„NeST” – recenzja
Dodane: 02-08-2013 20:17 ()
Album Marka Turka to misterna gra na oczekiwaniach czytelnika, która kończy się w najbardziej perfidny sposób z możliwych. Autor stworzył bowiem intrygujący świat zanurzony w koszmarach sennych oraz zjawiskach nadprzyrodzonych, ale gdy przychodzi do wyjaśnienia niektórych symboli oraz otoczki fabuły (co? jak? dlaczego?), postanawia oddać tajemnicę głównym uczestnikom dreszczowca, którzy zabiorą ją do grobu. Można się lekko zawieść.
Akcja komiksu dzieje się w okresie II wojny światowej, w rzadko odwiedzanej przez komiksiarzy tudzież filmowców Francji Vichy. Atmosfera konfliktu oraz nieustającej wojny wisi w powietrzu, choć po prawdzie jest ona obecnie najmniejszym zmartwienie dla pewnego małego miasteczka. Dzieje się tam coś dziwnego i niewytłumaczalnego. Każdej nocy można w nim odnaleźć człowieka przemienionego w posąg. Tak, jakby spotkał na swojej drodze mityczną Meduzę. Sprawę próbuje bezskutecznie rozwiązać pewien inspektor. Iskrą nadziei dla jego śledztwa okaże się pomoc pewnego profesora, dzięki któremu wejdzie on do podświadomości jednej z ofiar przemiany. Tym samym funkcjonariusz wyruszy w podróż do groteskowych światów, posępnych katedr i surrealistycznych zdarzeń. Jak się okaże, tylko tak będzie mógł zapobiec kolejnym niepokojącym przypadkom zamiany ludzi w kamień.
Niezbyt skomplikowaną opowieść Turek przedstawił w złożony pod względem formy sposób. To ten typ komiksu, który urzeka bardziej sposobem opowiedzenia aniżeli tym, co chce przekazać. Autor niejako oddaje tutaj hołd zarówno Thomasowi Ottowi, jak i Moebiusowi. Szczególnie temu drugiemu, który umiłował sobie prowadzenie w komiksach pełnych szczegółów, poetyckich wizualizacji, lirycznie skomponowanych kadrów tworzonych pod wpływem narkotycznego uniesienia. Duża część tego komiksu próbuje oddać nasz stan w trakcie objęć Morfeusza. Odczuwalna jest wtedy enigmatyczność przezywania nieznanego, doświadczanie dziwacznych sytuacji i osób, które gnieżdżą się w naszej wyobraźni. Marek Turek oddał te uczucia doskonale.
„NeST” to kolejny polski album, który podziwia się ze względu na grafikę i storytelling. W sensie fabularnym komiks jest pociągający jako intryga kryminalna, ale pozytywne wrażenie w tej kwestii niszczy zakończenie, rodem z prozy George’a R. R. Martina. Koniec utwierdza nas bowiem w przygnębiającym i cynicznym charakterze otaczającego świata, w którym ludzie często nie dostają tego, na co zasługują, gdzie niektóre sprawy lepiej zamieść pod dywan.
Cyniczny jest nieco sam Turek, który ucina domysły czytelników swoją autorską brzytwą. Ucina je i pozostawia bez kropki nad i. Rzecz jasna pojawia się pytanie, na ile to rozwiązanie wynikało z chęci jak najszybszego skończenia projektu (10 lat pracy nad komiksem to jednak sporo czasu), na ile to była kwestia braku satysfakcjonującego pomysłu na puentę, a ile na zamierzone działanie.
Jakikolwiek powód takiej decyzji by nie był, to trzeba przyznać, że oddziałuje on na czytelniczą wyobraźnię. Szkoda tylko, że najczęściej czytelnik trafia na ślepą uliczkę w swojej dedukcji. Stąd polecam „NeSTa” głównie fanom wcześniejszych prac autora, gotyckiej atmosfery, onirycznych podróży pod wpływem używek i autorskich eksperymentów formalnych. Pod względem inwencji twórczej ten album jest bowiem całkiem odważny oraz ciekawy.
Tytuł: „NeST”
- Scenariusz i rysunki: Marek Turek
- Okładka: Marek Turek
- Wydawca: Kultura Gniewu
- Data premiery: 10.2012 r.
- Oprawa: Miękka szyto-klejona ze skrzydełkami
- Format: 165 x 235 mm
- Papier: Offsetowy Amber Graphic
- Druk: czarno-biały
- Stron: 80
- Cena: 39,90 zł
comments powered by Disqus