"Kraina lodu" - recenzja
Dodane: 30-12-2013 23:59 ()
Mimo że za oknem nie ma ani grama śniegu, a jedynym wyznacznikiem zimy jest kalendarz, nie oznacza to, że sezon na lepienie bałwanów nie trwa w najlepsze. Wystarczy wybrać się na disnejowską animację, która pozwoli jeszcze raz poczuć magię kina.
„Kraina lodu”, bardzo luźno oparta na Królowej śniegu, to współczesna wariacja na temat baśni Hansa Christiana Andersena. Opowiada o losach dwóch sióstr, z których jedna – Elsa – odziedziczyła dar pozwalający jej zamrażać wszystko co tylko zechce, tworzyć lodowe rzeźby, ogromne pałace, a nawet prywatny niż skandynawski. Zimno to jej żywioł. Przeciwieństwem lodowej księżniczki jest Anna, wesoła, rozbrykana, kochająca dobrą zabawę, a przede wszystkich oddana swojej siostrze.
Niestety, jak w każdej baśni także i w tej nie wszystko mieni się kolorami szczęścia. Brak kontroli nad magicznymi zdolnościami doprowadza do tragedii. Elsa odcina się od swoich poddanych, a całą piękną krainę spowija mroźna zima. Anna postanawia odnaleźć siostrę i ocieplić jej wizerunek zmącony nieco w oczach wystraszonych rodaków.
„Krainie lodu” do najlepszych przedstawicieli gatunku odrobinę brakuje, ale nie zmienia to faktu, że jest to jedna z udanych animacji ostatnich miesięcy. Jak już się przebrnie przez początek, który może trochę nużyć, dzieło wprowadza nas do świata, który tak bardzo kochamy – fantastycznego, pełnego zwariowanych przygód, piosenek, żartów, okraszonego kilkoma kapitalnymi scenami. Oczywiście nie ma sobie równych bałwan Olaf, brawurowo zagrany w polskiej wersji językowej przez Czesława Mozila.
Scen poprawiających humor jest w obrazie znacznie więcej – chatka bacy, nieustające przekomarzanie się Anny z Kristoffem, czy pojawienie się dobrodusznych trolli. Fabuła różni się nieco od klasycznej opowieści, gdzie dobro zmaga się ze złem. Opiera się przede wszystkim na humorze sytuacyjnym i słownym wykorzystującym niesprzyjające warunki klimatyczne. Aby nie przesadzić z gagami autorzy serwują partie śpiewano-taneczne – w których prym wiedzie bezkonkurencyjny Olaf – albo podkręcają tempo akcji rewią lodowatych efektów. Całość ogląda się przyjemnie, a uśmiech często gości na naszej twarzy.
Rezultat końcowy jest co najmniej zadowalający, animacja powinna przypaść do gustu zarówno najmłodszym, jak i starszym widzom. Baśniowy świat naprawdę urzeka maestrią wykonania oraz sprawia, że mimo przenikliwego chłodu jesteśmy w stanie pokochać zimę. Inwestycja Disneya raczej szybko zaowocuje sporymi profitami, toteż zamrożenie gotówki wytwórni nie grozi. „Kraina lodu” w kinach poczyna sobie całkiem nieźle, w pokonanym polu pozostawiając tytuły, które powinny rywalizować o nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Z pewnością na jednej części się nie skończy, a bohaterów „Krainy lodu” zobaczymy w kontynuacji. Animacja Chrisa Bucka i Jennifer Lee w oscarowym wyścigu również nie stoi na straconej pozycji. Polecam.
7/10
Tytuł: "Kraina lodu"
Reżyseria: Chris Buck, Jennifer Lee
Scenariusz: Jennifer Lee
Na podstawie opowiadania Hansa Christiana Andersena
Obsada:
- Kristen Bell
- Idina Menzel
- Jonathan Groff
- Josh Gad
- Santino Fontana
- Alan Tudyk
- Ciarán Hinds
Muzyka: Christophe Beck
Montaż: Jeff Draheim
Scenograf: David Womersley
Czas trwania: 108 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus