"Wkręceni" - recenzja
Dodane: 27-01-2014 10:29 ()
Komedia omyłek to jeden z kamieni węgielnych kinematografii. Od zarania ery ruchomych obrazków perypetie ludzi, których niezbadane wyroki losu pchnęły na tory mniej lub bardziej absurdalnych przygód, bawiły kolejne pokolenia kinomanów. Prosta formuła prowadząca do niebanalnych i nieprzewidywalnych w konsekwencjach wydarzeń okazała się pomysłem niezwykle nośnym, a z różnorodnymi modyfikacjami eksploatowana jest w kinie po dziś dzień. Nieubłaganie nadszedł więc czas, gdy w moich recenzenckich eskapadach musiałem zmierzyć się z takim oto tworem. Na dodatek, polskim. Ponieważ o polskiej kinematografii nie mam najlepszego zdania, konfrontacji tej obawiałem się najzupełniej szczerze. Jak się okazało, niesłusznie.
"Wkręceni" to dziełko bardzo gatunkowe. Już sam tytuł jasno wskazuje, że akcja, nomen omen, toczyć będzie się wokół ludzi, którzy znaleźli się nie tam gdzie trzeba, w nie do końca właściwym miejscu, o nie do końca właściwym czasie. Poznajcie więc Franczesko, Szyję i Fikoła, trzech pracowników fabryki samochodów, którzy po niefortunnej redukcji etatów postanawiają zabawić się po raz ostatni w stolicy, nim za chlebem wyruszą za morze. Wracając z Warszawy, po epickiej libacji, utykają gdzieś pod Zamościem, gdzie za sprawą niemieckich tablic rejestracyjnych na wypożyczonym porsche, zostają wzięci za zagranicznych inwestorów. Konieczność wczucia się w role prowadzi do istnej lawiny zabawnych incydentów, które stanowią sedno produkcji. Choć nie tak trudno mnie rozbawić, to jestem raczej powściągliwą osobą i nie wybucham zazwyczaj śmiechem. W czasie seansu nie raz i nie dwa soczyście zarechotałem, co dobrze świadczy o walorach komediowych produkcji. Niestety, odrobinę irytować może fakt, że w trzecim akcie film odbiega nieco od konwencji kierując się w ku znienawidzonym przeze mnie komediom romantycznym. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego, a nawet mimo tej drobnej, w moim odczuciu, wady i momentami przewidywalnego scenariusza, film ogląda się z przyjemnością.
Ogromna w tym zasługa trójki aktorów wcielających się w tytułowych wkręconych. Piotr Adamczyk jako cwany i bystry, a jednak niepozbawiony romantycznej duszy Franczesko, Bartosz Opania jako agresywny, ale w gruncie rzeczy przyzwoity Fikoł oraz Paweł Domagała w roli ciapowatego pantoflarza Szyi - porządnym aktorstwem zapewniają widzom rozrywkę na konkretnym poziomie. Drastycznie różni, a jednak połączeni więzami przyjaźni raz za razem popadają w tarapaty, z których niczym Baron Münchhausen sami siebie wyciągają za uszy. Czynią to ze swadą, naturalnością i urokiem jakich pozazdrościć mogli by im zawodowi naciągacze. Brawo.
Nie można również zapomnieć o towarzyszącym bohaterom damom. Wszak rasowy samiec, a do miana takich właśnie aspirują nasi bohaterowie, powinien posiadać uczepioną ramienia piękność. Dominka Kluźniak, Monika Krzywkowska oraz Karolina Baar świetnie wywiązują się ze swoich ról. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że w swoisty sposób odzwierciedlają charaktery i cechy bohaterów, pod których zostały "podczepione". I tak, romantyk Franczesko obcuję z niewinną Mają (Kluźniak), prawdziwy macho Fikoł użera się z drapieżną pięknością Adą (Baar), a safandułowaty Szyja zostaje obdarzony wdziękami matronowatej Anny (Krzywkowska).
Całość dopinają walory audiowizualne. Muzyka dynamicznie dopasowująca się do wydarzeń, żywe kolory oraz solidny montaż sprawiają, że w filmie wszystko gra i uczy tak jak należy, a całość obejrzeć można bez bólu oczu i uszu.
"Wkręconych" mogę zdecydowanie polecić każdemu, kto na weekend poszukuje lekkiego seansu. Gwarantuję, że przez nieco ponad półtorej godziny spędzone w kinowym fotelu nie poczujecie nudy ani rozdrażnienia. Wręcz przeciwnie, parskając śmiechem miło spędzicie dziewięćdziesiąt minut w towarzystwie sympatycznych bohaterów. Świetny środek na poprawę humoru i zimową chandrę.
6/10
Tytuł: "Wkręceni"
Reżyseria: Piotr Wereśniak
Scenariusz: Piotr Wereśniak
Obsada:
- Piotr Adamczyk
- Bartosz Opania
- Paweł Domagała
- Krzysztof Stelmaszyk
- Dominika Kluźniak
- Monika Krzywkowska
- Kamilla Baar
Muzyka: Bartosz Chajdecki
Zdjęcia: Maciej Majchrzak
Montaż: Milenia Fiedler, Paweł Sitkiewicz
Scenografia: Agata Przybył
Kostiumy: Anna Męczyńska, Jacek Mozolewski
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus