"To już jest koniec" - recenzja

Autor: Maciek Poleszak Redaktor: Motyl

Dodane: 08-10-2013 04:46 ()


Chyba każdy z własnego doświadczenia dobrze wie, że w trakcie spotkań ze znajomymi mówi się różne rzeczy. W zgranej ekipie sporo gadania może ujść płazem, w końcu nikt nie zbluzga cię tak skutecznie od góry do dołu jak dobry kumpel. Dobre teksty się wspomina, ze słabych tekstów się żartuje. I jest fajnie. Zazwyczaj jednak po imprezie przychodzi otrzeźwienie i człowiek myśli sobie: "matko, ale to było głupie. Dobrze by było, gdyby nikt z zewnątrz się nie dowiedział". Czasami jednak twoi kumple to zgraja dobrze znanych aktorów, którzy postanawiają podzielić się swoimi pijackimi ekscesami szerszej publiczności za pośrednictwem ekranów kinowych. I nie dość, że robią to bez mrugnięcia okiem, to jeszcze każą sobie za to płacić.

W taki właśnie sposób na ekrany zawitał "To już jest koniec". Seth Rogen i spółka zebrali się do kupy, popili, pożartowali i nakręcili z tego film. Już z tego jednego zdania da się odczuć, w czym tkwi największy problem ich dziełka. Teoretycznie ten film jest autoparodią - aktorzy grają fikcyjne wersje samych siebie i nabijają się - ze swojej popularności, ze swoich wcześniejszych ról, z tego, że zarabiają łatwe pieniądze, bo mieli fart. I ciężko nie przyznać, że te fragmenty ogląda się dobrze, czując włożone w nie serce i chęć powiedzenia czegoś... może nie istotnego albo ważnego, ale przynajmniej ciekawego. Problemem jest to, że podchodząc do tematu w ten sposób mamy materiał na jakieś 15 minut filmiku, który spokojnie dałoby się upchnąć gdzieś na stronie Funny or Die. "To już jest koniec" trwa natomiast prawie dwie godziny i tę resztę czasu musi czymś zapełnić.

Większość scen sprawia wrażenie zaimprowizowanych. Samo w sobie nie jest to oczywiście żadną ujmą, ale jeśli przez kilkadziesiąt minut z ekranu nie słychać niczego poza coraz to dłuższymi wiązankami coraz to bardziej pomysłowych obelg i epitetów, zaczyna się robić nudno. Ileż można? Siedząc w kinie czułem irytację, że oglądam film o niczym, który na dodatek nie bawi. A wyglądało na to, że stara się jak może - ekipa na planie musiała bawić się przednio. Dlatego właśnie na początku zacząłem od wspomnienia tej standardowej biby w kumpelskim gronie. Imprezowy żart wyciągnięty z tego klimatu i opowiedziany w innym miejscu po prostu nie zadziała, a co najwyżej spowoduje, że kilka osób spojrzy na opowiadającego krzywym wzrokiem.

Inną denerwującą przypadłością scenariusza tego filmu jest chęć wrzucenia do niego jak największej liczby znajomych twarzy dla samego faktu ich obecności, bez szczególnego celu. O, znam tego gościa! O, już go nie ma i cała ta scena nie miała sensu. Kolejne niepotrzebne cameo wydłużające tylko czas projekcji. Jedynym gościnnym występem, który wart jest jakiejkolwiek uwagi to ekranowe szaleństwo Michaela Cery. Kojarzony z jednym i tylko jednym typem roli aktor wciela się w swoje zupełne przeciwieństwo - wulgarnego, agresywnego i non stop naćpanego dziwkarza. Biorąc pod uwagę, że z wyglądu i głosu nadal pozostaje anemicznym Michaelem Cerą - ubaw jest konkretny.

Wydaje mi się, że "To już jest koniec" jest filmem, który wygląda dokładnie tak jak sobie tego zamarzyli jego twórcy i dla nich, w gronie ich znajomych będzie on kapitalnym poprawiaczem humoru. Jednak dla mnie było to trochę niezręczne doświadczenie. Coś na zasadzie: patrzysz z boku na grupę podchmielonych typków, którzy w swoim towarzystwie bawią się świetnie - nie do końca wiesz dlaczego. Ty jednak nie podzielasz ich entuzjazmu, bo są głośni, nieznośni i w żaden sposób nie da się ich uciszyć. I dokładnie tak czułem się w kinie.

4/10

 

Tytuł: "To już jest koniec"

Reżyseria: Evan Goldberg, Seth Rogen

Scenariusz: Evan Goldberg, Seth Rogen

Obsada:

  • Seth Rogen
  • James Franco
  • Jonah Hill
  • Jay Baruchel
  • Craig Robinson
  • Danny McBride
  • Michael Cera
  • Emma Watson

Muzyka: Henry Jackman

Zdjęcia:  Brandon Trost

Montaż:  Zene Baker

Scenografia: Chris L. Spellman

Kostiumy: Danny Glicker

Czas trwania: 106 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus