„Postapo. Nienormalna normalność” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 24-10-2013 07:06 ()


Z duetem Gizicki/Małecki spotkałem się pierwszy raz podczas lektury magazynu Profanum #2. Wówczas to ich wspólny komiks zatytułowany „Robaczywe jabłka” zrobił na mnie kolosalne wrażenie, o czym wspominałem w swoje recenzji sprzed kilku miesięcy.

Wówczas to napisałem również, że obydwaj panowie pracują obecnie nad kolejnym projektem. Jak obiecali tak zrobili i do rąk czytelników trafił niedawno komiks „Postapo – nienormalna normalność”. Czy twórcy przeskoczyli wysoko zawieszoną – przez siebie samych poprzednim komiksem - poprzeczkę? Odpowiedź na to pytanie poniżej.

„Postapo” jest komiksem, którego opisanie czy ocenienie nastręcza wiele trudności. Zasadniczo to (w moim przekonaniu) trzeba byłoby napisać dwa oddzielne teksty. Jeden z nich byłby jak najbardziej pozytywny, a drugi nieco bardziej krytyczny. Skąd taka opinia? Już wyjaśniam. Czytając najnowszą produkcję duetu Gizicki/Małecki nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jest to tylko niewielka część dużego projektu. Wydawało mi się, że za miesiąc czytelnicy dostaną kolejną odsłonę, w której autorzy wyjaśnią wątpliwości, które w „Postapo” niesamowicie się piętrzą. W tym komiksie nie ma miejsca na wprowadzenie, pokazanie skąd wzięła się apokalipsa, która spadła na polskie (i nie tylko) miasta. Nieprzypadkowo pewnie zabrakło nawet jakiejkolwiek strony tytułowej – tuż po otwarciu komiksu od razu otrzymujemy prolog. Twórcy nie mówią nic o potworach krążących po ulicach i żywiących się ludzkim mięsem. Otwierając komiks od razu porywa nas wir wydarzeń, w których niejaki Marcin Tramowski przemierza praktycznie wymarłe (nie licząc wspomnianych wcześniej potworów) miasto w poszukiwaniu swojej rodziny. Kończąc lekturę „Postapo” nie wiemy wiele więcej. Pozostaje wiele niedomówień i niewyjaśnionych spraw. To sprawia, że komiks ten odbiera się, jako jeden z rozdziałów dłuższej serii np. „Żywych Trupów”. I porównanie do tego tytułu nie jest przypadkowe. Już na MFKiG w Łodzi tu i ówdzie pojawiały się głosy (wśród osób, które tytuł zdążyły przeczytać), że „Postapo” w kwestii scenariusza bardzo przypomina komiks Kirkmana. Wielokrotnie podczas lektury odnajdziemy podobieństwa między tymi dwoma tytułami.

Dlatego właśnie tak trudno ocenić ten projekt. Z jednej strony, jako odrębny komiks ma bardzo wiele niejasności i w zasadzie jest niepełny, ale z drugiej strony akcja ukazana w nim naprawdę może wciągnąć i powinna się spodobać nie tylko miłośnikom przygód o zombiakach. Nigdzie chyba nie było wspomniane o tym, że duet ten chce rozwinąć ten projekt o kolejne części, więc najprawdopodobniej zapytania, które w naturalny sposób zrodzą się w naszej głowie po lekturze, nie zostaną wyjaśnione. A szkoda, bo można byłoby pociągnąć to dalej i stworzyć (uważając przy tym, by nie wydać kopii „Żywych Trupów”) interesującą serię.

Gizicki w dużej mierze skupia się na tym, aby ukazać sposób myślenia człowieka, który chce przeżyć apokalipsę. Stąd też kilka stron zostało pozbawionych dialogów. Przyznam szczerze, że zabieg udany i razem z Tramowskim, wraz z kolejnymi kadrami rosło i moje napięcie, a wyprawę po zapasy przeżywałem tak jakbym sam musiał wejść do opuszczonego (?) domu. Świat po postapo jest miejscem brutalnym, w którym jedynie brak skrupułów i przemoc mogą zagwarantować przeżycie. Bohaterowie, którzy do tej pory byli przykładnymi obywatelami, nagle stają się albo potworami jedzącymi ludzkie mięso, albo tymi, którzy zabijają ich z zimną krwią. Sprawa jest prosta – wygra silniejszy i sprytniejszy. Nawet tym najbardziej prawym nie jest obce pojęcie bezwzględnej zemsty, bo jak można inaczej wytłumaczyć fakt wylania na zmasakrowaną wcześniej twarz środka chemicznego? Taki właśnie obraz stworzył nam swoim scenariuszem Gizicki…

W warstwie graficznej komiks prezentuje się bardzo przyzwoicie. Dominują odcienie szarości, a kreska Małeckiego jest bardzo charakterystyczna. Czy podoba się to już oczywiście kwestia indywidualnego gustu każdego z czytelników. W moim przekonaniu to interesująca fuzja kreski realistycznej z kreskówkową, przypominającą miejscami tę znaną z... „Simpsonów”. Co ciekawe, pierwotnie komiks stworzony został w kolorze, z którego ostatecznie zrezygnowano z powodów ekonomicznych. Autorzy nie boją ukazać się brutalności, toteż krew momentami leje się niemalże strumieniami.

Tytuł „Nienormalna normalność” sam w sobie również buduje napięcie. Wskazuje na to, że w czasach zagłady to, co kiedyś było dla nas moralnie nie do przyjęcia, nagle staje się normą, a człowiek, aby przeżyć musi stać się drapieżnikiem. Musi zapomnieć o swoim sumieniu i stać się bezwzględną (niemalże) maszyną do zabijania. Tacy są właśnie bohaterowie tego komiksu. Ich codziennością jest walka o przetrwanie, o przeżycie chociaż jeszcze jednego dnia. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz. „Postapo” jest komiksem mrocznym, ale czytanie go sprawia naprawdę dużą frajdę.

Podsumowując – nie podejmę się jednoznacznej oceny tego komiksu. Jako zamknięta całość ma bowiem za dużo niejasności i tak naprawdę jest tylko niewielką cząstką, jakby wyrwaną z szerszego kontekstu. Ta część, którą otrzymujemy jest jednak na tyle wciągająca, że oceniać ją negatywnie byłoby sporą niesprawiedliwością względem twórców. Ich dzieło czyta się bowiem z duża dozą przyjemności.

 

Tytuł: „Postapo. Nienormalna normalność”

  • Scenariusz: Daniel Gizicki
  • Rysunek: Krzysztof Małecki
  • Okładka: Tomasz Grządziela, Krzysztof Małecki
  • Wydawnictwo: Timof i cisi wspólnicy
  • Data publikacji: 10/2013
  • Stron: 92
  • Format: 165x235 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: cz.-b.
  • Wydanie: I
  • Cena: 24 zł

Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.

   


comments powered by Disqus