliwością jest podbicie wszystkich ras żyjących w Midkemii. Jednak to nie oni stanowią prawdziwe zagrożenie, a Demony depczące im po piętach. Okazuje się także, że za powstaniem rozszalałej piekielnej hordy stoi ktoś bardzo potężny. Ktoś z kim Pug oraz jego bliscy, wcale nie chcieliby mieć do czynienia.
Paleta bohaterów, począwszy od utalentowanego, wspomnianego już wyżej maga, poprzez zdolną członkinię zakonu rycerskiego, skończywszy na potężnym demonologu sprawiają, że dobrze znana i oklepana fabuła nabiera nowego wymiaru i staje się iście epicka. Niestety, jak to bywa u Feista, akcja ma przewidywalny przebieg, a jej zwroty są dosyć standardowe i nie ma ich zbyt dużo. Natomiast kiedy już dochodzi do wielkich potyczek, są one przedstawione z rozmachem. Samo zakończenie pierwszego tomu sagi również jest dosyć widowiskowe i, co tu dużo pisać, wzruszające, gdyż autor każe nam pożegnać się z niektórymi postaciami.
Nie polecam czytać tej części bez znajomości Sagi Wojny Mroku, gdyż bardzo łatwo się pogubić w zawiłym świecie Midkemii, a niektóre wydarzenia tam opisane wracają w Wojnie Demonów jak bumerangi. Zdecydowanie jest to powieść idealna dla fanów Feista oraz czytelników przyzwyczajonych do jego skomplikowanego acz bawiącego i interesującego stylu. Jeśli o mnie chodzi to nadal uważam, że najlepszym cyklem Raymonda E. Feista, który czytałam była Trylogia Imperium i mniej wprawionym w feistowską twórczość odbiorcom polecam zacząć właśnie od niej.
Korekta: Kilm
Tytuł: Nadciąga legion grozy
Tytuł oryginalny: Rides a Dread Legion
Tom: 1
Cykl: Saga o Wojnie Demonów
Autor: Raymond E. Feist
Przekład: Zbigniew A. Królicki
Wydawca: Rebis
Data wydania: 20 sierpnia 2013
Oprawa: broszura klejona ze skrzydełkami
Stron: 312
Format: 150x225 mm
ISBN: 978-83-7510-781-4
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za przesłanie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus