"Percy Jackson": "Morze potworów" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-08-2013 19:30 ()


Każdego lata poza ciepłymi promieniami słońca widzowie są bombardowani wakacyjnymi przebojami skierowanymi do najmłodszej widowni. Niestety, w tym roku głośne hity raczej zawiodły, a sytuacji nie poprawi również niechciana kontynuacja spod znaku mitologicznego bełkotu. I pomyśleć, że wyszła spod ręki samego Thora! Najwidoczniej Asgardczycy nie cierpią konkurencji.

Kiedy trzy lata temu produkcji „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”: „Złodziej pioruna” nie udało się ani osiągnąć przyzwoitego wyniku finansowego, ani też rozpalić wyobraźni widzów, nikt nie spodziewał się, że światło dzienne ujrzy kontynuacji. A tu taka niemiła niespodzianka. Ferajna półbogów ponownie zawitała na ekrany, aby tym razem ostatecznie pogrążyć szanse na przedłużenie filmowego żywota.

Okazuje się, że knujący przeciwko panom Olimpu Luke, syn Hermesa, wcale nie zginął, ma się dobrze i postanowił wziąć rewanż za porażkę, którą zgotował mu Percy Jackson. Tym razem planuje wskrzesić ojca wszystkich bogów – Kronosa, głęboko pogrzebanego w czeluściach Tartaru. W tym celu musi zdobyć złote runo, które przypadkowo znajduje się w kręgu zainteresowań Percy’ego i jego kompanów. Rozpoczyna się mało pasjonująca i w pełni przewidywalna wyprawa po życiodajny skarb.

Znacznie więcej dramaturgii niż „Morze potworów” posiadają awanturnicze przygody Jonny’ego Questa – swego czasu również planowane, jako cykl pełnometrażowych filmów. Z kolei przeciętny odcinek „Scooby-Doo” obfituje w większe ilości humoru niż te, prawie niedostrzegalne, w mało zajmującej wyprawie ku zagadkowemu Trójkątowi Bermudzkiemu. Wizualnie również obraz nie porywa, dodatkowo podczas wodnych wojaży na ekranie dość często widać krople, które osadzały się na obiektywie kamery podczas kręcenia, a później nie zostały wyczyszczone z ostatecznej wersji filmu. Pośpieszne kręcenie nie przystoi Amerykanom, ale cóż się dziwić skoro mitologia posłużyła im jako pretekst do nakreślenia banalnego scenariusza, jakich wiele we współczesnym kinie familijnym.  

Beznamiętny i obfitujący w siermiężne dialogi polski dubbing na tyle „zagłusza” aktorską grę, że trudno powiedzieć czy odtwórcy ról stanęli na wysokości zadania, czy też przeszli obok filmu. Po krótkim namyśle jestem skłonny opowiedzieć się za drugą opcję. W „Morzu potworów” wyjątkowo na uwagę zasługują – walka z mechanicznym bykiem oraz szalony rajd odjazdową taksówką. Dość łatwo zauważyć, że twórcy niezgrabnie poruszają się w materii kina przygodowego, nie radzą sobie z wykrzesaniem ze scen odpowiedniego napięcia bądź też marnują czas na piętrzenie gawęd i objaśnień zamiast postawić na akcję i oddać pałeczkę w ręce młodych aktorów. A nuż taki odważny ruch odbiłby się z korzyścią dla produkcji. Niestety, fantastyczne kino mające rozgrzewać wyobraźnię nakręcono bez krztyny wyobraźni.

„Percy Jackson”: „Morze potworów” wykorzystuje mitologię wyłącznie do powierzchownego nakreślenia fabuły, każdy, kto odważy się na porównania srodze się zawiedzie. W rezultacie warto zastanowić się kilka chwil nad tym, czy tandetna podróbka warta jest wydawania jakichkolwiek pieniędzy. Na pewno w repertuarze kin znajdziecie mniej przegadane, a zarazem bardziej pasjonujące filmy.

3/10

 

Tytuł: "Percy Jackson": "Morze potworów"

Reżyseria: Thor Freudenthal

Scenariusz: Marc Guggenheim

Obsada:

  • Logan Lerman
  • Alexandra Daddario
  • Douglas Smith
  • Leven Rambin
  • Brandon T. Jackson
  • Jake Abel
  • Stanley Tucci

Muzyka: Andrew Lockington

Zdjęcia:  Shelly Johnson

Montaż: Mark Goldblatt

Kostiumy: Monique Prudhomme

Scenografia: Claude Paré

Czas trwania: 105 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus